[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przykro mi, ale pozosta³o nam tylko jedno wyjœcie: musimy wys³aæ ciê do Diaspar ze sfa³szowanymi wspomnieniami.Wspomnienia te zosta³y ju¿ z wielk¹ pieczo³owitoœci¹ spreparowane i kiedy powrócisz do domu, nie bêdziesz wiedzia³ o nas nic.Bêdziesz przekonany, ¿e mia³eœ raczej nudne i niebezpieczne przygody w ponurych podziemnych grotach, gdzie stropy wci¹¿ wali³y ci siê na g³owê, i prze¿y³eœ tylko dziêki od¿ywianiu siê obrzydliwym zielskiem i piciu wody z przypadkowo napotkanych strumieni.Przez resztê ¿ycia bêdziesz przekonany, ¿e to prawda, i ka¿dy w Diaspar zaakceptuje twoj¹ opowieœæ.Nie bêdzie zatem ¿adnej tajemnicy, która rozpala³aby wyobraŸniê ewentualnych przysz³ych badaczy; bêd¹ s¹dzili, ¿e wiedz¹ o Lys wszystko.Seranis przerwa³a i spojrza³a na Alvina pe³nymi napiêcia oczyma.— Przykro nam, ale to konieczne i póki jeszcze nas pamiêtasz, prosimy ciê o wybaczenie.Mo¿esz jeszcze nie akceptowaæ naszej decyzji, ale wp³ynê³o na ni¹ wiele innych czynników, o których ci nie wspomnia³am.Przynajmniej nie bêdzie ci ¿al, bo bêdziesz myœla³, ¿e odkry³eœ wszystko, co by³o do odkrycia.Alvin zastanawia³ siê, czy to prawda.Nie by³ taki pewien, czy zdo³a kiedykolwiek przywykn¹æ do rutyny ¿ycia w Diaspar, nawet bêd¹c przeœwiadczony, ¿e poza130jego murami nie istnieje nic wartego zachodu.Co wiêcej, nie mia³ zamiaru tego sprawdzaæ.— Kiedy chcecie poddaæ mnie temu.zabiegowi? — spyta³.— Natychmiast.Jesteœmy ju¿ gotowi.Otwórz przede mn¹ swój umys³, tak jak robi³eœ to wczeœniej, i nic nie poczujesz do chwili, gdy znajdziesz siê z powrotem w Diaspar.Alvin zamyœli³ siê na chwilê, po czym powiedzia³ cicho:— Chcia³bym po¿egnaæ siê z Hilvarem.Seranis skinê³a g³ow¹.— Rozumiem.Zostawiê was tu na chwilê i wrócê, kiedy bêdziesz gotów.— Podesz³a do schodów i zesz³a do wnêtrza domu.Zostali sami na dachu.Minê³a d³uga chwila, zanim Alvin odezwa³ siê do przyjaciela.Czu³ wielki smutek, ale i niez³omn¹ wolê niedopuszczenia do zniweczenia wszystkich swych nadziei.Spojrza³ jeszcze raz na wioskê, w której znalaz³ miarê szczêœcia i której móg³ ju¿ nie zobaczyæ, jeœli ci, którzy stali za Seranis, dopn¹ swego.Pod roz³o¿ystym drzewem sta³ wci¹¿ ³azik, a nad nim unosi³ siê cierpliwie robot.Wokó³ zebra³a siê gromadka dzieci podziwiaj¹cych osobliwego przybysza, ale nikt z doros³ych nie przejawia³ nim najmniejszego zainteresowania.— Hilvarze — odezwa³ siê nagle — przykro mi.— Mnie te¿ — odpar³ za³amuj¹cym siê g³osem Hilvar.— Mia³em nadziejê, ¿e bêdziesz móg³ tu pozostaæ.— Czy s¹dzisz, ¿e to, co chce zrobiæ Seranis, jest s³uszne?— Nie wiñ za to mojej matki.Robi tylko to, co jej ka¿¹ — odpar³ Hilvar.Chocia¿ nie odpowiedzia³ na postawione pytanie, Alvin nie mia³ serca go powtarzaæ.— Powiedz mi zatem — poprosi³ — jak mogliby zatrzymaæ mnie twoi ludzie, gdybym próbowa³ zbiec z nie naruszonymi wspomnieniami?— To by³oby proste.Gdybyœ próbowa³ uciec, przejêlibyœmy kontrolê nad twoim umys³em i zmusili ciê do powrotu.Nie by³o to dla Alvina ¿adnym zaskoczeniem.Chcia³ byæ szczery z Hilvarem, najwyraŸniej poruszonym zbli¿aj¹cym siê rozstaniem, ale ba³ siê ryzykowaæ wyjawienia swego131planu.Bardzo dok³adnie, rozwa¿aj¹c ka¿dy szczegó³, obmyœli³ sposób, w jaki móg³by dostaæ siê z powrotem do Diaspar na akceptowanych przez siebie warunkach.Musia³ jednak liczyæ siê z jednym niebezpieczeñstwem, którego w ¿aden sposób nie mo¿na by³o unikn¹æ.Jeœli Seranis z³amie swoje przyrzeczenie i wejdzie w jego umys³, wszystkie precyzyjnie obmyœlone posuniêcia bêd¹ z góry skazane na niepowodzenie.Wyci¹gn¹³ do Hilvara rêkê i ten uœcisn¹³ j¹ mocno, ale nie potrafi³ wydobyæ z siebie g³osu.— ZejdŸmy na dó³, do Seranis — powiedzia³ Alvin.— Zanim odejdê, chcia³bym dowiedzieæ siê czegoœ o ludziach z wioski.Hilvar szed³ za nim w milczeniu po schodach w g³¹b ch³odnego wnêtrza budynku, a potem korytarzem na zewn¹trz, na soczyœcie zielony trawnik otaczaj¹cy posiad³oœæ Seranis.Czeka³a tam na nich z wyrazem opanowania i stanowczoœci na twarzy.Wiedzia³a, ¿e Alvin stara siê coœ przed ni¹ ukryæ i jeszcze raz przebieg³a w myœlach œrodki ostro¿noœci, jakie przedsiêwziê³a.— Czy jesteœ ju¿ gotów, Alvinie? — spyta³a.— Tak — odpar³ Alvin, a w jego g³osie zabrzmia³a dziwna nuta, która kaza³a jej spojrzeæ nañ uwa¿nie.— Najlepiej zatem bêdzie, jeœli przestaniesz myœleæ o czymkolwiek, tak jak przedtem.Za chwilê stracisz œwiadomoœæ wszystkiego, co siê dooko³a dzieje, i odzyskasz j¹ dopiero w Diaspar.Alvin odwróci³ siê do Hilvara i powiedzia³ szeptem, ¿eby nie us³ysza³a tego Seranis:— Do widzenia, Hilvarze.Nie martw siê — ja wrócê.Potem znowu odwróci³ siê twarz¹ do Seranis.— Nie mam do ciebie ¿alu o to, co chcesz zrobiæ — powiedzia³ g³oœno.— Nie w¹tpiê, ¿e uwa¿asz to za najlepsze wyjœcie z sytuacji, ale s¹dzê, i¿ siê mylisz.Diaspar i Lys nie powinny pozostaæ odseparowane na zawsze; któregoœ dnia mog¹ rozpaczliwie siebie nawzajem potrzebowaæ.Wracam wiêc do domu ze wszystkim, czego siê tu dowiedzia³em — i nie wydaje mi siê, abyœcie potrafili mnie zatrzymaæ.132Nie zwleka³ ju¿ d³u¿ej i dobrze zrobi³.Seranis nie uczyni³a ¿adnego ruchu, ale poczu³ nagle, ¿e cia³o wymyka mu siê spod kontroli.Si³a, która wypiera³a jego w³asn¹ wolê, by³a jeszcze wiêksza, ni¿ siê spodziewa³ i uœwiadomi³ sobie, ¿e Seranis musia³o pomagaæ wiele ukrytych umys³Ã³w.Zacz¹³ bezradnie iœæ z powrotem w kierunku budynku i przez jedn¹ okropn¹ chwilê pomyœla³ sobie, ¿e jego plan siê nie powiód³.Nagle b³ysnê³a stal i kryszta³ i otoczy³y go metalowe ramiona.Jego cia³o wyrywa³o siê im, czego siê spodziewa³, ale te wysi³ki by³y bezcelowe.Ziemia ucieka³a mu spod nóg i k¹tem oka dostrzeg³ skamienia³ego ze zdumienia Hilvara z g³upawym uœmieszkiem na ustach.Robot niós³ go kilkanaœcie stóp nad ziemi¹ du¿o szybciej, ni¿ mo¿e biec cz³owiek.Seranis szybko pojê³a podstêp i gdy z³agodzi³a sw¹ kontrolê nad cia³em Alvina, ten przesta³ siê szarpaæ.Ale Seranis jeszcze nie da³a za wygran¹ i teraz nast¹pi³o to, czego Alvin obawia³ siê najbardziej i czemu stara³ siê ze wszystkich si³ przeciwstawiæ.W jego mózgu zmaga³y siê dwie ró¿ne istoty i jedna z nich b³aga³a robota, ¿eby postawi³ go na ziemi.Prawdziwy Alvin czeka³ z zapartym tchem, nie opieraj¹c siê nawet zanadto si³om, których i tak nie potrafi³by przemóc.Ryzykowa³; trudno by³o z góry przewidzieæ, czy jego niepewny sojusznik bêdzie wype³nia³ tak skomplikowane rozkazy, jakie mu wyda³.„Pod ¿adnym pozorem — powiedzia³ robotowi — nie mo¿esz s³uchaæ dalszych moich rozkazów, dopóki nie znajdziemy siê z powrotem w Dia-spar".Teraz wydawa³ takie w³aœnie rozkazy i jeœli mimo wszystko robot ich pos³ucha, to los Alvina zostanie przes¹dzony.Nie zawahawszy siê ani przez chwilê, maszyna pêdzi³a drog¹, któr¹ tak dok³adnie jej opisa³.Cz¹stka jego wci¹¿ b³aga³a o uwolnienie, ale wiedzia³ ju¿, ¿e jest bezpieczny.Seranis te¿ to chyba zrozumia³a, poniewa¿ si³y we wnêtrzu jego mózgu przesta³y siê zwalczaæ.I znowu odzyska³ spokój, jak wieki temu inny wêdrowiec, który przywi¹zany do masztu swego statku, s³ysza³ zamieraj¹cy w dali œpiew Syren.Rozdzia³ 15Alvin nie zazna³ spokoju, dopóki nie znalaz³ siê znowu w sali Ruchomych Dróg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]