[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Och, mo¿na rzuciæ na nich czar wywo³uj¹cy amnezjê i odwo³aæ dopiero po powrocie.Albo przynajmniej zaklêcie milczenia, tak, ¿eby ¿aden Mundañczyk nie dowiedzia³ siê od nich o Xanth.W ten sposób zdobyliby mundañskie doœwiadczenia, które uzupe³ni³oby ich magiê.Zaufane jednostki mog³y zachowaæ pamiêæ i wolnoœæ mowy.Na zewn¹trz odgrywa³yby rolê ³¹czników rekwiruj¹cych wykwalifikowanych kolonistów i dostarczaj¹cych nam informacji.Dla naszego w³asnego bezpieczeñstwa i postêpu.Ale ogólnie.- Znowu Czwarty Najazd - powiedzia³ Bink.- Kontrolowana kolonizacja.Trent uœmiechn¹³ siê.- Szybko siê uczysz.Wielu obywateli woli nie dostrzegaæ prawdziwego charakteru poprzednich kolonizacji Xanth.W rzeczywistoœci w Mundanii trudno jest znaleŸæ Xanth, bo wydaje siê, ¿e nie ma on ustalonego po³o¿enia geograficznego.Dotychczas ludzie, kolonizuj¹cy Xanth, przybyli z najró¿niejszych stron œwiata, zawsze przechodz¹c przez pomost l¹dowy bezpoœrednio ze swojego kraju i wszyscy przysiêgliby, ¿e przebyli tylko kilka mil.Ponadto potrafili siê ze sob¹ porozumieæ w Xanth, mimo, ¿e w Mundanii mówili ró¿nymi jêzykami.Dlatego wydaje siê, ¿e jest coœ magicznego w znajdowaniu drogi do Xanth.Gdybym nie prowadzi³ szczegó³owych notatek w drodze z Xanth, nigdy bym nie potrafi³, tu wróciæ.Mundañskie legendy o zwierzêtach, które wywiod³y siê z Xanth w dawnych wiekach pojawi³y siê w ró¿nych miejscach œwiata, a nie w jednym punkcie.Wydaje siê wiêc, ¿e dzia³a to i w drug¹ stronê.Potrz¹sn¹³ g³ow¹, jak gdyby by³a to wielka tajemnica i Bink z trudnoœci¹ zwalczy³ w sobie wielkie zainteresowanie t¹ koncepcj¹.Jak mo¿e Xanth byæ wszêdzie naraz? Czy magia w jakiœ sposób rozci¹ga³a siê jednak poza pó³wysep.Bardzo by³o ³atwo zafascynowaæ siê tym problemem.- Jeœli tak ci siê podoba Mundania, to dlaczego próbujesz wróciæ do Xanth? - zapyta³ Bink, staraj¹c oderwaæ siê od pokusy zajêcia siê jedn¹ ze sprawnoœci Czarodzieja.- Nie lubiê Mundanii - powiedzia³ Trent marszcz¹c brwi.- Mówiê tylko, ¿e nie jest z³em, ¿e ma pewien urok, i ¿e trzeba siê z ni¹ liczyæ.Jeœli nie zwrócimy na ni¹ uwagi - ona mo¿e nas dostrzec i to bêdzie pocz¹tkiem naszego koñca.Razem z Mundani¹ Xanth to schronienie, przewy¿szaj¹ce wszystkie inne.Prowincjonalnie, zacofane schronienie - ale nie ma drugiego takiego miejsca na ziemi.A ja - jestem Czarodziejem.Nale¿ê do mojej ziemi, mojego ludu, i moim obowi¹zkiem jest chroniæ go przed zagro¿eniem, którego nie s¹ nawet sobie w stanie wyobraziæ - zamilk³.- ¯adne opowieœci o Mundanii, nie sk³oni¹ mnie, ¿ebym ci powiedzia³ jak dostaæ siê do Xanth.– oœwiadczy³ stanowczo Bink.Czarownik spojrza³ na Binka, jak gdyby dopiero teraz zda³ sobie sprawê z jego obecnoœci.- Wola³bym nie byæ zmuszony do u¿ycia przemocy.- powiedzia³ cicho.-wiesz jaki jest mój talent?Bink poczu³ przyp³yw niepokoju.Trent by³ przekszta³caczem - zamienia³ ludzi w drzewa, albo jeszcze gorzej.Najpotê¿niejszy Czarodziej poprzedniej generacji - nazbyt niebezpieczny, ¿eby móg³ pozostaæ w Xanth.Potem odczu³ ulgê.- Blefujesz, Czarodzieju.Twoja magia nie dzia³a poza Xanth, - ja ciê tam nie wpuszczê.-To nie jest taki znowu blef - powiedzia³ spokojnie Trent, - Magia jak ju¿ mówi³em, ma zasiêg nieco szerszy ni¿ Tarcza.Mogê zabraæ ciê za granicê i zamieniæ w ropuchê.I zrobiê to, jeœli bêdê do tego zmuszony.Poczucie ulgi zamieni³o siê znów w ciê¿ar w ¿o³¹dku.Przemiana - idea utraty cia³a, które mia³o siê przez ca³e ¿ycie, nie umieraj¹c przy tym budzi³a w nim zgrozê i przera¿a³a go.Ale nadal nie móg³ zdradziæ swojej ojczyzny.- Nie - powiedzia³ czuj¹c, ¿e jêzyk roœnie mu w ustach.- Nie rozumiem, Bink.Przecie¿ nie opuœci³eœ Xanth dobrowolnie.Dajê ci szansê odegrania siê.- Nie w ten sposób.Trent westchn¹³ z wyraŸnie szczerym ¿alem.- Trzymasz siê swoich zasad, i nie mogê mieæ ci tego za z³e.Mia³em jednak nadziejê, ¿e do tego nie dojdzie.Bink tak¿e mia³ tak¹ nadziejê.Ale wydawa³o siê, ¿e nie ma wyboru.Móg³ tylko liczyæ na szansê ucieczki, nawet ryzykuj¹c ¿yciem.Lepsza uczciwa œmieræ w walce ni¿ ¿ycie jako ropucha.Wszed³ ¿o³nierz, który trochê Binkowi przypomina³ Crombiego, g³Ã³wnie z postawy, nie z wygl¹du i zasalutowa³.- O co chodzi, Hasting? - zapyta³ ³agodnie Trent.- Nastêpna osoba przesz³a przez Tarczê.Trent prawie wcale nie okaza³ swego zadowolenia.- Naprawdê?Czy¿by mieli nowe Ÿród³o informacji? Bink dozna³ nowych uczuæ - bynajmniej nie nale¿¹cych do przyjemnoœci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]