[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawo wiedzia³o i mówi³o sporo na temat dziwnych zgromadzeñ na Ulicy, ale nie mog³o niczego udowodniæ.Tajniacy z uporem przesiadywali, nadstawiaj¹c ucha w takich miejscach jak Piekarnia Pietrowicza, Szko³a Nowoczesnej Ekonomii Rywkina, Klub "Kr¹g" i kawiarnia "Wolnoœæ".Zbiera³y siê tam spore grupy posêpnych mê¿czyzn, rozmawiaj¹cych zawsze w obcym jêzyku.A stare domy sta³y, przesycone zapomnian¹ wiedz¹ szlachetniejszych, minionych stuleci, œmia³ych kolonizatorów i sk¹panych w rosie ró¿anych ogrodów w blasku ksiê¿yca.Czasami samotny poeta czy wêdrowiec zjawia³ siê.by rzuciæ na nie okiem, i usi³owa³ odnaleŸæ je w ich minionej chwale;niemniej nie by³o ich wielu.Kr¹¿¹ce swobodnie plotki g³osi³y, ¿e w domach tych zamieszkiwali przywódcy ogromnej grupy terrorystycznej, którzy pewnego konkretnego dnia zamierzali rozpêtaæ orgiê rzezi, maj¹c na celu zniszczenie Ameryki i wszystkich szlachetnych, starych tradycji, ukochanych przez Ulicê.Ulotki p³ywa³y w rynsztokach, ale pomimo i¿ wydrukowane by³y w ró¿nych jêzykach i ró¿nym rodzajem pisma.mówi³y o jednym: zbrodni i rebelii.Ich autorzy nawo³ywali do obalenia praw i cnót wychwalanych przez naszych ojców, zd³awienia Konstytucji - konstytucji, która zawiera³a w sobie spuœciznê pó³tora tysi¹ca lat anglosaskiej wolnoœci, sprawiedliwoœci i umiarkowania.Mówiono, ¿e smagli mê¿czyŸni zamieszkuj¹cy przy Ulicy i gromadz¹cy siê w jej gnij¹cych budynkach byli mózgami przera¿aj¹cej rewolucji, ¿e na ich rozkaz miliony bezmyœlnych, ¿¹dnych krwi bestii wyci¹gnie ha³aœliwe szpony ze slumsów tysiêcy miast, pal¹c, niszcz¹c i morduj¹c, a¿ ziemia naszych ojców przestanie istnieæ.To wszystko mówiono i powtarzano, a wielu z niepokojem oczekiwa³o dnia czwartego lipca, o którym dwuznacznie pisano w ulotkach; nic jednak nie mo¿na by³o nikomu udowodniæ.Nikt nie potrafi³ okreœliæ, czyje aresztowanie mog³oby spowodowaæ unicestwienie spisku.Policjanci niejednokrotnie urz¹dzali naloty przetrz¹saj¹c domy, a¿ w koñcu przestali - ich równie¿ znudzi³o egzekwowanie prawa i porz¹dku i pozostawili ca³e miasto swemu losowi.PóŸniej zjawili siê mê¿czyŸni w oliwkowych mundurach, z muszkietami; mog³o siê wydawaæ, ¿e to swego rodzaju smutny sen.Ulicy musia³o przyœniæ siê wspomnienie dawnych dni, kiedy uzbrojeni w muszkiety ludzie w sto¿kowatych kapeluszach kr¹¿yli po niej, od Ÿród³a w lesie, do skupiska chat przy pla¿y, nic nie mo¿na by³o przedsiêwzi¹æ, aby zapobiec nadci¹gaj¹cemu kataklizmowi, bowiem smagli, z³owrodzy mê¿czyŸni byli nader sprytni i przebiegli.Ulica spa³a wiêc niespokojnie, a¿ pewnej nocy w Piekarni Pietrowicza, Szkole Nowoczesnej Ekonomii.Klubie "Kr¹g" i kawiarni "Wolnoœæ", jak równie¿ w wielu innych miejscach, zgromadzi³y siê ogromne grupy ludzi, których oczy przepe³nione by³y przeraŸliwym triumfem i pe³nym fanatyzmu wyczekiwaniem.Po ukrytych przewodach wêdrowa³y dziwne depesze i mówiono wiele o maj¹cych nadejœæ jeszcze dziwniejszych wieœciach; kiedy jednak niebezpieczeñstwo zagra¿aj¹ce Zachodniemu L¹dowi zosta³o za¿egnane nawet siê tego nie domyœlano.Mê¿czyŸni w dziwnych mundurach nie potrafili powiedzieæ co siê dzieje, ani jak powinni siêzachowaæ, gdy¿ smagli, z³owrodzy mê¿czyŸni mieli ogromn¹ wprawê, byli subtelni i doskonale potrafili maskowaæ swoje poczynania.Mimo to mê¿czyŸni w oliwkowych mundurach zawsze bêd¹ pamiêtaæ tê noc i opowiadaæ o Ulicy, tak jak mówili o niej swoim wnukom; wielu z nich wys³ano bowiem tego ranka z zadaniem innym ni¿ to, jakiego siê spodziewali.Wiedziano powszechnie, ¿e gniazdo anarchii by³o stare, a domy.nadgryzione zêbem czasu, zmieni³y siê w ruinê, niemniej jednak to, co wydarzy³o siê tej letniej nocy zdziwi³o wszystkich, ze wzglêdu na sw¹ jednolitoœæ.Nie da siê ukryæ, i¿ zdarzenie to by³o nad wyraz osobliwe, pomimo i¿ na pozór wydawa³o siê proste.Bez ostrze¿enia bowiem, o nieokreœlonej konkretnie godzinie (wiadomo jedynie, ¿e po pó³nocy) wszystkie domy stoj¹ce przy Ulicy, naruszone nieub³aganym czasem, burzami i ¿ar³ocznym robactwem, zmieni³y siê w stertê gruzów; po katastrofie przy Ulicy nie pozosta³ nawet jeden ca³y budynek - zachowa³y siê tylko dwa samotne, ¿a³osne kominy i fragment mocnego ceglanego muru.Nikt nie wyszed³ ¿ywy z ruin.Poeta i wêdrowiec, którzy wraz z t³umem gapiów znajdowali siê w miejscu katastrofy opowiadali dziwne historie.Poeta twierdzi³, ¿e noc¹, na wiele godzin przed œwitem, w œwietle ³ukowych lamp widzia³ jakby zamazane, obskurne, odra¿aj¹ce ruiny; i ¿e przed brzaskiem zdo³a³ dostrzec nak³adaj¹cy siê na nie zupe³nie inny obraz.Opisa³ go jako sk¹pane w blasku ksiê¿yca schludnie utrzymane domy, przy których wznosi³y siê majestatyczne wi¹zy, dêby i klony.Wêdrowiec zaœ, ¿e zamiast uporczywego smrodu unosz¹cego siê zwykle w tym miejscu czu³ wyraŸny, aromatyczny zapach kwitn¹cych ró¿.Czy¿ jednak sny poetów i opowieœci wêdrowców nie s¹ jednakowo k³amliwe?S¹ tacy, którzy twierdz¹, ¿e rzeczy i miejsca maj¹ dusze i ci, którzy uwa¿aj¹, ¿e tak nie jest; ja nie bêdê wypowiada³ siê na ten temat, ale opowiedzia³em wam o Ulicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]