[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A raczej, nie o ciebie konkretnie, tylko o speca z twojej branży.PowiedziaÅ‚am, że byÅ‚ tu taki i spytaÅ‚am, czy ciÄ™ zna.UcieszyÅ‚ siÄ™ i poszedÅ‚ ciÄ™ szukać.Nie wiem, czy.nie zrobiÅ‚am czegoÅ› niewÅ‚aÅ›ciwego? — SkÄ…d wiesz, czym siÄ™ zajmujÄ™? — Sneer oprzytomniaÅ‚ już zupeÅ‚nie.PatrzyÅ‚ na dziewczynÄ™ badawczo, raz jeszcze usiÅ‚ujÄ…c sobie przypomnieć, w jakich okolicznoÅ›ciach mógÅ‚ jÄ… widywać. — Nie denerwuj siÄ™.JeÅ›li to przeze mnie masz kÅ‚opoty, powiedz.Ja naprawdÄ™ niczego o tobie nie powiedziaÅ‚am.On ciÄ™ znaÅ‚. — W porzÄ…dku.WidziaÅ‚em siÄ™ z nim.Może byÅ‚oby lepiej, gdybym go nie spotkaÅ‚, ale to i tak nie ma wiÄ™kszego znaczenia.Nie trap siÄ™. Sneer uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ blado i zamknÄ…Å‚ oczy.CzuÅ‚ znów ogarniajÄ…cÄ… go falÄ™ sennoÅ›ci, która przezwyciężaÅ‚a uczucie gÅ‚odu i pragnienia. — Źle wyglÄ…dasz.PowinieneÅ› siÄ™ przespać — powiedziaÅ‚a dziewczyna. — Powinienem.Zjeść kolacjÄ™, wyspać siÄ™.Ale nic z tego — odburknÄ…Å‚ niecierpliwie.— Nie mam Klucza. MilczaÅ‚a przez chwilÄ™, jakby nie rozumiejÄ…c. — Jak to? W ogóle nie masz? — powiedziaÅ‚a po chwili.— ZresztÄ…, nieważne.Chodź, mam tu kabinÄ™.Wprawdzie rano przyjdzie pewien facet, który. Sneer spaÅ‚.PotrzÄ…snęła jego ramieniem, potem odeszÅ‚a na chwilÄ™ w stronÄ™ baru.WróciÅ‚a z plastykowÄ… torbÄ… i znów potrzÄ…snęła Å›piÄ…cym. — Chodź! — powiedziaÅ‚a.— Wzięłam coÅ› do zjedzenia.Nie mam zbyt wielu żółtych, ale nie mogÄ™ patrzeć, jak siÄ™ mÄ™czysz. WstaÅ‚ i bezwolnie daÅ‚ siÄ™ zaciÄ…gnąć do windy, a potem do kabiny.Tutaj dopiero obudziÅ‚ siÄ™ na dobre, zatapiajÄ…c zÄ™by w ćwiartce kurczaka z rożna.Szklanka wina przywróciÅ‚a mu caÅ‚kowicie przytomność. Dziewczyna miaÅ‚a widocznie najprawdziwsze wyrzuty sumienia.SÄ…dziÅ‚a, że to z jej winy Sneer wpadÅ‚ w tarapaty i chciaÅ‚a to jakoÅ› odkrÄ™cić.RozczuliÅ‚a go ta troskliwość zupeÅ‚nie obcej dziewczyny, której nie znaÅ‚ nawet z imienia. — Przypadkiem wiedziaÅ‚am, jak ciÄ™ nazywajÄ… i co robisz — wyjaÅ›niaÅ‚a skwapliwie, w poÅ›piechu i bezÅ‚adnie.— Ten facet szukaÅ‚ dobrego liftera.Wiesz, tutaj dziewczyny wiedzÄ… coÅ› o każdym, kto pomieszka parÄ™ dni.PlotkujÄ… w barze.A ten Å‚ysy zafundowaÅ‚ mi przekÄ…skÄ™, wiÄ™c.chciaÅ‚am siÄ™ zrewanżować.Czy to byÅ‚ ktoÅ› z policji? — Nie.Sam ma jakieÅ› kÅ‚opoty — powiedziaÅ‚ Sneer miÄ™dzy kÄ™sami kurczaka — i przy okazji zaplÄ…taÅ‚em siÄ™ w jego sprawÄ™.Ale to ani twoja wina, ani jego. SpostrzegÅ‚, że dziewczyna patrzy na jego prawy nadgarstek. — O, widzisz? — uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.— PozbyÅ‚em siÄ™ tego drobnego problemu.ZostaÅ‚y inne, gorsze.Ale to już zupeÅ‚nie osobna sprawa.PoÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ na jej dÅ‚oni. — DziÄ™kujÄ™ ci, w każdym razie.Jak ci na imiÄ™? — Alicja. — Przeszkadzam ci w pracy, Alicjo.Zaraz sobie pójdÄ™. — Nie przeszkadzasz.Rano powinien tu przyjść facet, który przechowuje moje punkty.Wiesz, nie trzymam ich na wÅ‚asnym Kluczu.Nie muszÄ™ dziÅ› pracować.za punkty.W ogóle, chÄ™tnie bym zajęła siÄ™ czymÅ› innym.Gdyby można byÅ‚o uczciwie zarobić chociaż ze dwie setki żółtych na miesiÄ…c, nie marnowaÅ‚abym zdrowia w tej cholernej knajpie. — Dwie setki? — Sneer spojrzaÅ‚ na niÄ… ze zdziwieniem.— Tyle nie dostaje nawet zerowiec na kierowniczym stanowisku.UÅ›miechnęła siÄ™ zagadkowo. — SÄ… różni zerowcy.Nie masz pojÄ™cia, do jakiego stopnia różniÄ… siÄ™ miÄ™dzy sobÄ….Znam wielu z nich.RozmawiajÄ… ze mnÄ….Niektórym nie daÅ‚abym nawet dwójki.ZupeÅ‚ne dno! — Wiem.Sam zrobiÅ‚em kilku takich. — Masz zero? — CoÅ› koÅ‚o tego. — Dlaczego nie pracujesz? — Za ile? Za sto żółtych miesiÄ™cznie? — skrzywiÅ‚ siÄ™ Sneer.— Z liftingu mam cztery, pięć razy tyle.A jak siÄ™ trafi kandydat na zero, to nawet wiecej. OtarÅ‚ usta serwetkÄ… i wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ na tapczanie.Alicja usiadÅ‚a obok niego.WidziaÅ‚ jej profil na tle ciemnego okna.MiaÅ‚a Å‚adny, maÅ‚y nos i apetyczny zarys warg.Sneer przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej z przyjemnoÅ›ciÄ…. NażarÅ‚eÅ› siÄ™ — pomyÅ›laÅ‚ z przyganÄ… — i już zaczynasz Å‚akomie zerkać na dziewczynÄ™. — PosuÅ„ siÄ™ — powiedziaÅ‚a.— ZajÄ…Å‚eÅ› caÅ‚y tapczan. — Przypominam, że nie mam Klucza — mruknÄ…Å‚, gdy kÅ‚adÅ‚a siÄ™ obok. — LubiÄ™ sobie porozmawiać z prawdziwym zerowcem.Ale najpierw musisz siÄ™ przespać — powiedziaÅ‚a i przytuliÅ‚a siÄ™ do niego. Sneer nie byÅ‚by sobÄ…, gdyby potrafiÅ‚ zasnąć w takich okolicznoÅ›ciach.Bliskość Alicji rozbudziÅ‚a go zupeÅ‚nie. — MówiÅ‚aÅ› o zerowcach.Å»e wielu wÅ›ród nich jest liftowanych.W jaki sposób możesz to rozpoznać? — spytaÅ‚, patrzÄ…c z bliska w jej oczy.— Kiedy otwieraÅ‚aÅ› drzwi kabiny, dostrzegÅ‚em czwórkÄ™ na twoim Kluczu. ZmieszaÅ‚a siÄ™ trochÄ™, ale po chwili uÅ›miechnęła siÄ™ przepraszajÄ…co. — ZeÅ‚gaÅ‚am trochÄ™.To co robiÄ™ tutaj, wÅ›ród dziewczÄ…t z baru, nie jest moim jedynym zajÄ™ciem.To jest.a raczej byÅ‚.parawan dla sporych sum wpÅ‚ywajÄ…cych na mój Klucz.ZaczÄ™li siÄ™ mnÄ… interesować inspektorzy z Kontroli Dochodów, wiÄ™c musiaÅ‚am udawać panienkÄ™ lekkich obyczajów.Ale wkrótce przekonaÅ‚am siÄ™, że to zajÄ™cie opÅ‚aca siÄ™ jeszcze lepiej niż poprzednie i.zmieniÅ‚am zawód. — Co robiÅ‚aÅ› przedtem? — Też mam zero.RobiÅ‚am to samo, co ty. — Lifterka? — Sneer aż uniósÅ‚ siÄ™ na Å‚okciu, by przyjrzeć siÄ™ tak niezwykÅ‚emu zjawisku.— CoÅ› podobnego! Pierwszy raz w życiu miaÅ‚ przed sobÄ… dziewczynÄ™ lifterkÄ™ na poziomie zerowym. — Nie bujasz tym razem? — upewniÅ‚ siÄ™ jeszcze. — StÄ…d wÅ‚aÅ›nie znam ciebie i paru innych.Któryż z lifterów Argolandu nie znaÅ‚by Sneera, artysty w swoim rzemioÅ›le — powiedziaÅ‚a, przymykajÄ…c swoje ogromne oczy o tÄ™czówkach koloni nieba nad Tibigan w pogodny lipcowy dzieÅ„. Sneer nie mógÅ‚ oderwać wzroku od jej oczu, niewinnych na pozór, lecz dziwnie przyciÄ…gajÄ…cych i obezwÅ‚adniajÄ…cych.MiaÅ‚ dziwne uczucie, jakiego nigdy przedtem nie doÅ›wiadczyÅ‚, że ta dziewczyna mogÅ‚aby zrobić z nim wszystko, co zechce.Jej spojrzenie rozmiÄ™kczaÅ‚o w jednej chwili ów chÅ‚odny pancerzyk, twardy acz niedostrzegalny z zewnÄ…trz, którym siÄ™ otaczaÅ‚, zapobiegajÄ…c zbyt gÅ‚Ä™bokim penetracjom uczuć w obszar jego duszy.Duszy — jak uważaÅ‚ — w gruncie rzeczy zbyt wrażliwej, by bez dostatecznej osÅ‚ony mogÅ‚a funkcjonować w tym bezwglÄ™dnym, zmechanizowanym Å›wiecie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]