[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co za widok! - powiedziaÅ‚ jakiÅ› oficer.- Nie zapomnimy go aż do Å›mierci.- Która dziÄ™ki temu może nie nastÄ…pi tak szybko - dorzuciÅ‚ inny.- Lawrence! - Hall odrobinÄ™ siÄ™ obróciÅ‚.- ProszÄ™, nie rozglÄ…daj siÄ™.Idź przed siebie.BÄ™dÄ™ za tobÄ….- I jak, Stello? - zapytaÅ‚ Hall.- Dziwnie.- Ale chyba warto, co?- Chyba tak.- MyÅ›lisz, że ktokolwiek nam uwierzy?- WÄ…tpiÄ™ - odrzekÅ‚a.- Sama już zaczynam siÄ™ zastanawiać.- Tak czy inaczej, przeżyjemy.- Na to wyglÄ…da.Hall popatrzyÅ‚ na opuszczanÄ… ze statku rampÄ™.Kilkoro ludzi wspięło siÄ™na niÄ… i zniknęło w okrÄ…gÅ‚ym wÅ‚azie.- Lawrence.W gÅ‚osie Morrison daÅ‚o siÄ™ sÅ‚yszeć dziwne drżenie.- Lawrence, ja.- Co?- BojÄ™ siÄ™.- Boisz siÄ™! - PrzystanÄ…Å‚.- Dlaczego?- Nie wiem - jÄ™knęła.ZewszÄ…d przepychali siÄ™ ludzie.- Daj spokój.To pozostaÅ‚ość jakiejÅ› fobii z dzieciÅ„stwa.– PostawiÅ‚nogÄ™ na rampie.- Idziemy.- ChcÄ™ wrócić! - Ogarnęła jÄ… panika.- ChcÄ™.Hall rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Za późno, Stello.- TrzymajÄ…c siÄ™ balustrady, wszedÅ‚ na rampÄ™.UniosÅ‚a ich fala napierajÄ…cych ludzi.Dotarli do wÅ‚azu.- JesteÅ›my namiejscu.IdÄ…cy przed nim mężczyzna zniknÄ…Å‚.Hall ruszyÅ‚ za nim w czarnÄ…, milczÄ…cÄ… otchÅ‚aÅ„ statku.Komandor poszÅ‚a wjego Å›lady.DokÅ‚adnie o godzinie piÄ™tnastej statek kapitana DanielaDavisa wylÄ…dowaÅ‚ na Å›rodku lotniska.Z trzaskiem otwarto wÅ‚az.Davis wtowarzystwie innych oficerów staÅ‚ na mostku kapitaÅ„skim, tuż przed ogromnÄ…deskÄ… rozdzielczÄ….- No i co - powiedziaÅ‚ po chwili Davis.- Gdzie oni siÄ™ podziali?Oficerowie okazali zaniepokojenie.- Może coÅ› siÄ™ staÅ‚o?- A może to po prostu cholerny kawaÅ‚?Czekali dÅ‚ugo.Na próżno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]