[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nad wszystkim unosiÅ‚ siÄ™ — uchwytny nieomal zmysÅ‚ami — bÅ‚ogi spokój.W ogródkach, wokół kolorowych basenów, bawiÅ‚y siÄ™ dzieci i wypoczywaÅ‚o wiele osób dorosÅ‚ych. Przez kontrast z zatÅ‚oczonymi plażami Argolandu, z jego ciasnÄ… — nawet na przedmieÅ›ciach — zabudowÄ…, ten komfort i obfitość wolnej, otwartej przestrzeni sprawiaÅ‚y wrażenie jakiejÅ› ogromnej niesprawiedliwoÅ›ci, nadużycia nieomal. Sneer zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™ z tego, że urbanizacja, z wszystkimi jej ujemnymi skutkami, staÅ‚a siÄ™ w pewnym momencie dziejów Å›wiata jedynym wyjÅ›ciem z impasu.Wielokrotnie wbijano mu do gÅ‚owy tÄ™ oczywistość: tereny pozamiejskie żywiÄ… wszystkich mieszkaÅ„ców aglomeracji, każdy akr ziemi jest zbyt cenny, by zajmować go dla prywatnego użytku maÅ‚ych grup ludzi. Tu najwyraźniej zÅ‚amano tÄ™ zasadÄ™.Nadzerowcy wyÅ‚Ä…czyli siebie samych z ogólnych praw i reguÅ‚ obowiÄ…zujÄ…cych caÅ‚Ä… podzerowÄ… hoÅ‚otÄ™ intelektualnÄ….Być może, traktowali to jako godziwÄ… rekompensatÄ™ za trudy ponoszone w trosce o funkcjonowanie aglomeracji, byÅ‚by to jednakże ich jednostronny punkt widzenia, którego akceptacji przez pozostaÅ‚ych obywateli z pewnoÅ›ciÄ… nie udaÅ‚oby siÄ™ uzyskać. To dlatego zapewne oÅ›rodek kierowania aglomeracjÄ… umieszczono tak daleko od miasta i od oczu jego mieszkaÅ„ców.Ochronie tej maÅ‚ej tajemnicy nadzerowych dygnitarzy sÅ‚użyÅ‚o caÅ‚kowite i szczelne zamkniÄ™cie miast, osiÄ…gniÄ™te przez utrudnienie ich opuszczenia.Pojazdy drogowe — z wyjÄ…tkiem tych, którymi dysponowali nadzerowcy oraz ciężarówek dowożących zaopatrzenie — nie mogÅ‚y przekraczać pewnej ustalonej granicy na obrzeżu miasta: specjalna bariera elektromagnetyczna paraliżowaÅ‚a pracÄ™ silników.Czy można byÅ‚o wyjść z miasta pieszo? Tego Sneer nigdy nie próbowaÅ‚, lecz teraz nabraÅ‚ podejrzeÅ„, że i to zostaÅ‚o zapewne uniemożliwione w jakiÅ› przemyÅ›lny sposób.Inna sprawa, że nikt w mieÅ›cie nie miaÅ‚ specjalnych powodów, by opuszczać je w celu zwiedzania obszarów pokrytych uprawami — ciÄ…gnÄ…cÄ… siÄ™ kilometrami kukurydzÄ… czy plantacjami ogórków.Poza miastem — z punktu widzenia jego mieszkaÅ„ca — nie byÅ‚o nic: ani jednego automatu, ani jednej szczeliny, w którÄ… mógÅ‚by wetknąć swój Klucz dla uzyskania czegokolwiek za swoje punkty. Nim odnalazÅ‚ budynek stołówki, a raczej bardzo przyzwoitej restauracji, Sneer doszedÅ‚ do jednej jeszcze konkluzji.Otóż stwierdziÅ‚, że ukrywanie przez nadzerowców ich standardu życiowego, ich izolacja od spoÅ‚eczeÅ„stwa powoduje, iż oni sami — z tak dużej odlegÅ‚oÅ›ci kierujÄ…c życiem aglomeracji, w dodatku za poÅ›rednictwem mniej lub bardziej liftpwanych podzerowców z administracji miejskiej — siÅ‚Ä… rzeczy zatracajÄ… nieuchronnie jasność widzenia spraw milionów obywateli miasta.Co wiÄ™cej — sprawy te w żadnym stopniu nie dotyczÄ… ich samych, ukrytych bezpiecznie w swych komfortowych gniazdkach.Jakże niechÄ™tnie musieli czynić niezbÄ™dne sÅ‚użbowe wyprawy do huczÄ…cego ula, ja-kim byÅ‚, w porównaniu z tym miejscem, Argoland.StÄ…d, jak zza grubej szyby, oglÄ…dali dziejÄ…ce siÄ™ tam sprawy jako sprawy cudze i nie majÄ…ce wpÅ‚ywu na ich wÅ‚asny status. Sposób, w jaki uzupeÅ‚niali swe potrzeby kadrowe — poprzez wybór spoÅ›ród zerowców, wykrytych w mieÅ›cie — stawiaÅ‚ znakomitÄ… tamÄ™ wszelkim próbom penetracji niepożądanych elementów z zewnÄ…trz, mogÄ…cych zdemaskować owÄ… dobrze ukrywanÄ… podszewkÄ™ ich życia — zgrzebnego na pozór, peÅ‚nego jakoby ciężkich trudów zwiÄ…zanych ze sprawowaniem spoÅ‚ecznie ważnych obowiÄ…zków. Dlaczego upatrzyli sobie wÅ‚aÅ›nie mnie? — zastanawiaÅ‚ siÄ™ Sneer, od chwili gdy znalazÅ‚ siÄ™ tutaj.Tam, w Argolandzie, mógÅ‚ uchodzić, nawet przed sobÄ… samym, za geniusza.Nie zatraciÅ‚ jednak poczucia samokrytycyzmu i jakoÅ› nie umiaÅ‚ do koÅ„ca uwierzyć, że tylko walorom umysÅ‚owym zawdziÄ™cza ów wybór. MusiaÅ‚o być w tym coÅ› jeszcze, jakieÅ› dodatkowe kryteria, które — nie wiedzÄ…c o tym — speÅ‚niaÅ‚. Odpowiedź na te wÄ…tpliwoÅ›ci zaczęła mu siÄ™ rysować już w chwili, gdy chcÄ…c pobrać z podajnika tacÄ™ z obiadem, nie znalazÅ‚ szczeliny, w której należaÅ‚oby umieÅ›cić Klucz.Zdezorientowany, usunÄ…Å‚ siÄ™ na bok, by zobaczyć, w jaki sposób inni konsumenci uruchamiajÄ… automaty gastronomiczne.Po chwili już wiedziaÅ‚: wystarczyÅ‚o nacisnąć przycisk, by otrzymać jedzenie.Wszystko byÅ‚o tutaj bezpÅ‚atne! Każdy, kto dostÄ…piÅ‚ zaszczytu przebywania w tym oÅ›rodku wÅ‚adzy, mógÅ‚ zaspokajać swoje apetyty nie wydajÄ…c ani punktu. KolejnÄ… niespodziankÄ… byÅ‚a sama jakość potraw.Sneer, bywalec najlepszych lokali Argolandu, w życiu nie jadÅ‚ podobnych specjałów.To jedzenie naprawdÄ™ miaÅ‚o smak! Nie umywaÅ‚y siÄ™ do niego nawet najdroższe potrawy za ciężkie żółte punkty.Firmowe dania restauracji w „Baszcie" czy „Kosmosie" można byÅ‚o przy tutejszych delicjach Å›miaÅ‚o nazwać podÅ‚ym żarciem. Kto lubi dobre jedzenie i potrafi ocenić jego uroki, z pewnoÅ›ciÄ… nie zrezygnuje z możliwoÅ›ci stoÅ‚owania siÄ™ tutaj — skonstatowaÅ‚, biorÄ…c sobie drugÄ… porcjÄ™ znakomitych pierożków.— BÄ™dzie siÄ™ staraÅ‚ robić wszystko, by go stÄ…d nie wylano z powrotem tam, do miasta. Po chwili dotarÅ‚o do jego Å›wiadomoÅ›ci, że po prostu nie ma mowy o tym, by kogokolwiek stÄ…d odesÅ‚ano do Argolandu: czÅ‚owiek taki mógÅ‚by rozpowszechniać niepożądane informacje wÅ›ród podzerowców! A zatem, jeÅ›li już kogoÅ› zaproszono tutaj, to z pewnoÅ›ciÄ… odpowiada on wszelkim kryteriom i warunkom, by lojalnie wÅ‚Ä…czyć siÄ™ w dziaÅ‚alność Rady. JednÄ… wiÄ™c z przyczyn wyboru w moim przypadku — pomyÅ›laÅ‚ popijajÄ…c ostatni pierożek Å›wietnym sokiem pomaraÅ„czowym — byÅ‚ zapewne mój sybarytyzm.Ale to nie wszystko.Cóż jeszcze, oprócz inteligencji i sprytu? A może inteligencja jest tu kryterium drugorzÄ™dnym, mniej znaczÄ…cym? Rascalli mówiÅ‚ o różnorodnoÅ›ci cech osobowych, branych pod uwagÄ™ w klasyfikacji nadzerowców.W każdym razie, umiÅ‚owanie wygód i dobrego żarcia na pewno wchodzi w rachubÄ™.Cóż jeszcze? Brak skrupułów moralnych? Konformizm wobec dowolnego ukÅ‚adu warunków dajÄ…cego osobiste korzyÅ›ci? To zaczynaÅ‚o trÄ…cić rachunkiem sumienia, wiÄ™c Sneer otarÅ‚ usta serwetkÄ… i rozparÅ‚szy siÄ™ na krzeÅ›le, zapaliÅ‚ papierosa. A jeżeli ktoÅ› siÄ™ wyÅ‚amuje? JeÅ›li pomimo starannego doboru, przemknie siÄ™ tutaj ktoÅ› nie pasujÄ…cy do tego zespoÅ‚u? Jeżeli nie można odesÅ‚ać go z powrotem, to pozostaje tylko jedna możliwość! Ta ostatnia myÅ›l przejęła go nagÅ‚ym niepokojem i mimo że ani mu nie przyszÅ‚o do gÅ‚owy opuszczać tego piÄ™knego miejsca, w którym znalazÅ‚ siÄ™ jakimÅ› cudownym zrzÄ…dzeniem losu (losu starannie sterowanego — jak losy wszystkich ludzi w jego Å›wiecie), poczuÅ‚ siÄ™ nagle jak mucha, która usiadÅ‚a niebacznie na smakowitej, sÅ‚odkiej gÅ‚adzi gÄ™stego miodu.Biedna mucha, która w pierwszej euforii chÅ‚epce Å‚akomie tÄ™ sÅ‚odycz, co już po chwili zniewala wszystkie jej sześć nóżek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]