[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Przepraszam, ciociu Beverley.Obudzi³am siê i wydawa³o mi siê, ¿e coœus³ysza³am.— Ach, moja donica! — zawo³a³a z przesadn¹ rozpacz¹ ciotka.— Rozbi³aœ moj¹piêkn¹ donicê!— Nawet jej nie dotknê³am, ciociu.Sama pêk³a.Po prostu pêk³a na pó³.— Daj spokój, Lauro, donice nie pêkaj¹ same na pó³.Popatrz tylko.Kupi³ j¹ dlamnie w Tijuanie Nick Ray! Laura nie mog³a powstrzymaæ dr¿enia.— Przepraszam, ciociu Beverley.To by³ naprawdê przypadek.Odkupiê ci tak¹ sam¹.Ciotka Beverley zaœwieci³a jej latark¹ prosto w oczy.— Bo¿e, spójrz tylko na siebie! Zmarz³aœ na koœæ! Wracaj do ³Ã³¿ka.Podgrzejê cimleka.Objê³a ramieniem Laurê i zaprowadzi³a j¹ z powrotem dosypialni.— Nie rozumiem, dlaczego tak zmarz³aœ — powiedzia³a.— Mam nadziejê, ¿e siêdobrze czujesz.201— Nic mi nie jest, zaraz dojdê do siebie, tylko siê rozgrzejê — odpar³a Laura.Po³o¿y³a siê do ³Ã³¿ka, naci¹gnê³a na siebie koce i trzês¹c siê z zimna zwinê³a wk³êbek.Ciotka Beverley zapali³a lampê i usiad³a na skraju ³Ã³¿ka.— Na pewno dobrze siê czujesz? Nic siê nie stanie, jeœli nie pójdziesz jutro nate zdjêcia próbne.A w³aœciwie dzisiaj.— Na pewno, ciociu, na pewno.Nie martw siê.Nic mi nie bêdzie.Ciotka Beverley poci¹gnê³a nosem i rozejrza³a siê po pokoju.— Widzê, ¿e masz s³aboœæ do Marlona Brando — zauwa¿y³a, widz¹c przypiête doœciany fotografie.— Chcesz siê z nim spotkaæ? Jest bardzo wulgarny.Osobiœciewola³abym spêdziæ wieczór z tuzinem wozaków.Laura nie odpowiedzia³a, ale trzês³a siê dalej, zwiniêta w k³êbek, rozmyœlaj¹c ostoj¹cej na podwórku niby-Peggy, tak realnej jak wszystko, co kiedykolwiekwidzia³a na w³asne oczy, a jednak nie istniej¹cej.Stanowi¹cej iluzjê, mira¿,kombinacjê cieni palmowych liœci i kopcia na œcianie.Nie bêd¹cej nawet zjaw¹,ale brakiem zjawy.Ciotka Beverley pog³adzi³a j¹ po ramieniu.Jej dotyk by³ lekki, jednostajny, ajednak dziwnie krzepi¹cy.— Cieplej ci, kochanie? — zapyta³a.— Podgrzejê ci teraz mleka.Co to twoimzdaniem mog³o byæ? Prawdê mówi¹c, nie wydaje mi siê, ¿eby ktoœ móg³ wdrapaæ siêna podwórko z ty³u domu.Mur jest zbyt wysoki i rosn¹ tam te kolczaste krzewy ikaktusy.— Wydawa³o mi siê, ¿e s³yszê czyjœ szept, to wszystko.To musia³ byæ wiatr.Ciotka Beverley g³adzi³a j¹ jeszcze przez chwilê po ramieniu, a potem przesta³a.— Jesteœ ca³a spiêta — powiedzia³a.— Czymœ siê martwisz.O co chodzi?Laura milcza³a, zerkaj¹c przez trójk¹tn¹ szparê miêdzy poduszk¹ i kocem.Widzia³a bok dêbowego nocnego stolika z jego sêkami i s³ojami.By³a przekonana,¿e dwa ciemniejsze sêki to oczy, a otaczaj¹ce je s³oje to rysy twarzy, twarzyniby-Peggy, która obserwuje j¹ ca³y czas, cokolwiek by robi³a, dok¹dkolwiek byposz³a.Opiekuñcza i zarazem przejmuj¹ca groz¹.— Mówisz, ¿e s³ysza³aœ czyjœ szept.— powiedzia³a ciotka Beverley.— Czys³ysza³aœ, co ta osoba mówi³a?202Laura nie odpowiada³a przez bardzo d³ug¹ chwilê, ale ciotka nie rusza³a siê zmiejsca, cierpliwie czekaj¹c, i wtedy w³aœnie dziewczyna uœwiadomi³a sobie, ¿eBeverley nie jest po prostu przypominaj¹c¹ z wygl¹du mê¿czyznê, kopc¹c¹ jaklokomotywa i nadu¿ywaj¹c¹ alkoholu hollywoodzk¹ rajfurk¹ — jest równie¿inteligentn¹, pe³n¹ zrozumienia dla ka¿dej ludzkiej s³aboœci kobiet¹.— Zdawa³o mi siê, ¿e to Peggy — wyzna³a w koñcu; z k¹cika jej oka sp³ynê³a ³za iskapnê³a z grzbietu nosa.— Zdawa³o mi siê, ¿e mówi, ¿e nie zabra³a swoichtrzewików i nie ma swoich rêkawic.Zapad³a jeszcze d³u¿sza cisza.— Po co mia³aby ci to mówiæ? — zapyta³a w koñcu ciotka Beverley.— To s¹ s³owa Gerdy z „Królowej Œniegu".Gerda sk³ada wizytê Fince i w jej domujest tak ciep³o, ¿e zdejmuje trzewiki i rêkawice, a potem zapomina w³o¿yæ zpowrotem.— Peggy lubi³a tê baœñ?— Uwielbia³a.Ale zawsze bardzo siê martwi³a, kiedy Gerda zapomina³a w³o¿yætrzewików i rêkawic.— I to w³aœnie szepta³a do ciebie na dworze?Laura kiwnê³a g³ow¹.Ciotka Beverley g³adzi³a j¹ jeszcze przez chwilê po ramieniu, a potem wsta³a iposz³a do kuchni.Nala³a mleka do garnka i postawi³a je na gazie.Od dawna ju¿myœla³a o Laurze prawie jak o w³asnej córce.Wiedzia³a, ¿e Laura jest tu, wHollywood, szczêœliwa.Czu³a siê potrzebna i wa¿na; tutejsze œrodowisko dobrzes³u¿y³o jej ekstrawertycznej osobowoœci.Maj¹c zdoln¹ i nastawion¹ powa¿nie do¿ycia starsz¹ oraz przyci¹gaj¹c¹ uwagê wszystkich urocz¹ m³odsz¹ siostrê, Laurazawsze cierpia³a na kompleks œrodkowego dziecka.Od urodzenia Peggy by³a œwiêcieprzekonana, ¿e stale siê j¹ zaniedbuje — ¿e Elizabeth i Peggy s¹ bardziejszanowane, lepiej traktowane i mocniej kochane.Dlatego w³aœnie stara³a siêzwracaæ na siebie uwagê mê¿czyzn — niezale¿nie od tego, kim byli i czego od niejchcieli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]