[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pó³ minuty wystarczy³o, ¿eby zaopatrzyæ siê w pe³ny asortyment narzêdzi pomocniczych.Diament wcale nie by³ wprawiony w bóstwo na mur, siedzia³ s³abiej ni¿ siê obawia³a, da³ siê wyd³ubaæ czubkiem sztyletu i wpad³ do jej d³oni.Nie mia³a teraz czasu na wzruszenia.Rozmaza³a pomadê na kawa³ku szk³a, wepchnê³a w puste miejsce, iskierki œniegu zamigota³y w œwietle dogasaj¹cej pochodni.Nie zd¹¿y³a siê nawet odwróciæ.Na kamiennej posadzce zaszura³y kroki, Arabelli serce stanê³o w gardle.Szczelina znajdowa³a siê za daleko, nie zd¹¿y³aby do niej, w grê wchodzi³y u³amki sekund.Pewnoœæ, ¿e jest to przybytek Siwy i stoi tu równie¿ pos¹g jego ¿ony, Kali, tkwi³a w niej, nie musia³a siê nad tym zastanawiaæ.Kali mia³a wprawdzie cztery rêce, dwóch dodatkowych r¹k nie mog³a sobie na poczekaniu wyprodukowaæ, ale chocia¿ siê do niej upodobniæ, przybraæ w³aœciw¹ pozycjê.Kap³an, obojêtny, zaspany, najwyraŸniej wyrwany z drzemki, ziewaj¹c bez ¿adnego szacunku dla bóstwa, wszed³ z now¹ pochodni¹ w rêku.Wyj¹³ z uchwytu tê poprzedni¹, dogasaj¹c¹, i osadzi³ œwie¿¹.Nie rozgl¹daj¹c siê prawie dooko³a, wyszed³.Do opuszczenia sanktuarium Arabelli potrzebne by³y cztery sekundy.Kap³an w przedsionku zatrzyma³ siê nagle.Coœ zaniepokoi³o jego otêpia³y, zaspany umys³.Dozna³ wra¿enia, ¿e w znajomym wnêtrzu nast¹pi³a jakaœ zmiana, chyba gdzieœ przy bogini.Kali o¿y³a i poruszy³a siê.? D³ug¹ chwilê sta³, próbuj¹c oprzytomnieæ, po czym zawróci³ i ponownie wszed³ do œwiêtego pomieszczenia.Tym razem obrzuci³ je uwa¿nym spojrzeniem.Wszystko wygl¹da³o jak trzeba.Klejnoty na cia³ach bóstw lœni³y, Wielki Diament migota³, nic siê nie zmieni³o.Musia³o mu siê tylko wydawaæ.Arabella obejrza³a swoj¹ zdobycz dopiero nazajutrz, w blasku s³oñca, kiedy zosta³a sama.Widok zapar³ jej dech.Pu³kownik Blackhill nie przesadza³ wcale.Diament by³ olbrzymi, rzeczywiœcie wydawa³ siê podwójny, rzeczywiœcie wygl¹da³ jak dwa pêkate jajka, z³¹czone ze sob¹, wtopione w siebie wzajemnie.W samym œrodku, w miejscu z³¹czenia, mia³ skazê, mo¿e pêkniêcie, ale poza tym by³ nieskazitelnie czysty.Mimo dzikiej emocji, Arabella rozs¹dnie pomyœla³a, ¿e powinno siê go przeci¹æ i uzyskaæ dwa idealne, jednakowe kamienie, wci¹¿ jeszcze nieprzyzwoicie wielkie.Mo¿e uczyni to kiedyœ, jeœli kradzie¿ nie zostanie wykryta albo sprawa ju¿ przyschnie.Myœl o honorze mê¿a, który mia³a zniweczyæ, jakoœ w niej zblad³a na widok tego cudu.Ostatecznie mia³a czas, nic pilnego, na razie chcia³a nacieszyæ siê diamentem.Umia³a go ukryæ.***Spêdzi³a w Indiach dziesiêæ lat, które w najmniejszym stopniu nie zaszkodzi³y jej zdrowiu.Zapewne nie wytrzyma³aby tak d³ugo i upar³a siê wróciæ do Anglii, symuluj¹c jak¹œ chorobê, gdyby nie George m³odszy.Ju¿ po dwóch latach uda³o mu siê osiedliæ w pobli¿u stryja i mog³a go widywaæ przynajmniej raz na tydzieñ.Pozazdroœci³a wtedy z ca³ego serca ubogim ludziom, nie posiadaj¹cym s³u¿by.Nie odwa¿y³a siê na szczeroœæ uczuæ w obliczu szpieguj¹cych j¹ oczu.Nikt nie ¿ywi³ do niej ¿adnej niechêci, przeciwnie, ogólnie by³a lubiana i ceniona, nie maj¹c bowiem nic do roboty, interesowa³a siê tubylcami.Obdarowywa³a kobiety ¿ywnoœci¹ i odzie¿¹, dostarcza³a lekarstw, usi³owa³a nawet uczyæ dzieci, co powiod³o jej siê w nik³ym stopniu, ale zosta³o przyjête przychylnie.By³a szczodra, chêtnie szastaj¹c pieniêdzmi mê¿a.Zarazem utrzymywa³a w³aœciwy dystans, czego przyczyn¹ nie by³ takt i m¹droœæ, tylko wstrêt do brudu, a tak¿e jej w³asna fanaberyjnoœæ.Nagle nudzi³a j¹ dobroczynnoœæ, mia³a doœæ i porzuca³a towarzystwo tubylców, przy czym dobre wychowanie i wdziêk sprawia³y, ¿e czyni³a to elegancko i nieobraŸliwie.Zazwyczaj by³a weso³a, uœmiechniêta i ¿yczliwa, nie pomiata³a pokojówkami, nigdy nikogo nie uderzy³a, a za to jednej s³u¿¹cej pomog³a wyjœæ za ukochanego ch³opca.Podoba³o jej siê wyst¹piæ w charakterze dobrej opatrznoœci, pomoc zaœ polega³a na dostarczeniu wiana, które dla niej stanowi³o drobiazg, a dla hinduskiej dziewczyny maj¹tek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]