[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I pan Grodzicki nie omieszka posi³ków pos³aæ! - doda³ Tyzenhauz.Dalsz¹ rozmowê przerwa³ jakiœ jeŸdziec, który zbli¿a³ siê ca³ym pêdem od strony miasta.Tyzenhauz maj¹c wzrok tak bystry, ¿e go³ym okiem lepiej widzia³ ni¿ inni przez perspektywy, porwa³ siê na jego widok za g³owê i krzykn¹³:- Grylewski wraca! Babinicz musia³ polec i fort zdobyto!Król przys³oni³ oczy rêkoma, tymczasem Grylewski przyskoczy³, osadzi³ konia na miejscu i ³api¹c powietrze ustami, zawo³a³:- Mi³oœciwy panie!- Co tam? zabit? - spyta³ król.- Pan Babinicz powiada, ¿e mu tam dobrze i nie chce zastêpcy, prosi tylko, by mu jeœæ przys³aæ, bo od rana nic w gêbie nie mieli !- ¯yje zatem? - krzykn¹³ król.- Powiada, ¿e mu dobrze! - powtórzy³ pan Grylewski.Inni zaœ, och³on¹wszy ze zdumienia, poczêli wo³aæ:- To fantazja kawalerska !- To ¿o³nierz!PóŸniej zaœ do pana Grylewskiego:- A ju¿ potrzeba by³o zostaæ i koniecznie go zluzowaæ.Nie wstyd to wracaæ? Tchórz waœci oblecia³ czy co? Lepiej siê by³o nie podejmowaæ!Na to pan Grylewski:- Mi³oœciwy panie! Kto mi tchórza zadaje, temu siê sprawiê na ka¿dym polu, ale przed majestatem muszê siê usprawiedliwiæ.By³em w samym kretowisku, czego by mo¿e niejeden z ichmoœciów nie dokaza³, ale ów Babinicz jeszcze mi do oczu za moj¹ intencjê skoczy³.“IdŸ waœæ (powiada) do kaduka! Ja tu pracujê, ledwo (powiada) ze skóry nie wylezê, i na gawêdy nie mam czasu, a ni s³aw¹, ni komend¹ dzieliæ siê z nikim nie chcê.Dobrze mi tu (powiada) i ostanê, a waœci za okop ka¿ê wyprowadziæ! Bodaj ciê zabito! (powiada).¯reæ nam siê chce, a tu mi komendanta, nie strawê przysy³aj¹!" Com mia³ robiæ, mi³oœciwy panie! Nawet siê i humorowi jego nie dziwujê, bo tam im rêce od roboty opadaj¹!- A jak¿e? - spyta³ król - utrzyma on siê tam?- Taki straceniec! Gdzie on siê nie utrzyma! Tegom jeszcze zapomnia³ powiedzieæ, co mi na odchodnym krzykn¹³: “Bêdê tu i tydzieñ siedzia³ i nie dam siê, bylem mia³ co jeœæ!"- Mo¿na ¿e tam wysiedzieæ?- Tam, mi³oœciwy królu, istny dzieñ s¹du! Granat pada za granatem, czerepy jako diab³y ko³o uszu œwiszcz¹, ziemia w do³y powybijana, od dymu mówiæ nie mo¿na ! Piaskiem i darni¹ tak kule rzucaj¹, ¿e co chwila trzeba siê otrz¹saæ, ¿eby nie przysypa³o.Si³a ich poleg³o, ale ci, co ¿ywi, w bruzdach na okopie le¿¹ i p³otki sobie przed g³owami z ko³Ã³w porobili, ziemi¹ je umocniwszy.Bardzo starownie Szwedzi ten nasyp uczynili a teraz przeciw nim s³u¿y.Przy mnie jeszcze przysz³y piechoty pana Grodzickiego i teraz bij¹ siê tam na nowo.- Skoro na mury nie mo¿na, póki wy³omu nie ma - rzek³ król - to na pa³ace na Krakowskim dziœ jeszcze uderzymy; to bêdzie najlepsza dywersja.- Okrutnie i pa³ace umocnione, prawie w fortece pozmieniane - zauwa¿y³ Tyzenhauz.- Ale im z pomoc¹ z miasta nie pospiesz¹, bo ca³¹ zawziêtoœæ na Babinicza obracaj¹ - odrzek³ król.- Tak bêdzie, jakom tu ¿yw, tak bêdzie! I zaraz szturm naka¿ê, jeno jeszcze Babinicza prze¿egnam.To rzek³szy, król wzi¹³ z rêki ksiêdza Cieciszowskiego z³ocisty krucyfiks, w którym drzazgi krzy¿a œwiêtego by³y osadzone, i podniós³szy go do góry, pocz¹³ ¿egnaæ daleki nasyp, okryty ogniem i dymami, mówi¹c:- Bo¿e Abrahamów, Bo¿e Izaaków i Jakubów, zmi³uj siê nad ludem Twoim i daj ratunek tym gin¹cym! Amen! amen! amen!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]