[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeździec zsunął się z karku i niepewnie trzymał się szyi smoka tylko jedną ręką. Lessa przesłoniła usta rękami i patrzała z przerażeniem.Wkraterze zapadła absolutna cisza.Słychać było jedynie uderzenia ogromnychskrzydeł Ramoth.Królowa szybko znalazła się obok zdesperowanego, błękitnegosmoka i podparła swym skrzydłem jego znieruchomiały bok. Obserwatorzy wstrzymali oddech, gdy jeździec zwolnił uchwyti spadł - lądując na szerokich barkach Ramoth. Błękitny smok runął jak kamień.Ramoth wylądowaładelikatnie obok niego i przykucnęła nisko, aby mieszkańcy Weyr mogli zabrać jejpasażera. To był C'gan. Lessa widziała, jak potwornego spustoszenia dokonały Nicina twarzy starego harfiarza.Poczuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła.Uklęknęła obok niego i położyła jego głowę na swych kolanach.Otoczył ich cichy,pełen szacunku tłum. Twarz Manory była jak zawsze pogodna, ale w oczach miałałzy.Przyklęknęła i położyła swą rękę na piersi starego jeźdźca.Gdy podniosławzrok na Lessę, w jej oczach widać było zatroskanie.Potrząsnęła głową.Przygryzając wargi zaczęła wolno nakładać na rany jeźdźca znieczulającą maść. - Stary i bezzębny nie mógł zionąć ogniem i był za wolny,by uskoczyć w pomiędzy - mamrotał C'gan obracając głowę to w jedną, to w drugąstronę.- Zbyt stary.Ale Jeźdźcom smoków tylko trzeba, by przed Nićmi bronićnieba.- jego głos słabł i przeszedł w ciche westchnienie. Lessa i Manora wymieniły pełne udręki spojrzenia.Przerażający ryk przeciął ciszę.Tagath wzniósł się potężnym skokiem wpowietrze: Lessa, wstrzymawszy oddech, obserwowała błękitnego.Niechciała się zgodzić na to, co miało nastąpić, gdy Tagath znikał między niebem aziemią. Niskie zawodzenie, podobne do wycia wiatru, rozległo się wcałym Weyr.To smoki wyrażały swój hołd. - Czy on.odszedł? - spytała Lessa, choć z góry znałaodpowiedź. Manora wolno skinęła głową.Gdy wyciągnęła rękę, by zamknąćmartwe oczy C'gana, po jej policzkach popłynęły łzy. Lessa wolno podniosła się i skinęła ręką na kilka kobiet,żeby usunęły ciało starego jeźdźca.W roztargnieniu wytarła zakrwawione ręce wspódnicę.Próbowała skupić się na tym, co powinna dalej zrobić. Wciąż jednak powracała do tego, co właśnie się wydarzyło.Jeździec smoka umarł.Jego smok także.Nici zabrały już swą pierwszą parę.Iluich jeszcze zginie w trakcie tego strasznego Obrotu? Jak długo Weyr zdołaprzetrwać? Nawet wtedy, gdy dojrzeje potomstwo Ramoth, jak również te młode,które wkrótce urodzi. Lessa nie chciała żadnego towarzystwa.Pragnęła bowiemzagłuszyć swą niepewność i ukoić żal.Zobaczyła, jak Ramoth szybuje w powietrzu,a potem majestatycznie ląduje na szczycie.Wcale nie chciała, aby te złoteskrzydła zżarte były czerwonymi i czarnymi śladami Nici! Czy Ramoth.zniknie?Nie, Ramoth nie zniknie.Nie opuści jej, dopóki żyje Lessa. Dawno temu F'lar zapewniał ją, że musi nauczyć się przestaćmyśleć jedynie wąskimi kategoriami mieszkanki posiadłości Ruatha i powinna czućcoś więcej niż tylko pragnienie zemsty.Jak zwykle miał rację.Jako władczyniWeyr uczyła się, że życie to coś więcej niż hodowanie smoków i wiosenne manewry.Życie jest przecież ciągłym zmaganiem się po to, by dokonać czegoś niemożliwego- zwyciężyć lub polec, ale umrzeć ze świadomością, że się próbowało. Lessa zdała sobie sprawę, że całkowicie zaakceptowała swojąrolę - władczyni Weyr i towarzyszki F'lara.Pomagała mu w kształtowaniu ludzi izdarzeń po to, by uratować Pern przed Nićmi. Lessa wypięła dumnie pierś i uniosła wysoko głowę.StaryC'gan miał na pewno rację.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]