[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Myœlisz, ¿e mo¿esz mnie zahipnotyzowaæ, staruchu?Sidney potrz¹sn¹³ g³ow¹.– Pragn¹³em tylko roz³adowaæ sytuacjê, to wszystko.Chcia³em, ¿eby pan siê odprê¿y³ inie zrobi³ jakiegoœ g³upstwa, którego móg³by pan póŸniej ¿a³owaæ.– Myœlisz, ¿e mo¿esz robiæ ze mnie idiotê, tak?– Panie Labrea, zamierza³em jedynie za³agodziæ sytuacjê.Chcê, ¿eby przypomnia³ pansobie jedn¹ z tych chwil swojego ¿ycia, kiedy czu³ pan najwiêkszy spokój.Proszê cofn¹æ siêmyœlami do tego momentu i opowiedzieæ mi o tym.Victor Labrea milcza³ przez chwilê.Jego oczy by³y ca³kowicie pozbawione wyrazu.Przez chwilê mieli³ jêzykiem w ustach, jakby próbowa³ usun¹æ resztki jedzenia, a potemwystrzeli³ dwa razy prosto w pierœ Sidneya.Impet strza³Ã³w odrzuci³ starego hipnotyzera doty³u.Powoli obróci³ siê do Conora.Na jego twarzy malowa³ siê zawód, a na koszuli rozlewa³asiê szkar³atna plama.– Zabi³ mnie.– wykrztusi³ i upad³ na kolana.Po chwili przewróci³ siê na bok, uderzaj¹cg³ow¹ w fotel.Wœciek³oœæ sprawi³a, ¿e Conor widzia³ jak przez mg³ê.Popycha³ przed sob¹ Ramona, a¿Kubañczyk zderzy³ siê z Victorem Labre¹, który polecia³ na œcianê, upad³ i potoczy³ siê,gubi¹c po drodze swój rêcznik.Ta krótka chwila wystarczy³a; Conor jeszcze raz pchn¹³Ramona na Victora Labreê i z³apa³ pistolet, który tamten trzyma³.Chwyci³ rêkê przeciwnika,nie móg³ jednak rozdzieliæ palców.Jedna kula uderzy³a w sufit, a nastêpna odbi³a siêrykoszetem od kaloryfera.Ramon usi³owa³ stawiaæ opór, lecz Conor chwyci³ go za gêstet³uste w³osy i mocno uderzy³ jego g³ow¹ w czo³o Labrei.Sapi¹c i przeklinaj¹c, Labre¹ próbowa³ obróciæ berettê i skierowaæ j¹ w g³owê Conora,ale uniemo¿liwia³ to zbyt d³ugi t³umik.Przez niemal minutê trzej mê¿czyŸni pozostawali wbezruchu, przypominaj¹c klasyczn¹ rzeŸbê przedstawiaj¹c¹ greckich zapaœników.W koñcujednak Victor Labre¹ zdo³a³ opuœciæ rêkê i poci¹gn¹æ za cyngiel.Sta³o siê to dok³adnie w tejsamej chwili, gdy Conor uniós³ g³owê Ramona.Kula trafi³a hipnotyzera prosto w usta,strzaska³a zêby, rozdê³a jêzyk do wielkoœci pomidora i wysz³a ty³em g³owy, mijaj¹c d³oñConora zaledwie o æwieræ cala.Conor wyrwa³ pistolet z rêki Labrei i przycisn¹³ go do jego lewej skroni.Mê¿czyznadrgn¹³ i zmru¿y³ oczy niczym przestraszony pies, ale nie powiedzia³ ani jednego s³owa.Nieb³aga³ o litoœæ.Conor zrzuci³ cia³o Ramona na dywan i wsta³, ci¹gle celuj¹c w g³owê Victora Labrei.Jego klatka piersiowa unosi³a siê gwa³townie z wysi³ku i emocji.W drzwiach sypialni stanê³a pani Labre¹; przyciska³a jedn¹ d³oñ do drugiej, jakby siêmodli³a.Hetti wycofa³a siê w g³¹b pokoju i przywar³a plecami do br¹zowych aksamitnychzas³on.Jej twarz by³a bia³a jak orientalna maska.– Powinienem ciê teraz zabiæ – stwierdzi³ Conor.By³ tak roztrzêsiony i przepe³nionygniewem, ¿e nie rozpoznawa³ nawet barwy swojego g³osu.– Nie zabijaj go.– jêknê³a pani Labre¹.– Proszê.Mo¿esz wzi¹æ, co chcesz.Pieni¹dze?Czy tego w³aœnie chcesz? Bierz wszystko.Conor podszed³ do Rica, który ju¿ nie p³aka³, ale nadal g³aska³ czo³o Sebastiana.Conornigdy przedtem nie widzia³, by Sebastian by³ tak blady.– Nie martw siê, Ric.Wezwê pogotowie, zaopiekuj¹ siê wami.– Nie bêdê wiêcej tañczyæ, prawda? – wyszepta³ ch³opak.Jego twarz, zazwyczaj tak pe³na¿ycia, teraz by³a szara jak popió³.Conor po³o¿y³ mu d³oñ na ramieniu, ¿eby go uspokoiæ.– Wszystko bêdzie w porz¹dku.Zanim siê zorientujesz, wrócisz do Buffalo, by zatañczyæA Chorus Line.A ja na pewno przyjdê ciê obejrzeæ.Podniós³ s³uchawkê i wykrêci³ 911.– Tak, by³a strzelanina.Trzy osoby ranne, jedna nie ¿yje.Pokój siedemset jedenaœcie,hotel Waldorf-Astoria.Potem wróci³ do Victora Labrei.Mê¿czyzna nadal le¿a³ w tej samej pozycji.Jego nagitors by³ czerwony od krwi Ramona.– Chcê wiedzieæ, gdzie jest moja dziewczyna i co zrobiliœcie z tym wszystkim, co zosta³oskradzione z depozytu Spurrsa.– Nie powiem ci – odpar³ Victor Labre¹.– To, w co próbujesz siê wtr¹caæ, jestpotê¿niejsze ni¿ ty, potê¿niejsze ni¿ ja.Toruje drogê dla Drugiego Przyjœcia.Nie ma ¿adnegoznaczenia, co ze mn¹ zrobisz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]