[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.K’ferr ruszy³a do przodu, z³apa³a Elfê za przeguby swoimi ³apami.Elfa zrobi³a z ni¹ to samo i wymieni³y oddechy, na co zebrani zaczêli krótko acz energicznie wiwatowaæ.Wszystko to dzia³o siê nieco zbyt szybko dla Ethana, przyzwyczajonego do obcowania z zawi³oœciami biurokracji Wspólnoty.I znowu nieformalna natura rz¹dów trañskich pokaza³a, ile jest warta.Wcale nie odnosi³ wra¿enia, ¿e jest to chwila decyduj¹ca o historii œwiata.ROZDZIA£ 13O czterdzieœci trzy sacze na po³udniowy zachód od Moulokinu le¿y Jinadas - mówi³ Mirmib goœciom, którzy zd¹¿yli siê ju¿ odprê¿yæ.- Ca³kiem niewykluczone, ¿e bêd¹ oni mieli chêæ przy³¹czyæ siê do tej unii, zw³aszcza je¿eli razem z wami wyœlemy reprezentantów, którzy by ich zapewnili o jej skutecznoœci.Mamy te¿ dobrych przyjació³ w Yealleat, bardzo potê¿nym pañstwie, które le¿y gdzieœ ze sto saczów na zachód.- Ale¿ Polosie, a gdzie nasza goœcinnoœæ? - K’ferr Shri-Vehm powiedzia³a to powa¿nie, choæ wygl¹da³a na zadowolon¹ z siebie.- Musicie wszyscy zatrzymaæ siê u nas na kilka dni.Wydarzeñ tej rangi i wagi nie da siê przetrawiæ we w³aœciwy sposób bez wielu uczt i uroczystoœci.- Jej topazowe oczy pob³yskiwa³y w œwietle pochodni.- My, Moulokañczycy, gorliwie chwytamy ka¿d¹ okazjê do œwiêtowania.- Sam nie wiem.- Ethan usi³owa³ mówiæ skruszonym tonem.- Mo¿e to by³by dobry pomys³, gdybyœmy siê pospieszyli z naszym.- Z radoœci¹ zatrzymamy siê tu na pewien czas - wtr¹ci³ siê z niepokojem September, rzucaj¹c ostre spojrzenie w kierunku Ethana.- Po tych ostatnich paru miesi¹cach przyda³oby siê nam trochê zabawy.Czy¿ nie, mój ch³opcze?- Skuo, czy nie s¹dzisz, ¿e powinniœmy.- A wiêc za³atwione.- Zgoda.- Mirmib splót³ palce w geœcie wyra¿aj¹cym ogromn¹ satysfakcjê.- Przygotowania zaraz siê rozpoczn¹.Tymczasem chcia³bym zwiedziæ ten wasz cudowny statek.Nastêpne pytanie skierowa³ do Elfy.- Jak zdo³aliœcie zbudowaæ tak¹ ogromn¹ tratwê?- Umo¿liwi³ nam to pewien szczególny metal, który nasi cz³owieczy przyjaciele nazywaj¹ duramiksem, a który, jak twierdzi Sir Ethan, mo¿e byæ nam dostarczany w wielkich iloœciach i po cenach hurtowych.Dyplomata skierowa³ swoje obramowane futrem oczy na Ethana.- Czy to prawda, obcoziemcze Ethanie?- Handel jest ¿yciodajn¹ krwi¹ Wspólnoty, przyjacielu Mirmibie.- Mówi¹c to Ethan ¿a³owa³, ¿e nie nasun¹³ mu siê jakiœ mniej oklepany zwrot.Lepiej radzi³ sobie z konkretami ni¿ z uogólnieniami.Równoczeœnie zastanawia³ siê nad stanowiskiem Mirmiba.Nazwa³ on siebie Stra¿nikiem Bramy, ale jego obecnoœæ tutaj, jako jedynego doradcy K’ferr, wskazywa³a na du¿o wy¿sz¹ funkcjê.Czy mo¿e by³ czymœ z rodzaju premiera? Albo ojcem lub ma³¿onkiem? Tyle spraw by³o niejasnych, ¿e Ethan nie zdecydowa³ siê na ryzyko pope³nienia nietaktu przez zadawanie pytañ.Przynajmniej na razie, dopóki ta nowa trañska konfederacja nie bêdzie istnia³a nieco d³u¿ej ni¿ kilka minut.- Jestem pewien, ¿e sprawy da siê jakoœ u³o¿yæ - doda³.- To obietnica obfitoœci dla ludów Moulokinu i Sofoldu - zgodzi³a siê K’ferr.- I dla naszych przyjació³ w Yealleat i Jinadas, je¿eli oni te¿ siê do nas przy³¹cz¹, a wierzê, ¿e tak uczyni¹.Jej spokojne zachowanie i uszczêœliwiony wyraz twarzy uœpi³y kompletnie czujnoœæ Ethana, tak wiêc nastêpne s³owa wstrz¹snê³y nim dwakroæ silniej, ni¿ gdyby siê ich spodziewa³.- Jest jeszcze jedna sprawa, taki nie budz¹cy w¹tpliwoœci drobiazg, na który wszyscy powinni oczywiœcie siê zgodziæ.Zdradzieccy mieszkañcy nikczemnego Poyolavomaaru musz¹ naturalnie zostaæ z tej unii wykluczeni.Ethanowi na moment serce stanê³o w piersi.Hunnar potrz¹sa³ swoj¹ we³nist¹ g³ow¹ i patrzy³ na komiwoja¿era w wymownym milczeniu.Skrzywienie jego warg, przymru¿enie podwójnych powiek mówi³y równie wyraŸnie jak s³owa: A widzisz? Nawet gdyby ci Moulokiñczycy byli nam najbardziej przyjaŸni i szli nam jak najbardziej na rêkê, zawsze bêd¹ istnia³y pomiêdzy tranami nienawiœci, których sama idea nie usunie.- W szczegó³ach mo¿emy tê konfederacjê dopracowaæ póŸniej, o pani.- By³a to rozpaczliwa próba zapobie¿enia dyskusji, która mog³aby wszystko zrujnowaæ.- Chwilowo musimy powróciæ na nasz statek i przygotowaæ siê nale¿ycie na wizytê Sir Mirmiba.Albo K’ferr wyczu³a jego niepokój, albo rzeczywiœcie uda³o mu siê odwróciæ jej myœli od Poyolavomaaru.- Nie trudŸcie siê ¿adnymi szczególnymi przygotowaniami dla nas, jako ¿e ja te¿ idê.- B³êdnie rozumiej¹c jego niewyraŸn¹ minê, doda³a: - Ale je¿eli pragniecie odpocz¹æ i uprzedziæ wasz¹ za³ogê, rozumiem to w pe³ni.Bêdziemy czekali na wiadomoœæ, ¿e jesteœcie gotowi.Wykonali oficjalne gesty po¿egnania i przygotowywali siê w³aœnie do wyjœcia, kiedy do komnaty wbieg³ moulokiñski ¿o³nierz.Ju¿ samo to wystarczy³o, by zrozumieli, ¿e dzieje siê coœ wa¿nego, bowiem tranowie biegaæ nie lubili i robili to jedynie w krañcowych sytuacjach.Ich d³ugie, ostre szify by³y wspaniale przystosowane do szifowania czy œlizgania siê po lodzie, ale bieg by³ niezgrabny i niebezpieczny.A jednak ten ¿o³nierz ³omocz¹c szifami z imponuj¹c¹ szybkoœci¹ wpad³ do komnaty.Grupka goœci stanê³a z boku i uprzejmie udawa³a, ¿e nie zwraca uwagi na to, co przyby³y mówi, ale Ethan nadstawia³ uszu.Nie tylko sposób poruszania siê tego ¿o³nierza, ale jego zachowanie i szybkoœæ z jak¹ wyrzuca³ z siebie s³owa wskazywa³y na jak¹œ nie cierpi¹c¹ zw³oki wiadomoœæ.Podobnie jak siê dzia³o w przypadku wszystkich tranów, z którymi siê dotychczas stykali, zadyszany ¿o³nierz wcale nie pad³ na twarz przed swoj¹ w³adczyni¹, ani nie zacz¹³ wykonywaæ innych, czasoch³onnych, s³u¿alczych gestów.Po prostu zbli¿y³ siê do tronu i zacz¹³ mówiæ, przerywaj¹c co chwilkê, ¿eby z³apaæ oddech.- Pani, przed pierwsz¹ bram¹.statek.A za nim, w pobli¿u wejœcia do kanionu wiele innych!- Oszczêdzaj swoje ciep³o, ¿o³nierzu - powiedzia³ spokojnie Mirmib.- A teraz powiedz, co to znaczy wiele?- Dwadzieœcia do trzydziestu, ministrze - wyrzuca³ z siebie wyczerpany pos³aniec ignoruj¹c radê Mirmiba, ¿eby siê odprê¿y³.- Wszystkie wype³nione po porêcze uzbrojonymi ¿o³nierzami.Ethan tr¹ci³ ramiê Septembra rozmawiaj¹cego w³aœnie z Hunnarem.- O co chodzi, mój ch³opcze?- Pos³uchaj tylko.- Ethan ukradkiem pokaza³ na tron.Elfa, Teeliam i inni przestali gawêdziæ i tak¿e zaczêli nadstawiaæ uszu.- Mówi¹, ¿e pochodz¹ z Poyolavomaaru - ci¹gn¹³ dalej ¿o³nierz.- O wilku mowa.- September mia³ wyj¹tkowo poirytowan¹ i zmartwion¹ minê.- Mówi¹, ¿e wiedz¹, ¿e.- rozejrza³ siê i w koñcu skupi³ uwagê na Ethanie i jego towarzyszach - ¿e oni tutaj s¹.- Sk¹d mogê to wiedzieæ? - W³osy na karku K’ferr zje¿y³y siê jak szczotka.- Poznali po g³êbokoœci i ostroœci œladów, jakie p³ozy ich statku zostawiaj¹ na lodzie, o pani.- Mirmib ze zrozumieniem skin¹³ g³ow¹.- ¯¹daj¹, ¿eby przekazaæ im tych goœci, ich wielk¹ tratwê i kobietê, która siê wœród nich znajduje, a która nazywa siê Teeliam Hoh.Je¿eli uczynimy tak, opuszcz¹ pozycje, które zajêli i pozostawi¹ nas w spokoju.W innym przypadku gro¿¹, ¿e zajm¹ miasto.- Pod koniec przemowy w g³osie ¿o³nierza pojawi³ siê ton niedowierzania.K’ferr podnios³a siê gwa³townie, przejecha³a po lewej porêczy swego fotela wysuniêtymi pazurami.- Co za arogancja.¯eby w taki sposób podje¿d¿aæ pod nasz¹ bramê i ¿¹daæ moc¹ swojej broni wydania jakiegokolwiek goœcia.Takim durniom nie wyda³abym nawet rannego k’nitha!¯o³nierz nie trac¹c kontenansu podziwia³ postawê swojej w³adczyni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]