[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To siê niezupe³nie zgadza - powiedzia³ Richard.I uœmiechn¹³ siê z pewnymokrucieñstwem.- Ja znam pani nazwisko, to pani go nie zna.I spojrza³ na ni¹ uwa¿nie.- Oczywiœcie, ¿e znam moje w³asne nazwisko - warknê³a Victoria.- Wiêc proszê mi je podaæ, zaraz.Jego glos sta³ siê naraz twardy i ostry.- Nie ma po co k³amaæ - powiedzia³.- Zabawa skoñczona.By³a pani bardzo sprytna.Naczyta³a siê pani ksi¹¿ek, rzuca³a pani wymownymi cytatami, ale takiej gry nie dasiê prowadziæ na d³u¿sz¹ metê.Zastawi³em na pani¹ sid³a, da³a siê pani w niez³apaæ.Powiedzia³em jak¹œ ewidentn¹ bzdurê, a pani siê da³a na ni¹ nabraæ.- Urwa³na chwilê.-Pani nie jest Veneti¹ Savile.Kim pani jest?- Powiedzia³am panu za pierwszym razem - odpar³a.-Jestem Victoria Jones.- Siostrzenica doktora Pauncefoot Jonesa?- Nie jestem jego siostrzenic¹, ale nazywam siê Jones.- Naopowiada³a mi pani wiele innych rzeczy.- Tak.To wszystko prawda! Ale od razu wiedzia³am, ¿e mi pan nie wierzy.To mniedoprowadza³o do sza³u, bo choæ czasami k³amiê, nawet doœæ czêsto, to, co panumówi³am, nie jest k³amstwem.Powiedzia³am, ¿e nazywam siê Pauncefoot Jones, bowydawa³o mi siê, ¿e tak bêdzie lepiej, ju¿ to wczeœniej mówi³am i zawsze robi³o toœwietne wra¿enie.Sk¹d mog³am wiedzieæ, ¿e pan siê tutaj wybiera?- Tak, to musia³ byæ dla pani lekki szok - stwierdzi³ ponuro Richard.- Œwietnie topani znios³a, z lodowatym spokojem.- Ale tylko na zewn¹trz - zaprotestowa³a Victoria.-W œrodku ca³a siê trzês³am.Wiedzia³am, ¿e muszê poczekaæ z wyjaœnieniami do przyjazdu na miejsce, przynaj-mniej bêdê bezpieczna.- Bezpieczna? - zastanowi³ siê Richard.- Niech mi pani szczerze powie, Victorio,czy ta pani bajka o chloroformie jest prawdziwa?- Przysiêgam, ¿e to prawda.Gdybym chcia³a bujaæ, opowiedzia³abym znacznielepsz¹ historyjkê i w lepszym wykonaniu.- Pozna³em pani¹ trochê, i, rzeczywiœcie, to siê zgadza.Ale przyzna pani, ¿e wpierwszej chwili ta opowieœæ brzmia³a zupe³nie nieprawdopodobnie.- Teraz zmieni³ pan zdanie.Dlaczego?- Bo, jak sama pani mówi³a, zamieszana jest pani w sprawê œmierci Carmichaela,wiêc mo¿e to i prawda.- Od tego wszystko siê zaczê³o.- Powinna mi pani o tym opowiedzieæ.Victoria spojrza³a na niego twardymwzrokiem.- Zastanawiam siê - powiedzia³a - czy mogê panu ufaæ.- Stawia pani sprawê na g³owie.Przecie¿ to ja mogê mieæ podejrzenia, ¿eprzyjecha³a tu pani pod fa³szywymnazwiskiem, ¿eby wyci¹gn¹æ informacje ode mnie.I mo¿e w³aœnie to pani robi.- To znaczy, ¿e wie pan coœ o Carmichaelu, czym Oni bêd¹ zainteresowani?- Co za Oni?- Nie ma rady, muszê panu wszystko opowiedzieæ -westchnê³a Victoria.- Nie widzêinnego wyjœcia.Je¿eli jest pan jednym z Nich, i tak pan wie, wiêc wszystko jedno.Opowiedzia³a o nocy, kiedy zgin¹³ Carmichael, o rozmowie z Dakinem, podró¿y doBasry, pracy w Ga³¹zce Oliwnej, wrogoœci Catherine, o doktorze Rathbonie i jegoostrze¿eniu, o ostatnich wydarzeniach, ³¹cznie z tajemnicz¹ spraw¹ ufarbowaniaw³osów.Pominê³a tylko czerwony szalik i madame Defarge.- Doktor Rathbone? - Richard drgn¹³ na dŸwiêk tego nazwiska.- Myœli pani, ¿e onma z tym coœ wspólnego? Stoi za tym? Dziewczyno, to nie byle kto.Znany jest naca³ym œwiecie.Subskrypcje na jego artyku³y nap³ywaj¹ jedne po drugich.- Czy rzeczywiœcie jest taki, jak siê o nim mówi? - spyta³a Victoria.- Zawsze uwa¿a³em go za pompatycznego os³a - powiedzia³ Richard w zamyœleniu.- Pod tak¹ przykrywk¹ ³atwo mu siê maskowaæ.- Tak, tak.Byæ mo¿e.Kim jest Lefarge, o którego mnie pani kiedyœ pyta³a?- Niewa¿ne.Jest jeszcze Anna Scheele - doda³a.- Anna Scheele? Pierwszy raz s³yszê.- To ktoœ wa¿ny - stwierdzi³a Victoria.- Ale nie wiem, na czym jej wa¿noœæ polega.To wszystko takie pogmatwane.- Niech mi pani jeszcze raz powie, kto pani¹ w to wci¹gn¹³?- Edw.to znaczy pan Dakin.Pracuje, zdaje siê, w koncernie naftowym.- Taki przygarbiony facet o zmêczonej twarzy, jakby pustej w œrodku?- Tak, ale tylko pozornie.Mam na myœli pustkê.- On przypadkiem nie pije?- Tak mówi¹.To chyba nieprawda.Richard za³o¿y³ rêce do ty³u i spojrza³ na Victoriê.- Phillipps Oppenheim.William Le Queux i kilku innych naœladowców? Czy jest toprawdziwe? Czy pani jest prawdziwa? Czy jest pani przeœladowan¹ bohaterk¹, czyniecn¹ awanturnic¹?Victoria zada³a ca³kowicie praktyczne pytanie:- Dla mnie prawdziwym problemem jest to, co powiemy doktorowi PauncefootJonesowi.- Nic - odpar³ Richard.- To nie bêdzie konieczne.KONIEC ROZDZIA£U
[ Pobierz całość w formacie PDF ]