[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.51Przedziwny krzyk rozleg³ siê na drodze pod murami budynku.— Suu-suu-suuk! Suu-suu-suuk! — Po czym: — Ikut-ej! Ikut-ej! — I znowu: —Suu-suu-suuk!— Co to jest? — zapyta³a Jessika.— S³ysza³am to kilka razy dziœ rano, kiedyprzeje¿d¿aliœmy ulicami.— To po prostu sprzedawca wody, moja pani.Ale ty nie masz potrzeby intere-sowaæ siê takimi jak oni-.Masz tu cysternê mieszcz¹c¹ piêædziesi¹t tysiêcy litrów wodyi pilnujemy, by by³a ona zawsze pe³na.Spuœci³a oczy na swoj¹ sukniê, i— No proszê, spójrz tylko, moja pani, nawet hie muszê tutaj nosiæ swego filtr-fraka.— Zachichota³a.— A przecie¿ ¿yjê!Jessika waha³a siê — chcia³a wypytaæ tê Fremenkê, potrzebuj¹c informacji, któ-re by stanowi³y jakieœ wskazówki.Lecz zaprowadzenie porz¹dku na zamku by³o pil-niejsze.Zmiesza³a siê na myœl o tym, ¿e woda stanowi g³Ã³wny miernik bogactwa.— M¹¿ mówi³ mi o twym przydomku, Szadout.Rozpozna³am to s³owo.Jest bar-dzo stare.— Wiêc znasz stare jêzyki? — spyta³a Mapes i czeka³a w dziwnym napiêciu.— Jêzyki to pierwsza lekcja Bene Gesserit — powiedzia³a Jessika.— Znam Bho-tani D¿ib i Chakobsa, i wszystkie jêzyki ³owców.Mapes kiwnê³a g³ow¹.— Tak jak g³osi legenda.Po co ja gram tê komediê? — zadawa³a sobie pytanie Jessika.Lecz zawi³e i znie-walaj¹ce by³y œcie¿ki Bene Gesserit.— Znam Mroczne Sprawy i drogi Wielkiej Macierzy — powiedzia³a Jessika.Dostrzega³a coraz czytelniejsze sygna³y w reakcjach i postawie Mapes, zdradzaj¹ce j¹drobne znaki.— Miseces pred¿ia — odezwa³a siê w jêzyku Chakobsa.— Andral t're pera! Tra-da cik buscakri miseces perakri.Mapes zrobi³a krok w ty³, jakby gotuj¹c siê do ucieczki.— Wiem o wielu sprawach — powiedzia³a Jessika.— Wiem, ¿e zrodzi³aœ dziecii ¿e straci³aœ ukochane "osoby, ¿e ukry³aœ siê w trwodze, ¿e przela³aœ krew i ¿e j¹ jeszczeprzelejesz.Wiem wiele rzeczy.Mapes powiedzia³a cichym g³osem:— Nie chcia³am ciê obraziæ, moja pani.— Mówisz o legendach i poszukujesz odpowiedzi -£- powiedzia³a Jessika.—Strze¿ siê odpowiedzi, jakie mo¿esz znaleŸæ.Wiem, ¿e przysz³aœ z broni¹ w zanadrzu,gotowa przelaæ krew.— Moja pani, ja.— Byæ mo¿e nawet moj¹ — ci¹gnê³a Jessika — lecz czyni¹c to sprowadzi³abyœwiêcej nieszczêœcia, ni¿ potrafisz sobie wyobraziæ w swych najczarniejszych obawach.S¹ rzeczy gorsze od œmierci, nawet od œmierci ca³ego ludu.— Moja pani! — b³aga³a Mapes.Wydawa³o siê, ¿e za chwilê padnie na kolana.—Broñ przes³ano jako dar dla c i e b i e, gdybyœ siê okaza³a T¹ Jedyn¹.— I jako narzêdzie mej œmierci, gdyby siê okaza³o inaczej — doda³a Jessika.Cze-52kata pozornie rozluŸniona, co czyni³o wyszkolone Bene Gesserit tak straszliwymiw walce.Teraz zobaczymy, jaka bêdzie decyzja — pomyœla³a.Z wolna Mapes siêgnê³a za dekolt sukni i wyci¹gnê³a ciemn¹ pochwê.Wystawa-³a z niej czarna rêkojeœæ z g³êbokimi ¿³obieniami na palce.Uj¹wszy pochwê jedn¹ d³o-ni¹, a rêkojeœæ drug¹, doby³a nó¿ i unios³a w górê mlecznobia³e ostrze.Wydawa³o siê,¿e œwieci ono i migoce w³asnym œwiat³em.Dwusieczna jak chand¿ar klinga mia³a pew-nie dwadzieœcia centymetrów d³ugoœci.— A to znasz, moja pani? — zapyta³a Mapes.To mog³o byæ — jak wiedzia³a Jessika — tylko jedno, legendarny krysnó¿ Ar-rakis, ostrze, które nigdy nie opuœci³o planety, znane jedynie z pog³osek i fantastycz-nych plotek.— To jest krysnó¿.— Nie wymawiaj tego tak niefrasobliwie — powiedzia³a Mapes.— Czy znaszsens tego s³owa?W tym pytaniu jest haczyk — pomyœla³a Jessika.— To jest powód, dla któregota Fremenka przyjê³a u mnie s³u¿bê — aby zadaæ to jedno pytanie.Moja odpowiedŸmo¿e popchn¹æ na drogê przelewu krwi.albo.albo co? Ona ¿¹da ode mnie odpo-wiedzi: co znaczy ten nó¿.Ona nazywa siê Szadout w jêzyku Chakobsa.Nó¿ to w Cha-kobsa „œmierci stworzyciel".Zaczyna siê denerwowaæ.Muszê ju¿ odpowiedzieæ.Zw³o-ka jest równie niebezpieczna jak niew³aœciwa odpowiedŸ.— To jest stworzyciel.— Ejjiiii! — zaskowyta³a Mapes.W jej g³osie by³ ¿al i jednoczeœnie uniesienie.Dygota³a tak silnie, ¿e ostrze no¿a rzuca³o ogniste b³yski na ca³y pokój.Jessika cze-ka³a w bezruchu.Zamierza³a powiedzieæ, ¿e nó¿ jest stworzycielem œmierci,•a nastêpnie dorzuciæ staro¿ytne s³owo, lecz wszystkie zmys³y ostrzega³y j¹ teraz, jejca³a dog³êbnie wytrenowana czujnoœæ, wydobywaj¹ca znaczenia z najbardziej zdaw-kowego drgnienia miêœni.S³owem-kluczem by³.s t w o r z y c i e l.Stworzyciel? Stworzyciel.Ci¹gle jeszczeMapes trzyma³a nó¿, jakby go mia³a za chwilê u¿yæ.— S¹dzi³aœ — powiedzia³a Jessika — ¿e ja, znaj¹ca tajemnice Wielkiej Macie-rzy, nie pozna³abym stworzyciela?Mapes opuœci³a nó¿.— Moja pani, kiedy obcuje siê z proroctwem tak d³ugi czas, chwila objawieniajest szokiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]