[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ksiêgowoœæ nigdy nie by³a jego mocn¹ stron¹.— Czy ojciec ¿yczy sobie usun¹æ tê ¿Ã³³t¹ plamê? — spyta³ golibroda, wstrz¹saj¹c zawartoœci¹ flakonika.— Bardzo proszê.— Harms skin¹³ g³ow¹.— Czy ojciec myœli, ¿e Lakersi przerw¹ pasmo pora¿ek? Przecie¿ kupili ostatnio tego.jak mu tam, co ma dwa metry osiemdziesi¹t.Gdyby nie zgromadzili.— S³ucham wiadomoœci, Arnoldzie — powiedzia³ Harms, pukaj¹c siê w ucho.— Rozumiem, ojcze — powiedzia³ Arnold, spryskuj¹c wod¹ utlenion¹ siwiej¹ce w³osy naczelnego pra³ata.— Ale jest coœ, o co chcia³em ojca spytaæ.Chodzi o kap³anów homoseksualistów.Czy Biblia nie zabrania homoseksualizmu? Nie bardzo widzê, jak kap³an mo¿e byæ praktykuj¹cym homoseksualist¹.Wiadomoœci, których Harms usi³owa³ s³uchaæ, dotyczy³y stanu zdrowia prokuratora maksimusa Œwiatopogl¹du Naukowego Nicholasa Bulkowsky’ego.Zosta³o zorganizowane w jego intencji uroczyste czuwanie modlitewne, ale Bulkowsky uparcie nie reagowa³.Harms wys³a³ sub rosa swojego osobistego lekarza, ¿eby do³¹czy³ do grona specjalistów ratuj¹cych ¿ycie prokuratora.Bulkowsky, jak wiedzia³ nie tylko kardyna³ Harms, ale i ca³e duchowieñstwo, by³ wierz¹cym chrzeœcijaninem.Zosta³ nawrócony przez charyzmatycznego ewangelistê doktora Colina Passima, który podczas swoich spotkañ z wiernymi czêsto wzbija³ siê w powietrze w dramatycznej demonstracji przepe³niaj¹cej go mocy Ducha Œwiêtego.Naturalnie doktor Passim nie by³ ju¿ ca³kiem sob¹, odk¹d przelecia³ przez ogromny witra¿ katedry w Metz we Francji.Poprzednio zdarza³o mu siê mówiæ jêzykami, a teraz mówi³ wy³¹cznie jêzykami.Pewien popularny satyryk telewizyjny zaproponowa³ nawet opracowanie s³ownika glossolaliczno-angielskiego, ¿eby mo¿na zrozumieæ, co doktor Passim mówi.To z kolei wywo³a³o takie oburzenie wœród wiernych, ¿e kardyna³ Harms zapisa³ sobie gdzieœ w swoim terminarzu, ¿eby przy okazji ob³o¿yæ satyryka kl¹tw¹.Jak zwykle jednak nie mia³ g³owy do takich drobiazgów.Kardyna³ Harms znaczn¹ czêœæ czasu poœwiêca³ na swoje tajne hobby: wprowadza³ do wielkiego systemu sztucznej inteligencji, zwanego Wielkim Ba³wanem, „Proslogion” œwiêtego Anzelma w nadziei wskrzeszenia dawno zakwestionowanego ontologicznego dowodu na istnienie Boga.Siêgn¹³ wprost do Anzelma i oryginalnego sformu³owania argumentu, nie zaœmieconego póŸniejszymi wtrêtami:Wszystko, co cz³owiek rozumie, jest w jego intelekcie.Otó¿ to, od czego nic wiêkszego nie mo¿e byæ pojête, nie mo¿e istnieæ tylko w intelekcie.W istocie bowiem istnieæ w rzeczywistoœci to coœ wiêcej, ni¿ istnieæ tylko w intelekcie.Gdyby zatem to, od czego nie mo¿na sobie pomyœleæ nic wiêkszego, istnia³o tylko w intelekcie, wówczas to, od czego nic wiêkszego nie mo¿na sobie pomyœleæ, by³o tym, od czego coœ wiêkszego mo¿na sobie pomyœleæ, a to jest sprzecznoœæ.Byt, od którego nic wiêkszego nie mo¿na poj¹æ, z koniecznoœci zatem istnieje zarówno w intelekcie, jak i w rzeczywistoœci.Jednak Wielki Ba³wan wiedzia³ wszystko na temat œwiêtego Tomasza, Kartezjusza, Kanta, Russella i ich krytyki, posiada³ równie¿ zdrowy rozs¹dek, poinformowa³ wiêc Harmsa, ¿e dowód Anzelma nie trzyma siê kupy i analizuj¹c go strona po stronie, wykaza³ dlaczego.OdpowiedŸ Harmsa polega³a na skasowaniu analizy Wielkiego Ba³wana i podparciu siê obron¹ Anzelma w wykonaniu Hartshorne’a i Malcolma, a mianowicie, ¿e istnienie Boga jest albo logicznie konieczne, albo logicznie niemo¿liwe.Poniewa¿ nie zosta³o dowiedzione, ¿e jest niemo¿liwe, to znaczy, ¿e pojêcie takiego bytu nie wykazuje sprzecznoœci wewnêtrznej, musimy zatem z koniecznoœci przyj¹æ, ¿e Bóg istnieje.Opar³szy siê na tym wyœwiechtanym argumencie, Harms wys³a³ kopiê gor¹c¹ lini¹ do chorego prokuratora maksimusa, ¿eby dodaæ ducha swojemu wspó³w³adcy.— A teraz weŸmy Gigantów — mówi³ Arnold golibroda, bohatersko walcz¹c ze œladami ¿Ã³³tego koloru we w³osach kardyna³a.— Ja uwa¿am, ¿e nie mo¿na ich skreœliæ.Spójrzmy choæby na zesz³oroczne wyniki Eddiego Tubba.Prawda, ¿e ma kontuzjê rêki, ale narzucacze zawsze maj¹ kontuzje rêki.Dla naczelnego pra³ata kardyna³a Fultona Statlera Harmsa rozpocz¹³ siê nowy dzieñ: próbowa³ wys³uchaæ porannych wiadomoœci,; rozwa¿aj¹c jednoczeœnie swój projekt zwi¹zany ze œwiêtym Anzelmem i usi³uj¹c nie s³yszeæ baseballowych rozwa¿añ Arnolda.To by³a jego poranna konfrontacja z rzeczywistoœci¹, jego dzieñ powszedni.Jedyne, czego brakowa³o do platoñskiego, archetypowego obrazu tego dnia, to obowi¹zkowa i daremna próba rozszyfrowania tajemnicy wydatków Deirdre.By³ na to przygotowany.Za kulisami czeka³a nowa kandydatka.Deirdre nie podejrzewa³a, ¿e jest na wylocie.W swojej letniej rezydencji nad Morzem Czarnym prokurator maksimus chodzi³ po pokoju, czytaj¹c najnowszy raport Deirdre Connell na temat naczelnego pra³ata.Nie mia³ ¿adnych k³opotów ze zdrowiem; pozwoli³, ¿eby wiadomoœci o jego „chorobie” przeciek³y do mediów po to, ¿eby usidliæ swojego wspó³w³adcê w sieæ sterowanych k³amstw.To da³o mu czas na studiowanie analizy codziennych raportów Deirdre Connell przez jego s³u¿by specjalne.Jak dotychczas wœród wszystkich osób z najbli¿szego krêgu prokuratora panowa³a poparta faktami opinia, ¿e kardyna³ Harms straci³ kontakt z rzeczywistoœci¹ i zagubi³ siê w idiotycznych teologicznych poszukiwaniach, które odwodzi³y go coraz dalej od jakiejkolwiek kontroli nad sytuacj¹ polityczn¹ i ekonomiczn¹, czym formalnie powinien siê zajmowaæ.Fa³szywe doniesienia o stanie jego zdrowia dawa³y równie¿ prokuratorowi czas na ³owienie ryb, opalanie siê i odpoczynek, a tak¿e na rozmyœlania, jak pozbyæ siê kardyna³a i wsadziæ na stanowisko naczelnego pra³ata jednego ze swoich ludzi.Bulkowsky mia³ w kurii sporo dobrze wyszkolonych i pe³nych zapa³u funkcjonariuszy Œwiatopogl¹du Naukowego.Dopóki Deirdre Connell pe³ni³a funkcje szefowej sekretariatu i kochanki kardyna³a, Bulkowsky mia³ przewagê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]