[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kabestan! - zawo³a³.- Guli obraca siê na kotwicy!Wpatruj¹c siê w zalane ksiê¿ycow¹ poœwiat¹ wody laguny, zobaczyli, ¿e sylwetka statku Cochrana zaczyna siê zmieniaæ.Cuma ³¹cz¹ca kotwicê z kabestanem obróci³a go dooko³a i stan¹³ teraz burt¹ do pla¿y.- Wytoczyli dzia³a! - krzykn¹³ sir Francis, kiedy ksiê¿yc zamigota³ na d³ugich lufach.Za ka¿d¹ z nich zobaczyli tl¹ce siê w rêkach puszkarzy lonty.- Niech to szlag! Celuj ¹ prosto w nas! Padnij!Hal zeskoczy³ z obwa³owania i przywar³ do piaszczystego dna okopu.Zrobi³o siê nagle jasno jak w œwietle b³yskawicy.Chwilê póŸniej donoœny huk rozerwa³ im bêbenki i deszcz ku³ przelecia³ nad pla¿¹, spadaj¹c na las.Cochran skierowa³ ogieñ wszystkich swoich dzia³ na obozowisko.Kartacze rozerwa³y korony drzew i zasypa³y ich ga³êziami, liœæmi i strzêpami mokrej kory.W powietrzu fruwa³y od³upane z pni œmiercionoœne drzazgi.Sklecone byle jak chatki nie dawa³y ¿adnej os³ony znajduj¹cym siê wewn¹trz marynarzom.Salwa obróci³a je w perzynê, roztrzaskuj¹c s³upki i znosz¹c nietrwa³e konstrukcje niczym wysoka fala przyp³ywu.S³yszeli przera¿one g³osy budz¹cych siê w œrodku koszmaru ludzi, szlochy, jêki i krzyki tych, których porani³y karta-cze albo pokaleczy³y ostre drzazgi.Guli ofMoray zniknê³a za zas³on¹ dymu z w³asnych armat.Sir Francis zerwa³ siê i wyszarpn¹³ tl¹cy lont z bezw³adnej rêki pijanego puszkarza.Zerkn¹³ na przyrz¹d celowniczy i przekonawszy siê, ¿e dzia³o wycelowane jest w statek Cochrana, przytkn¹³ lont do panewki.Kolubryna wyplu³a z siebie d³ugi jêzor srebrzystego dymu i skoczy³a do ty³u.Sir Francis nie by³ w stanie zobaczyæ, czy kula dosz³a celu.- Ognia! Rozpocz¹æ ogieñ! - rykn¹³ do tych puszkarzy, którzy byli doœæ trzeŸwi, ¿eby wykonaæ rozkaz.- Strzelajcie tak szybko, jak mo¿ecie!Powietrzem targnê³a nierówna salwa, lecz potem zobaczy³, ¿e wielu kanonierów podnosi siê na nogi i zataczaj¹c siê, ucieka miêdzy drzewa.135- Aboli! Daniel! - zawo³a³ Hal, skacz¹c na skraj obwa³owania.-Niech ka¿dy z was zabierze lont i idzie za mn¹.Musimy dostaæ siê na wyspê.Daniel pomaga³ w³aœnie sir Francisowi za³adowaæ ponownie ko-lubrynê, ok³adaj¹c mokrymi szmatami dymi¹c¹ i sypi¹c¹ iskrami lufê.- Zostawcie to! Zostawcie to innym! Potrzebna mi wasza pomoc!Kiedy biegli w trójkê wybrze¿em, dym, który spowija³ Guli of Moray, rozwia³ siê i statek odpali³ nastêpn¹ salwê.Jego puszkarze byli szybcy i dobrze wyszkoleni i mieli przewagê wynikaj¹c¹ z zaskoczenia.Grad pocisków ponownie zasypa³ pla¿ê, siej¹c œmieræ i zniszczenie.Hal zobaczy³, jak o³owiana kula trafia prosto w jedn¹ z kolu-bryn.Mocuj¹ca j¹ talia pêk³a i dzia³o spad³o z lawety, celuj¹c luf¹ w niebo.Wszêdzie s³ychaæ by³o jêki rannych i konaj¹cych.Ludzie opuszczali swoje stanowiska i uciekali w g³¹b lasu.Ogieñ z brzegu kurczy³ siê i w koñcu tylko z rzadka odzywa³o siê któreœ dzia³o.Gdy baterie sir Francisa ucich³y, Cochran skierowa³ swoje dzia³a na pozosta³e chaty i zagajniki, w których schroni³a siê za³oga Resolution.Hal s³ysza³ triumfalne krzyki puszkarzy posy³aj¹cych kolejne salwy.- Guli i Cumbrae! - wrzeszczeli.Wstrzeliwane na jedn¹ komendê salwy skoñczy³y siê i teraz s³ychaæ by³o nieustaj¹cy grzmot strzelaj¹cych jak popadnie armat.Ziej¹ce z nich przez bia³¹ zas³onê dymu jêzory ognia przypomina³y piekielne p³omienie.Biegn¹c pla¿¹, Hal s³ysza³ za sob¹ s³abn¹cy g³os ojca, który próbowa³ zmobilizowaæ swoj¹ ogarniêt¹ panik¹ rozbit¹ za³ogê.Aboli sadzi³ tu¿ obok niego, a Du¿y Daniel kilka kroków z ty³u, trac¹c dystans do dwóch szybkich biegaczy.- Bêdziemy potrzebowaæ wiêcej ludzi, ¿eby spuœciæ na wodê brandery - wysapa³ Daniel.- S¹ bardzo ciê¿kie.- Nigdzie ich nie znajdziesz.Wszyscy s¹ pijani jak œwinie albo wiej¹, gdzie pieprz roœnie - odpar³ Hal.W tej samej chwili zobaczyli wybiegaj¹cego przed nimi z lasu Neda Tylera, który prowadzi³ ze sob¹ piêciu marynarzy.- Zuch z ciebie, Ned! - krzykn¹³ Hal.- Musimy siê poœpieszyæ! Cochran wyœle swoich ludzi na pla¿ê, kiedy tylko uciszy nasze baterie.Po przebyciu kolejnych kilkudziesiêciu jardów wbiegli do wody i pobrnêli w¹skim kana³em, który oddziela³ ich od wyspy.Poziom136laguny by³ tak niski, ¿e z pocz¹tku stopy zapada³y im siê w lepkim b³ocie.Brodz¹c po pas w wodzie, p³yn¹c i pomagaj¹c sobie nawzajem, parli do przodu, mobilizowani kanonad¹ dobiegaj¹c¹ z Guli of Moray.- Z po³udnia wieje tylko lekki wietrzyk - jêkn¹³ Du¿y Daniel, kiedy wyleŸli w koñcu, ociekaj¹c wod¹, na brzeg wyspy.- Nie zdo³a poruszyæ naszych branderów.Hal nie odpowiedzia³, lecz u³ama³ z drzewa zesch³¹ ga³¹Ÿ, zapali³ j¹ od lontu i podniós³ wysoko nad g³ow¹, ¿eby oœwietliæ drogê.W ci¹gu kilku minut dotarli do brzegu po drugiej stronie wyspy.Hal przystan¹³ na moment i przyjrza³ siê Guli of Moray stoj¹cej w g³Ã³wnym kanale.Szybkimi krokami zbli¿a³ siê œwit.Niebo przybra³o srebrzysto-szary odcieñ i laguna po³yskiwa³a miêkko niczym arkusz polerowanej cyny.Cochran ostrzeliwa³ coraz to nowe cele, zmieniaj¹c kabestanem po³o¿enie swego statku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]