[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy by³ to przypadek? Niewykluczone, ale przypomnia³a sobie wyraz twarzy mê¿a na jej widok i teraz uda³o jej siê odcyfrowaæ to, na co wtedy nie zwróci³a uwagi - by³a to mina cz³owieka przy³apanego na gor¹cym uczynku.Nie, to nie by³o przypadkowe spotkanie - oni siê tam umówili.Byæ mo¿e nie po raz pierwszy.Jean-Pierre bez przerwy podró¿owa³ po odleg³ych wioskach nios¹c pomoc lekarsk¹ - prawdê mówi¹c, z przesadn¹ skrupulatnoœci¹ podchodzi³ do przestrzegania terminarza swoich wizyt, co dziwnie wygl¹da³o w kraju bez kalendarzy i harmonogramów - ale nie tak dziwnie, jeœli w grê wchodzi³ inny terminarz, nieoficjalny grafik serii potajemnych spotkañ.I po co spotyka³ siê z tym Rosjaninem? To równie¿ by³o oczywiste, i gor¹ce ³zy nap³ynê³y Jane do oczu, gdy uœwiadomi³a sobie, ¿e w grê musi tu wchodziæ zdrada.To jasne, ¿e przekazywa³ im informacje.Mówi³ im o konwojach.Zna³ zawsze trasy, bo widzia³ mê¿czyzn wyruszaj¹cych w drogê z Bandy i z innych wiosek le¿¹cych w Dolinie Piêciu Lwów.NajwyraŸniej przekazywa³ te informacje Rosjanom; to dlatego przez ostatni rok Sowieci odnosili takie sukcesy w przechwytywaniu konwojów; i dlatego by³o teraz w Dolinie tyle pogr¹¿onych w ¿a³obie wdów i smutnych sierot.Co we mnie jest, pomyœla³a w nag³ym przyp³ywie litoœci dla samej siebie i nowe ³zy pop³ynê³y jej po policzkach.Najpierw Ellis, teraz Jean-Pierre - dlaczego trafiaj¹ mi siê takie sukinsyny? Czy jest w szpiclu coœ, co mnie poci¹ga? Czy to jakaœ podœwiadoma d¹¿noœæ do przebijania siê przez ochronny pancerz takiego kogoœ? Czy mam jakieœ odchylenia od normy?Przypomnia³a sobie, ¿e Jean-Pierre upiera³ siê przy twierdzeniu, ¿e sowiecka inwazja na Afganistan jest usprawiedliwiona.W pewnym momencie zmieni³ zdanie i myœla³a, ¿e uda³o jej siê przekonaæ go, i¿ jest w b³êdzie.Ta zmiana pogl¹dów by³a najwyraŸniej udawana.Kiedy zdecydowa³ siê przyjechaæ do Afganistanu, ¿eby szpiegowaæ na rzecz Rosjan, przyj¹³ dla niepoznaki antysowiecki punkt widzenia.Czy jego mi³oœæ do niej równie¿ by³a udawana?Samo to pytanie rozdziera³o jej serce.Ukry³a twarz w d³oniach.To by³o niemal nie do pomyœlenia.Zakocha³a siê w nim, poœlubi³a, ca³owa³a jego zgorzknia³¹ matkê, przywyk³a do jego upodobañ we wspó³¿yciu fizycznym, przetrwa³a pierwsz¹ ma³¿eñsk¹ awanturê, stara³a siê, by w ich zwi¹zku wszystko uk³ada³o siê jak najlepiej, w strachu i bólu wyda³a na œwiat jego dziecko.I robi³a to wszystko dla iluzji, kartonowej wycinanki mê¿a i cz³owieka, którego nic nie obchodzi³a? Przypomnia³ jej siê tamten wielomilowy marszobieg po poradê w sprawie ratowania osiemnastoletniego ch³opca, który odby³a po to tylko, by po powrocie znaleŸæ go ju¿ martwym.To by³o gorsze.Wyobrazi³a sobie, ¿e tak jak teraz ona, czu³ siê ojciec ch³opca, który niós³ go przez dwa dni tylko po to, by zobaczyæ, jak umiera.Do rzeczywistoœci przywo³a³o j¹ sygnalizuj¹ce zbli¿aj¹c¹ siê porê karmienia Chantal uczucie pe³noœci w piersiach.Ubra³a siê, otar³a rêkawem twarz i ruszy³a z powrotem w górê zbocza.Gdy chwilowy nastrój przygnêbienia min¹³ i powróci³a jasnoœæ myœlenia, wyda³o siê jej, ¿e od pocz¹tku tego ma³¿eñstwa odczuwa³a jakiœ nieokreœlony niedosyt.Zaczyna³a teraz rozumieæ jego przyczynê.W pewnym sensie przez ca³y ten czas wyczuwa³a nieszczeroœæ Jean-Pierre'a.Ta dziel¹ca ich bariera sprawi³a, ¿e w³aœciwie nigdy nie stali siê sobie bliscy.Wszed³szy do jaskini zasta³a Farê ko³ysz¹c¹ Chantal, która g³oœnym krzykiem wyra¿a³a swój protest.Wyjê³a dziecko z ko³yski i przystawi³a je do piersi.Chantal zaczê³a ssaæ.Jane ogarnê³o z pocz¹tku przykre, przypominaj¹ce skurcz w ¿o³¹dku uczucie, a potem w piersiach zrobi³o siê jakoœ przyjemnie, niemal erotycznie.Chcia³a zostaæ sama.Odprawi³a Farê na czas sjesty do jaskini matki.Karmienie Chantal podzia³a³o na ni¹ uspokajaj¹co.Zdrada Jean-Pierre'a wyda³a jej siê teraz czymœ mniej katastrofalnym.By³a pewna, ¿e jego mi³oœæ do niej nie jest udawana.Jaki mia³by w tym cel? Po co zabiera³by j¹ tu ze sob¹? W swojej dzia³alnoœci szpiegowskiej nie mia³ z niej ¿adnego po¿ytku.Post¹pi³ tak z pewnoœci¹ dlatego, ¿e j¹ kocha³.A jeœli j¹ kocha, to wszystkie inne problemy dadz¹ siê rozwi¹zaæ.Naturalnie, bêdzie musia³ zaprzestaæ pracy na rzecz Rosjan.Przez chwilê nie bardzo sobie wyobra¿a³a, jak bêdzie z nim rozmawiaæ.Ma powiedzieæ: "wszystko siê wyda³o!"? Nie.Kiedy bêdzie trzeba, odpowiednie s³owa same do niej przyjd¹.Potem bêdzie musia³ zabraæ j¹ i Chantal z powrotem do Europy.Z powrotem do Europy.Kiedy uœwiadomi³a sobie, ¿e bêd¹ musieli wróciæ do domu, ogarnê³o j¹ uczucie ulgi.By³a zaskoczona.Gdyby ktoœ spyta³ j¹ jak jej siê podoba w Afganistanie, odpar³aby, ¿e to, co robi, jest fascynuj¹ce i po¿yteczne, i ¿e w³aœciwie bardzo dobrze sobie radzi, a nawet czerpie z tego satysfakcjê.Ale teraz, kiedy stanê³a wobec perspektywy powrotu do cywilizacji, jej hart ducha skrusza³ i przyzna³a przed sob¹, ¿e ten przygnêbiaj¹cy krajobraz, te surowe zimy, ci obcy ludzie, te bombardowania i nie koñcz¹cy siê potok okaleczonych i pokiereszowanych mê¿czyzn i ch³opców napinaj¹ jej nerwy do granic wytrzyma³oœci.Prawda jest taka, pomyœla³a, ¿e tutaj jest okropnie.Chantal przesta³a ssaæ i zapad³a w sen.Nie obudzi³a siê, kiedy Jane k³ad³a j¹ na kocu, przewija³a i przenosi³a na materacyk.Spokojne usposobienie tego dziecka by³o wielkim b³ogos³awieñstwem.Przesypia³a wszelkiego rodzaju kryzysy - jeœli by³a nakarmiona i mia³a sucho, nie obudzi³ jej ¿aden ha³as ani poruszenie.By³a jednak wra¿liwa na nastroje Jane i czêsto, gdy Jane popada³a w stres, budzi³a siê, nawet jeœli by³o stosunkowo cicho.Jane usiad³a po turecku na swoim materacu i patrz¹c na œpi¹ce maleñstwo powróci³a myœlami do Jean-Pierre'a.¯a³owa³a, ¿e nie ma go tu teraz i ¿e nie mo¿e od razu przeprowadziæ z nim rozstrzygaj¹cej rozmowy.Zastanawiaj¹ce, ¿e minê³a jej z³oœæ - nie mówi¹c ju¿ o wœciek³oœci - na niego za zdradê partyzantów i wydanie ich Rosjanom.Czy to dlatego, ¿e pogodzi³a siê z myœl¹, i¿ wszyscy mê¿czyŸni to k³amcy? A mo¿e dlatego, ¿e dosz³a do wniosku, i¿ jedynymi niewinnymi ludŸmi w tej wojnie s¹ matki, ¿ony i córki po obu stronach? Czy mo¿e to rola matki i ¿ony do tego stopnia odmieni³a jej osobowoœæ, ¿e taka zdrada nie wprawia jej ju¿ we wœciek³oœæ? A mo¿e po prostu kocha Jean-Pierre'a? Nie wiedzia³a.Nie by³ to zreszt¹ czas na rozpamiêtywanie przesz³oœci, lecz na myœlenie o przysz³oœci.Pojad¹ do Pary¿a, gdzie s¹ listonosze i ksiêgarnie, i woda w kranie.Chantal bêdzie mia³a ³adne ubranka i wózek, i pieluszki jednorazowego u¿ytku.Bêd¹ mieszkali we trójkê w ma³ym mieszkanku w porz¹dnej dzielnicy, gdzie jedyne realne zagro¿enie dla ¿ycia stanowi¹ taksówki.Zaczn¹ z Jean-Pierre'em od pocz¹tku i tym razem naprawdê poznaj¹ siê nawzajem.Bêd¹ oboje pracowaæ nad ulepszeniem œwiata w sposób stopniowy i cywilizowanymi œrodkami, bez uciekania siê do intryg i zdrad.Doœwiadczenia z Afganistanu pomog¹ im znaleŸæ dobre posady w jakiejœ instytucji zajmuj¹cej siê rozwojem Trzeciego Œwiata; mo¿e w Œwiatowej Organizacji Zdrowia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]