[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem zwróciła się do Ayli: - To nie jest zbyt daleko. - Czy możemy tam pójść, Tulie? Albo czy ktoś mógłby mniezaprowadzić? Jeśli te dzieci są chore, to może potrafię pomóc.- Nie wiem.Comyślisz, Talucie? - To nie jest po drodze na Letnie Spotkanie, skoro mamy iść doObozu Wilka, i oni nawet nie są z nami spokrewnieni, Tulie.- Zdaje mi się, żeDarnev miał odległego krewnego w tym obozie - odparła Tulie.- I to straszne, żemłodzi brat i siostra są tacy chorzy. - Może powinniśmy pójść, ale musimy w takim razie wybrać się wdrogę jak najszybciej - powiedział Talut. Ludeg przysłuchiwał się z zainteresowaniem. - Dobrze, teraz, kiedy już wam powiedziałem moje nowiny,chciałbym wiedzieć coś więcej o nowym członku Obozu Lwa, Talucie? Czy naprawdęjest uzdrowicielką? I skąd się wziął ten wilk? Nigdy nie słyszałem o trzymaniuwilka w ziemiance. - A to jeszcze nie wszystko - powiedział Frebec.- Ayla marównież dwa konie, kobyłę i młodego ogiera. Gość popatrzył z niedowierzaniem na Frebeca, usiadł wygodnie iprzygotował się do wysłuchania historii, które Obóz Lwa miał do opowiedzenia. Rano, po długich nocnych opowieściach, Ludeg zobaczyłdemonstrację umiejętności jeździeckich Ayli i Jondalara, co wywarło dużewrażenie.Poszedł do następnego obozu z zamiarem opowiadania o nowej kobiecieMamutoi wraz z wiadomością o zmianie miejsca Letniego Spotkania.Obóz Lwazdecydował się wyruszyć w drogę następnego ranka i resztę dnia spędzono nagorączkowych przygotowaniach. Ayla zdecydowała się zabrać więcej leków niż normalnie nosiła wswojej znachorskiej torbie i przygotowywała zioła do zabrania, rozmawiając zMamutem, który też się pakował.Dużo myślała o Zgromadzeniu Klanu i obserwującjak stary szaman oszczędza swoje sztywne stawy, przypomniała sobie, że starcyklanu, niezdolni do dalekich podróży, zostawali w jaskini.Jak Mamut przejdzietaką długą drogę? Niepokoiło ją to tak, że wyszła na dwór, żeby poszukać Talutai go zapytać. - Przez prawie całą drogę niosę go na plecach - wyjaśnił Talut.Ayla zauważyła Nezzie, która dokładała węzełek do sterty rzeczy, które miały byćciągnięte przez konie na włókach.Rydag siedział obok na ziemi i wyglądał nazrozpaczonego.Nagle Ayla poszła poszukać Jondalara.Znalazła go, jak pakowałworek podróżny, który dostał od Tulie. - Jondalarze! Tu jesteś. Spojrzał zaskoczony.Była ostatnią osobą, której sięspodziewał.Myślał właśnie o niej i o tym jak się z nią pożegnać.Zdecydował, żeteraz, kiedy wszyscy opuszczali ziemiankę, przyszła i na niego pora.Ale zamiastiść z Obozem Lwa na Letnie Spotkanie, pójdzie inną drogą i rozpocznie długąpodróż do domu. - Czy wiesz, jak Mamut dostaje się na Letnie Spotkanie? spytałaAyla. Jej pytanie całkowicie go zaskoczyło.Nie była to najpilniejszasprawa, która zaprzątała jego myśli.Nie był nawet pewien, że wie, o czym onamówi. - Uhm.nie - wykrztusił. - Talut musi go nosić, na plecach.A jeszcze jest Rydag.Jegoteż trzeba nosić.Zastanawiałam się, Jondalarze, trenowałeś Zawodnika, jestteraz przyzwyczajony do noszenia kogoś na grzbiecie, prawda? - Tak. - I panujesz nad nim, pójdzie tam, dokąd ty zechcesz, żebyposzedł, prawda? - Tak, chyba tak. - Dobrze! Nie ma powodu, dla którego Mamut i Rydag nie mielibypojechać na Letnie Spotkanie na koniach.Nie mogą nimi kierować, ale ty i jamożemy je prowadzić.Dla wszystkich będzie o tyle łatwiej, a Rydag był taknieszczęśliwy ostatnio, że to może wprawi go w lepszy nastrój.Pamiętasz, jakibył szczęśliwy, kiedy pierwszy raz jechał na Whinney? Nie masz nic przeciwkotemu, Jondalarze? Nie musimy sami jechać, wszyscy inni będą iść. Ayla była tak zadowolona i podniecona swoim pomysłem, że byłooczywiste, iż nawet przez myśl jej nie przeszło, że mógłby nie iść z nimi.Jakmógł jej odmówić? To był dobry pomysł, a Obóz Lwa zrobił tak dużo dla niego, żemógł teraz im pomóc. - Nie.Nie mam nic przeciwko chodzeniu - powiedział Jondalar.Czuł dziwną lekkość, patrząc za Aylą, która poszła powiedzieć o swoim pomyśleTalutowi; jakby uwolnił się od straszliwego, przygniatającego ciężaru.Szybkodokończył pakowanie, wziął swoje rzeczy i poszedł przyłączyć się do resztyobozu.Ayla doglądała ładowania obu włóków.Byli prawie gotowi do drogi. Nezzie zobaczyła go i uśmiechnęła się. - Cieszę się, że zdecydowałeś się pójść z nami i pomóc Ayli zkońmi.Mamutowi będzie dużo wygodniej i spójrz tylko na Rydaga! Nigdy niewidziałam go tak podnieconego przed drogą na Letnie Spotkanie. Dlaczego miał takie uczucie, że Nezzie wiedziała o jego planachpójścia do domu? - I pomyśl, jakie to zrobi wrażenie, że nie tylko przychodzimyz końmi, ale z ludźmi jadącymi na koniach - powiedział Barzec.- Jondalarze,czekamy na ciebie.Ayla nie była pewna, kto powinien jechać, na którym koniu -powiedział Talut. - Nie myślę, żeby to była jakaś różnica - odpowiedziałJondalar.- Trochę łatwiej się jedzie na Whinney.Nie podrzuca tak mocno. Zauważył, że Ranec pomaga Ayli rozłożyć ładunek.Poczułwewnętrzny skurcz, kiedy zobaczył ich śmiejących się razem i zdał sobie sprawę ztego, jak krótkotrwała była jego ulga.Odsuwał tylko to, co nieuniknione, aleteraz już się zobowiązał. Mamut wykonał kilka tajemniczych gestów i wypowiedział kilkaniezrozumiałych słów, wetknął mutę w ziemię przed wejściem, żeby strzegłaziemianki i z pomocą Ayli i Taluta dosiadł Whinney.Wyglądał na trochęzdenerwowanego, ale trudno było powiedzieć na pewno.Jondalar uważał, że dobrzeto ukrywa.Rydag jednak nie był nerwowy, siedział już przedtem na koniu.Byłpełen podniecenia, kiedy Jondalar podniósł go i posadził na grzbiecie Zawodnika.Nigdy nie jechał na ogierze.Uśmiechnął się do Latie, która patrzyła na niego zmieszanką niepokoju o jego bezpieczeństwo, zachwytu wobec jego nowegodoświadczenia i tylko odrobinką zazdrości.Obserwowała, jak Jondalar trenujekonia, kiedy tylko mogła, z odległości, bo trudno jej było namówić inną kobietę,żeby z nią poszła i tylko tam stała i patrzyła - istniały pewne negatywne stronydorosłości.Doszła do wniosku, że trenowanie młodego konia nie wymaga magii.Wymaga cierpliwości i, oczywiście, konia, którego można czegoś nauczyć. Sprawdzili wszystko po raz ostatni i ruszyli w górę zbocza.Wpół drogi Ayla zatrzymała się.Wilk też się zatrzymał, patrząc na niąwyczekująco.Obejrzała się na ziemiankę, gdzie znalazła dom i zostałazaakceptowana przez ludzi jej rodzaju.Już brakowało jej przytulnegobezpieczeństwa ziemianki, ale będzie tutaj, kiedy wrócą, gotowa, by ich znowuschronić na całą długą zimę.Wiatr poruszał zasłoną na łuku z kłów mamucich iwidziała nad nimi czaszkę lwa jaskiniowego.Obóz Lwa wydawał się samotny bezludzi.Ayla z Mamutoi poczuła nagły, ostry smutek.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]