[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Moje ucho nie sÅ‚yszy woÅ‚aÅ„, gdyż rozlegajÄ… siÄ™ zbytdaleko od UkÅ‚adu SÅ‚onecznego.Któż zresztÄ… woÅ‚a? Kogo bierzecie w obronÄ™? DopajÄ…ków i węży dodajecie Å›wierszcze i dla nich gotowiÅ›cie ryzykować istnieniemludzkoÅ›ci! CzyżbyÅ›cie nie pojmowali, z jakim potężnym przeciwnikiem Å›wiadomienas skłócacie? Andre już zginÄ…Å‚, nie wiadomo dlaczego i po co, a wamjeszcze tego maÅ‚o? - Andre zostaÅ‚ porwany -powiedziaÅ‚em.Serce zabiÅ‚o mi mocno, baÅ‚em siÄ™, że gÅ‚os mi zadrży.- Jestemprzekonany, iż Andre żyje. Romero powiedziaÅ‚: - A propos naszego nieszczęśliwego przyjacielaAndre.CiÄ…gle pan powtarza, że nie zginÄ…Å‚, lecz zostaÅ‚ porwany.SÄ…dzÄ™, iżnikt nie wÄ…tpi, że chÄ™tnie oddaÅ‚bym wÅ‚asne życie, aby go uratować.Ale jeÅ›li mambyć szczery, to byÅ‚oby lepiej dla nas i dla caÅ‚ej ludzkoÅ›ci, a nawet dla takprzez pana ukochanych półrozumnych gwiezdnych zwierzaków, gdyby AndrezginÄ…Å‚ w walce z niewidzialnym. - Czy pan zdaje sobiesprawÄ™ z tego, co pan mówi, Pawle? - CaÅ‚kowicie.Andrezbyt wiele wie na temat osiÄ…gnięć ludzkoÅ›ci.Nie wie natomiast, czym sÄ…tortury, fizyczne i moralne.Jeżeli Niszczyciele znajÄ… chociażby takÄ…technikÄ™ przesÅ‚uchaÅ„, jakÄ… stosowano w lochach starożytnych wÅ‚adcówZiemi.Pan mnie rozumie? Na to również nieodpowiedziaÅ‚em.MyÅ›laÅ‚em o losie oczekujÄ…cym Andre, jeÅ›li zostaÅ‚ przyżyciu.MiÅ‚y i genialny, rozpieszczony i miÄ™kki Andre najmniej z naswszystkich zdolny byÅ‚ znieść gwaÅ‚t i cierpienie.„Eli! Eli!" - krzyczaÅ‚znikajÄ…c.Dlaczego on, czemu nie ja! Gdyby mi pozwolono zamienić z nim losy, zjakÄ… ulgÄ… i radoÅ›ciÄ… bym to uczyniÅ‚! Po statkuprzetoczyÅ‚ siÄ™ ryk syreny, zabrzmiaÅ‚ wÅ‚adczy gÅ‚os Leonida: - Wszyscy na miejsca! Statki wroga w przestrzenioptycznej! Alarm bojowy! .14. Alarm! Alarm! Alarm! - huczaÅ‚ statek. Moje stanowisko bojowe znajdowaÅ‚o siÄ™ przypulpicie wielkich deszyfratorów MUK.WypadÅ‚em z klubu, gdzie siÄ™naradzaliÅ›my, do sali obserwacyjnej, gdyż stamtÄ…d miaÅ‚em najlepszÄ… Å‚Ä…cznośćz deszyfratorami.Wraz ze mnÄ… biegli na swoje stanowiska alarmowe inniczÅ‚onkowie zaÅ‚ogi.HaÅ‚as trwaÅ‚ jeszcze parÄ™ chwil, a potem w gwiazdolociezapanowaÅ‚a peÅ‚na napiÄ™cia cisza. ByliÅ›my gotowi dowalki. Do walki! Przez niemal pięćset lat ludzkość nieużywaÅ‚a tego sÅ‚owa w jego pierwotnym znaczeniu.IstniaÅ‚o jeszcze wjÄ™zyku jako sÅ‚ownikowe kuriozum, jak temat do uczonej rozprawy oprzeszÅ‚oÅ›ci, lecz nie staÅ‚a już za nim rzecz najważniejsza - dziaÅ‚anie.Ludziemego pokolenia, piÄ™tnastego już z kolei pokolenia nie znajÄ…cego wojny,utracili wojowniczość.UrodziliÅ›my siÄ™ w pokoju i w wiecznym pokojupowinniÅ›my umrzeć, tak nam siÄ™ przynajmniej wydawaÅ‚o.O nie, nie byliÅ›myzniewieÅ›ciali, duch nasz nie osÅ‚abÅ‚.Po prostu od dawna zapomnieliÅ›my, czym jestwojna.SiÅ‚a nie stanowiÅ‚a już na Ziemi argumentu i byliÅ›my szczerzeprzekonani, że pozbyliÅ›my siÄ™ nawet instynktu walki. Ale okrutne okolicznoÅ›ci narzuciÅ‚y nam walkÄ™ i wkażdym z nas natychmiast obudziÅ‚ siÄ™ wojownik.Skupieni trwaliÅ›my na swychstanowiskach bojowych, w milczeniu oczekujÄ…c na atak.Wróg w swym szaleÅ„stwienapadÅ‚ na nas i musi być surowo ukarany - myÅ›laÅ‚ każdy z nas.MUK nieustanniesumowaÅ‚ nasze myÅ›li oraz odczucia i niezwÅ‚ocznie meldowaÅ‚ je dowódcy statku:byÅ‚y niemal identyczne.OkoÅ‚o setki kobiet i mężczyzn, starych i mÅ‚odych,zrównoważonych i porywczych, poważnych i wesoÅ‚ych staÅ‚o siÄ™ nagle jednymorganizmem, ożywianym nieugiÄ™tÄ… wolÄ… i wspólnym rozumem.Na statku panowaÅ‚acisza peÅ‚na pasji i napiÄ™cia. ByliÅ›my gotowi dowalki! Wtedy zobaczyliÅ›my krążowniki przeciwnika
[ Pobierz całość w formacie PDF ]