[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomimo to, niezale¿nie do tego, czy myœlimy o tym, aby s³uchaæ, czy te¿ nie, uszy i taks³ysz¹ i nic nie mo¿e powstrzymaæ docieraj¹cych do nich dŸwiêków.* Nembutsu - skrót od Namu Amida BotSu (pnyi»WcL)t '••-** W: Suzuki (10), str.130."iiar.lf ,.'t.»e<- 209 -wyraŸnie okreœlonym przedmiotem wiedzy.Wszystko, jesteœmy w stanie poznaæ - ¿ycie iœmieræ, œwiat³d i ciemnoœæ, przedmiot i pustka - zawsze bêdzie wzglêdnj obliczem czegoœ równieniepojêtego jak kolor przestrzeni| Przebudzenie nie oznacza poznania, czym jest otaczaj¹ca irzeczywistoœæ.Jak w pewnym wierszu z antologii Zenrin:Gdy motyle siadaj¹ na nowo zasadzonych kwiatach, Bodhidharma mówi: „Nie wiem"e.Przebudzenie oznacza poznanie, czym rzeczywistoœæ nie j jest.Oznacza zaprzestanie uto¿samianiasiê z jakimkolwiek l przedmiotem wiedzy.Podobnie jak ka¿de stwierdzenie '•_ o podstawowejsubstancji czy energii rzeczywistoœci musi l byæ pozbawione sensu, tak samo jakiekolwiekstwierdzenie na temat tego, co sk³ada siê na podwaliny „mojej istoty", równie¿ musi byæ szczytemg³upoty.B³¹dzenie wynika z przyjêcia za zdroworozs¹dkow¹ podstawê fa³szywego za³o¿eniametafizycznego; rodzi siê z nieœwiadomej ontologii i epistemologii zwyk³ego cz³owieka, z jego cichegoza³o¿enia, ¿e jest „czymœ".Przyjêcie za³o¿enia, ¿e Jestem niczym", by³oby rzecz jasna równie b³êdne,poniewa¿ „coœ", i „nic", „istnienie", i „nieistnienie" s¹ pojêciami wspó³zale¿nymi i na równi przynale¿¹do tego, co „poznawane".Jedna z metod rozluŸniania miêœni rozpoczyna siê od zwiêkszania napiêcia miêœniowego po to, abypoczuæ, czego nie nale¿y robiæ*.Analogicznie, u¿ywanie wstêpnych koa-nów mo¿e mieæ jakiœ sensjako metoda wzmagania bezsensownych starañ umys³u zmierzaj¹cego do uchwycenia samego siebie.Uto¿samianie jednak satori z towarzysz¹cym mu uczuciem ulgi, z wra¿eniem rozluŸnienia jestnajzupe³niej myl¹ce, poniewa¿ satori to zaprzestanie wysi³ków, a nie odczucie, ¿e siê to robi.Tak wiêcœwiadomym obliczem ¿ycia zeñ nie jest satori - pierwotny umys³ - lecz wszystko to, co w sposóbnieskrêpowany robimy, widzimy i czujemy po ust¹pieniu owego umys³owego skurczu.Z tego punktu widzenia prosta wiara Bankeia w „Niena-1* Zob.Edmund Jacobson, Progresswe Relaxation (Relaksacja progresywna, Chicago 1938).».-.•- 208 -w sztuce.Mamy to szczêœcie, ¿e mo¿emy nie tylko s³uchaæ o zeñ, lecz równie¿ go ogl¹daæ.Jako ¿e „razpokazaæ to tyle, co sto razy powiedzieæ", wyra¿enie zeñ w sztuce jest dla nas jednym z najbardziejbezpoœrednich sposobów jego zrozumienia.Tym bardziej ¿e symbolizm form sztuki powsta³ych podwp³ywem zeñ odbiega od symbolizmu pozosta³ych rodzajów sztuki buddyjskiej, a tak¿e od form sztuki„religijnej" w ogóle.Ulubionym motywem artystów zeñ - czy to malarzy, czy poetów - jest to, conazwalibyœmy przedmiotem naturalnym, konkretnym i œwieckim.Nawet wtedy, kiedy bior¹ oni nawarsztat Buddê b¹dŸ Patriarchów i mistrzów zeñ, przedstawiaj¹ ich w sposób szczególnie prostolinijnyi ludzki.Oprócz tego formy sztuki zeñ nie s¹ jedynie -czy te¿ przede wszystkim - sposobemprzedstawiania rzeczywistoœci.Nawet w malarstwie dzie³a sztuki nie uwa¿a siê li tylko zaprzedstawienie natury, lecz równie¿ za samo dzie³o natury.Stosowana technika to bowiem sztukabraku sztuki lub-jak j¹ okreœli³ Sabro Hasegawa - „kontrolowany przypadek", dziêki któremu obrazypowstaj¹ równie naturalnie jak ska³y i trawy, które przedstawiaj¹.Nie oznacza to, ¿e formy sztuki zeñ s¹ jedynie dzie³em okolicznoœci, kwesti¹ zanurzenia wê¿a w tuszui pozwolenia mu na swobodne wicie siê po arkuszu papieru.Chodzi tu raczej o to, ¿e w zeñ nie madwoistoœci, nie ma konfliktu pomiêdzy naturalnym elementem przypadku i ludzkim elementem kontroli.Zdolnoœci twórcze ludzkiego umys³u nie s¹ bardziej sztuczne ni¿ czynnoœci wzrostu u roœlin i pszczó³,tak wiêc z punktu widzenia zeñ w stwierdzeniu, ¿e technika artystyczna jest zdyscyplinowan¹spontanicznoœci¹- 211 -Zalet¹ metody koanów jest byæ mo¿e to, ¿e - wzi¹wszy pod uwagê ogólne wychowanie ucznia — niema ona wad drugiej metody, która jest zbyt subtelna i zbytnio nara¿ona na b³êdne jej interpretacje,szczególnie przez tych mnichów, którzy mogliby a¿ nadto skwapliwie u¿yæ jej jako wymówki dozbijania b¹ków po klasztorze i pêdzenia pró¿niaczego ¿ycia na koszt œwi¹tobliwych wiernych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]