[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Linie pulsowaÅ‚y i zmieniaÅ‚y kolory, a ja wiedziaÅ‚em, że sÄ… to raczej siÅ‚y niż obiekty materialne, widzialne tylko dziÄ™ki Logrusowemu Wzrokowi, którego wciąż używaÅ‚em.Puls przyspieszaÅ‚; oboje wolno opadali na kolana, wciąż wyciÄ…gajÄ…c rÄ™ce.Szybkie sÅ‚owo i gest, a mógÅ‚bym zniszczyć tÄ™ równowagÄ™.Niestety, miaÅ‚em wÅ‚asne problemy.Maska pikowaÅ‚ na mnie niczym olbrzymi owad - bez wyrazu, lÅ›niÄ…cy i Å›miercionoÅ›ny.Seria trzasków rozlegÅ‚a siÄ™ wewnÄ…trz frontowego muru Twierdzy: jak czarne bÅ‚yskawice mknęły w dół zÄ™bate pÄ™kniÄ™cia.WidziaÅ‚em kurz opadajÄ…cy poza wirujÄ…cÄ… spiralÄ… Å›wiatÅ‚a, sÅ‚yszaÅ‚em stuki i zgrzyty - ledwie rozróżnialne wÅ›ród dzwonienia w uszach, czuÅ‚em nieustajÄ…cÄ… wibracjÄ™ podÅ‚ogi pod zdrÄ™twiaÅ‚ymi stopami.Ale tak być powinno.UniosÅ‚em lewÄ… rÄ™kÄ™, a prawÄ… wsunÄ…Å‚em pod pÅ‚aszcz.      Ognista klinga bÅ‚ysnęła w prawej dÅ‚oni Maski.Nie drgnÄ…Å‚em nawet; odczekaÅ‚em jeszcze sekundÄ™, by wypowiedzieć kluczowe sÅ‚owa mojego zaklÄ™cia „Fantazja Na Sześć Palników Acetylenowych".CofnÄ…Å‚em rÄ™kÄ™, by przedramieniem osÅ‚onić oczy, i przetoczyÅ‚em siÄ™ na bok.      CiÄ™cie chybiÅ‚o, klinga wbiÅ‚a siÄ™ w kamieÅ„.Lecz lewe ramiÄ™ Maski uderzyÅ‚o mnie w pierÅ›, a Å‚okieć trafiÅ‚ pod żebra.Nie czekaÅ‚em, by ocenić szkody - sÅ‚yszaÅ‚em już, jak ognisty miecz z chrzÄ™stem wyrywa siÄ™ z kamienia.Dlatego z półobrotu aż po rÄ™kojeść wbiÅ‚em w lewÄ… nerkÄ™ Maski mój wÅ‚asny, caÅ‚kiem materialny sztylet.      RozlegÅ‚ siÄ™ krzyk.Czarownik zesztywniaÅ‚ i osunÄ…Å‚ siÄ™ na podÅ‚ogÄ™.Niemal natychmiast ktoÅ› kopnÄ…Å‚ mnie mocno powyżej prawego biodra.UchyliÅ‚em siÄ™ i kolejne uderzenie wylÄ…dowaÅ‚o na moim ramieniu.Jestem pewien, że byÅ‚o wymierzone w gÅ‚owÄ™.Kiedy przetaczaÅ‚em siÄ™, osÅ‚aniajÄ…c szyjÄ™ i skronie, sÅ‚yszaÅ‚em przekleÅ„stwa Jurta.      WstaÅ‚em, siÄ™gajÄ…c po dÅ‚uższÄ… klingÄ™.SpojrzaÅ‚em Jurtowi w oczy.ProstowaÅ‚ siÄ™ wÅ‚aÅ›nie, trzymajÄ…c MaskÄ™ na rÄ™kach.      - Później - rzuciÅ‚ i zniknÄ…Å‚, zabierajÄ…c ze sobÄ… ciaÅ‚o.Na podÅ‚odze, tuż obok podÅ‚użnej plamy krwi, leżaÅ‚a niebieska maska.      Jasra i Sharu wciąż walczyli na klÄ™czkach, zdyszani i zlani potem.Ich siÅ‚y życiowe skrÄ™caÅ‚y siÄ™ wokół siebie niczym zakochane węże.      Nagle, jak ryba wypÅ‚ywajÄ…ca na powierzchniÄ™, Jurt pojawiÅ‚ siÄ™ w wieży mocy poza FontannÄ….Mandor cisnÄ…Å‚ dwie swoje kule, które zdawaÅ‚y siÄ™ rosnąć, pÄ™dzÄ…c w dół, by uderzyć w FontannÄ™ i zmienić jÄ… w stos gruzu.I wtedy zobaczyÅ‚em coÅ›, czego - jak sÄ…dziÅ‚em - nigdy już nie miaÅ‚em oglÄ…dać.      Echa padajÄ…cej Fontanny siÄ™gaÅ‚y coraz dalej, zgrzyty i jÄ™ki murów ustÄ…piÅ‚y trzeszczeniu i koÅ‚ysaniu, a wokół padaÅ‚ kurz, kamienie i belki, lecz ja parÅ‚em naprzód.OsÅ‚aniajÄ…c pÅ‚aszczem twarz, z wyciÄ…gniÄ™tym mieczem, wymijaÅ‚em gruzy i obchodziÅ‚em nowe gejzery i jaÅ›niejÄ…ce strumienie mocy.      Jurt przeklinaÅ‚ mnie ciÄ…gle, gdy siÄ™ zbliżaÅ‚em.      - Zadowolony jesteÅ›, bracie? - zapytaÅ‚ w koÅ„cu.- Zadowolony? Niech Å›mierć dopiero zaprowadzi pokój miÄ™dzy nami.      ZignorowaÅ‚em to zrozumiaÅ‚e uczucie, gdyż musiaÅ‚em lepiej siÄ™ przyjrzeć temu, co chyba dostrzegÅ‚em kilka sekund wczeÅ›niej.PrzeskoczyÅ‚em nad odÅ‚amkiem Å›ciany i wÅ›ród pÅ‚omieni spojrzaÅ‚em na twarz martwego czarownika, na gÅ‚owÄ™ wspartÄ… o ramiÄ™ Jurta.      - Julio - krzyknÄ…Å‚em.      ZniknÄ™li jednak, nim do nich podbiegÅ‚em.I wiedziaÅ‚em, że pora już, bym zrobiÅ‚ to samo.OdwróciÅ‚em siÄ™ i pomknÄ…Å‚em przez ogieÅ„.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]