[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- kiedy ustawi¹ siê na kursie, mo¿na skrêcaæ tylko w lewo lub prawo, i tylko z wiatrem.Nie da siê zawróciæ.- Co siê dzieje - zapyta³ w koñcu September - jak wejdziecie w kontakt z tym stworzeniem?- Jaipor, przejmij linê!Jakiœ tran pospiesznie wzi¹³ linê od rycerza.Hunnar, zrobiwszy co trzeba, poprowadzi³ ich na rufê rozpêdzonej tratwy.Ethan czu³, jak roœnie napiêcie wœród za³ogi.Stanêli za sternikiem i Hunnar pokaza³ na jad¹c¹ za nimi tratwê.- Te trzy ³y¿wo³odzie przymocowane s¹ do b³yskawicy silnymi, chocia¿ prostymi zaczepami.Ka¿da z nich to maleñka tratwa, ale bez ¿agli.Widzicie to wysokie, wyœcie³ane oparcie? Ma chroniæ jeŸdŸca i ³apaæ trochê wiatru.- Wygl¹daj¹ jak du¿e, drewniane buty - zrobi³ uwagê Ethan.Przypomnia³ sobie, jak Ta-hoding t³umaczy³, ¿e drewniane ³y¿wy ³atwo têpi¹ siê na lodzie.No, ale te nie by³y przeznaczone do d³ugich podró¿y.- Trzej sternicy powinni rozpêdem przejechaæ za grzmoto¿erc¹ - ci¹gn¹³ dalej Hunnar - w bezpieczne miejsce.Ethan przyjrza³ siê bacznie maleñkim ³odziom.- Jak siê tym steruje po odczepieniu od g³Ã³wnej w³Ã³czni?- Za pomoc¹ ciê¿aru cia³a.£y¿wy s¹ dobrze wywa¿one Powinny zostaæ uwolnione w takim momencie, ¿eby jeŸdzi a swobodnie móg³ skrêciæ daleko poza cel.- Oczywiœcie im bli¿ej podjedziesz, zanim zrezygnujesz ze sterowania - powiedzia³ September - tym celniejsze uderzenie- Oczywiœcie - zgodzi³ siê Hunnar.- No to je¿eli nie masz nic przeciw temu, zg³aszam siê na jednego z tych na bomie.- To zaszczyt, Sir September.Uœcisnêli siê za ramiona- Có¿ - powiedzia³ Ethan.- Myœlê, ¿e ja muszê zasi¹œæ na drugim koñcu.- S³uchaj, mój ch³opcze, to nie jest zabawa.Je¿eli tak mi prawdê nie masz ochoty, to.- Och, zamknij siê, Skuo.Zajmê miejsce po przeciwnej stronie.- Czu³ siê jak kompletny g³upek, ale niech go diabli, je¿eli siê wycofa, kiedy September zg³osi³ siê na ochotnika.- No to za³atwione.- Hunnar odwróci³ siê i pokaza³ na towarzysz¹ce im tratwy, które mknê³y tu¿ obok.- Sir Stafaed bêdzie dowodzi³ pierwszym piorunem, a Sir Lujnor drugim.My weŸmiemy trzeci.- Czy ten stwór ma jakiœ s³aby punkt? - zapyta³ September przekrzykuj¹c ryk wiatru.- Mo¿e ma.Je¿eli tak, ja jak dot¹d na niego nie trafi³em.Ale przynajmniej oczu nie chroni mu skóra, no i tam znajduj¹ siê sploty nerwowe.najlepiej wiêc tam uderzaæ.Oczy s¹ niewielkie i nisko osadzone.Gdyby uda³o nam siê go oœlepiæ, to by³oby nawet lepiej, ni¿ gdybyœmy go odpêdzili od miasta.- Je¿eli ma dobry wzrok, oznacza to, ¿e bêdzie widzia³, jak nadje¿d¿amy - zaniepokoi³ siê September.Nadal zataczali szeroki ³uk, a¿ Ethan nagle zda³ sobie sprawê, ¿e jad¹ ju¿ z wiatrem.Popatrzy³ ponad ostrym dziobem tratwy.Gdzieœ daleko przed nimi widoczna by³a falista, zielona plama, olbrzymie pole pika-pedanu.Zajechali daleko i szybko.¯eglarze zwinêli ¿agle.Zaostrzone kotwice lodowe uk³u³y lód.Trzy tratwy wlok¹ce za sob¹ œmieræ œlizga³y siê coraz wolniej, a¿ siê zatrzyma³y, dygoc¹c i pr꿹c na wietrze.- Teraz pojedziemy na b³yskawicy - powiedzia³ uroczyœcie Hunnar.- Prze³azi siê przez burtê tratwy.Zgodnie z raportem tego kupca, który prze¿y³, stavanzer posuwa³ siê na pó³nocny wschód.Bêd¹ siê starali zawróciæ go znowu na po³udnie.- IdŸ na lew¹ burtê ch³opcze, a ja wezmê praw¹ - zawo³a³ September do Ethana.- Co?- Na lewo, idŸ na lewo! I nie zwalniaj zaczepu, dopóki Sir Hunnar nie da sygna³u.- Myœlisz, ¿e w niew³aœciwym momencie krew mi skrzepnie W ¿y³ach i za wczeœnie siê puszczê?Ethan podniós³ oczy na Septembra i dostrzeg³ w jego wzroku lekk¹ kpinê.- Nikt nie mo¿e wykluczyæ takiej mo¿liwoœci, ch³opcze.- No có¿, mog³oby siê tak staæ - odpar³ Ethan niemal wyzywaj¹co.- Ale nie ze strachu.Tylko z powodu tego rozkosznego klimatu.Wiatr wia³ silniej ni¿ zwykle w po³udnie, w efekcie dwa razy musia³ przytrzymaæ siê drewnianej porêczy tratwy, ¿eby go nie zwia³o jak pusty worek za burtê.Tutaj, z dala od os³ony murów zamkowych, zimno by³o dojmuj¹ce.Ulgê przynios³o mu ju¿ sarno wgramolenie siê do wzglêdnego schronienia, jakim by³a ³y¿wo³Ã³dŸ.Szerokie, drewniane oparcie by³o grubo wyœcie³ane.Wibrowa³o rytmicznie w nieustannym huraganie, ale najgorsze podmuchy nieszkodliwie przelatywa³y z wyciem obok.Kiedy pochyli³ siê nieco w przód, móg³ wyjrzeæ tu¿ nad centralnie po³o¿onym pniem.September pomacha³ do niego.Ethan kiwn¹³ rêk¹ w odpowiedzi.Wychyli³ siê, wytkn¹³ znowu twarz na wiatr i pomacha³ Hunnarowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]