[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie op³akiwa³ Cz³owieka; ¿a³owa³ w³asnej rasy, której nieprzezwyciê¿one moce broni³y dostêpu do wielkoœci.Mimo wszystkich osi¹gniêæ — rozmyœla³ Karellen — pomimo panowania w materialnym wszechœwiecie, jego lud pozostanie zaledwie plemieniem, które ca³y swój byt wiedzie na p³askiej, pylistej równinie.Daleko za ni¹ by³y góry, w których mieszka³o piêkno i moc, gdzie grom przetacza³ siê nad lodowcami, a powietrze by³o ostre i czyste.Tam wci¹¿ jeszcze lœni³o s³oñce zdobi¹ce szczyty splendorem, podczas gdy niziny tonê³y ju¿ w mroku.A oni mogli tylko patrzeæ i podziwiaæ; nigdy nie osi¹gn¹ tych wy¿yn.A jednak Karellen wiedzia³ i to, ¿e bêd¹ trwaæ a¿ do koñca i nie z³orzecz¹c losowi, przyjm¹, cokolwiek im przyniesie.Bêd¹ s³u¿yæ Nadumys³owi, poniewa¿KONIEC DZIECIÑSTWA309nie maj¹ wyboru, lecz nawet na tej s³u¿bie pozostan¹ sob¹.Wielki ekran kontrolny rozb³ysn¹³ na moment ponurym, rubinowym œwiat³em.Karellen odruchowo przeczyta³ wiadomoœæ, któr¹ nios³y zmieniaj¹ce* siê wzory.Statek opuszcza³ granice Uk³adu S³onecznego; energia napêdzaj¹ca gwiezdny silnik szybko wyczerpywa³a siê, ale wykonali swoje zadanie.Podniós³ rêkê i obraz na ekranie zmieni³ siê raz jeszcze.W jego œrodku p³onê³a jasna, pojedyncza gwiazda; z tej odleg³oœci nikt nie odgad³by, ¿e S³oñce w ogóle ma jakieœ planety, i ¿e jedna z nich w³aœnie zniknê³a.Przez d³ug¹ chwilê Karellen spogl¹da³ w tê szybko powiêkszaj¹c¹ siê przepaœæ, a w jego potê¿nym, skomplikowanym mózgu k³êbi³o siê wiele wspomnieñ.W milczeniu uczci³ pamiêæ ludzi, których zna³, zarówno tych, którzy mu pomagali, jak i tych utrudniaj¹cych mu wykonanie zadania.Nikt nie oœmieli³ siê mu przeszkodziæ i przerwaæ te rozmyœlania; w koñcu odwróci³ siê plecami do znikaj¹cego S³oñca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]