[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JeŸdzi³atam z mê¿em i dzieæmi na ka¿de wakacje, ale jakieœ zagranicznetournee zmieni³o w tym roku jej plany.Z³o¿y³a wiêc Borejkomofertê wakacyjn¹ na czerwiec, ku nieskrywanej radoœci Milii cichemu ubolewaniu Ignacego.£eba okaza³a siê niewielkim miasteczkiem rybackim, otoczo-nym lasami i wodami.Nowe czasy dotar³y i tutaj: w sklepachpe³no by³o ju¿ towarów, papieru toaletowego do woli, owocecytrusowe le¿a³y stosami na straganach, a jedyne kino wyœwietla-³o, niestety, wy³¹cznie filmy amerykañskie trzeciej kategorii,ukazuj¹ce œwiat krwawej zbrodni i zboczeñ lub te¿ dziejesympatycznych dziewcz¹t lekkich obyczajów, z regu³y obdarzonychszczeroz³otym sercem i imponuj¹cym charakterem.(Niekiedy obate nurty wystêpowa³y, zespolone, w jednym dziele).Co do pla¿- by³y w £ebie szerokie i czyste, zaœ ta, która rozci¹ga³a siê nalewo od miasteczka, za portem rybackim, ³¹czy³a siê ze s³ynnymiruchomymi wydmami, obok których znajdowa³a siê poniemieckawyrzutnia pocisków V-1, czy te¿ mo¿e V-2.Ledwie Ignacy us³ysza³o tej turystycznej atrakcji, przesz³y go ciarki: wiedzia³ ju¿, cobêdzie celem codziennych spacerów.* Czegó¿ niszcz¹cy czas nie wykoœlawi? - Horacy - Ody.61Pogoda nie by³a podobna do tej z³ocistej i upajaj¹cej, jak¹zostawili w stolicy Wielkopolski.Tu wia³ wiatr zbijaj¹cy z nóg,ch³oszcz¹cy sol¹ i piaskiem, i gna³ potê¿ne ba³wany, które,rycz¹c, wyrzuca³y na brzeg opakowania po coca-coli oraz plas-tykowe butelki po smarach.Uboga roœlinnoœæ nadmorska z naj-wy¿szym trudem trzyma³a siê pod³o¿a, podobnie zreszt¹ jakIgnacy, wêdruj¹cy za rzeœk¹ Mil¹ po pla¿y tego¿ popo³udnia,którego do £eby zjechali.Marzy³ jedynie o tym, by jak najprêdzejznaleŸæ siê w jakimœ zamkniêtym pomieszczeniu z dachem.Na szczêœcie mieszkanko K³amczuchy by³o ciep³e i nawetdosyæ przyjemne.Ku mi³emu zaskoczeniu Ignacego zawiera³okilka niez³ych lamp do czytania oraz wygodny fotel z podg³Ã³w-kiem, wyle¿any najwyraŸniej przez potê¿ne cia³o Bernarda.Ignacy mia³ wielk¹ nadziejê, ¿e przez ca³e dwa tygodnie,pocz¹wszy od dziœ, ulewny deszcz bêdzie padaæ nieustannie.Nazajutrz wszystko wskazywa³o na to, ¿e jego nadzieje siêziszcz¹: wicher przywia³ ciê¿kie o³owiane chmury i przez wiêksz¹czêœæ dnia zacina³a lodowata m¿awka.Mila po³o¿y³a siê do³Ã³¿ka i to zapada³a w g³êbokie zamyœlenie, to znów gor¹czkowopisa³a w zeszycie, a Ignacy po prnstu uci¹³ sobie s³odk¹ drzemkê;ton¹c miêkko w tym fotelu-leniwcu.Sni³o mu siê, ¿e wêdrujebrzegiem szafirowego Morza Egejskiego, tocz¹c dysputê z Demos-tenesem, przy czym kamyczki w ustach mia³ on, Ignacy, niezaœ jego rozmówca.Kiedy siê obudzi³, stwierdzi³, ¿e boli go z¹btrzonowy, a kto wie, czy nawet nie dwa zêby trzonowe.Mila,oderwawszy siê od pisania, przyzna³a racjê jego twierdzeniu,¿e zmiana klimatu wywo³uje czêstokroæ ró¿ne dolegliwoœcii uczynnia procesy chorobowe, utajone w okresie spêdzonymw normalnych warunkach klimatycznych.Pytanie, po co wobectego zmieniaæ warunki klimatyczne, pozostawi³a bez odpowiedzi.Od s¹siadki z parteru, pani Kasi, która przyrz¹dza³a imposi³ki, Mila dosta³a nieco zaparzonej sza³wii.Pozosta³¹ czêœædnia Ignacy spêdzi³ wiêc na lekturze, przerywanej co kwadransdla przep³ukania jamy ustnej zbawczym naparem.Tak dotrwa³ dopóŸnych godzin wieczornych, kiedy to wyk¹pa³ siê w malutkiej,ró¿owej ³azience i czyszcz¹c zêby, potr¹ci³ nieuwa¿nie szczoteczk¹któryœ z owych trzonowców.Nieludzki ból odebra³ mu na chwilêœwiadomoœæ, kiedy zaœ wróci³a, Ignacy uda³ siê niezw³ocznie doMili, ju¿ wyk¹panej i smacznie œpi¹cej, obudzi³ j¹, przeprosi³i zapyta³, czy nie ma jakiegoœ mocnego œrodka przeciwbólowego.Na szczêœcie mia³a Apap, wiêc zjad³ obie kapsu³ki.Usn¹³, przytu-laj¹c do policzka ma³¹ poduszeczkê, kiedy zaœ obudzi³ siê podwunastu godzinach, z¹b go nie bola³.Przez ma³e, kwadratoweokienko zagl¹da³o niebo w kolorze szafiru, a s³oñce po³o¿y³o najego chudym przedramieniu szeroki, z³oty pr¹¿ek.Mila, o¿ywionai pe³na energii, ju¿ ubrana (w bia³e spodnie i b³êkitn¹ bluzê orazsanda³y), niecierpliwie oczekiwa³a momentu wyjœcia, to przegl¹da-j¹c œwie¿o kupion¹ gazetê, to poprawiaj¹c w³osy przed lustrem.Powiedzia³a, ¿e powinien teraz zjeœæ œniadanie, potem zaœ udaæ siêwraz z ni¹ na s¹siedni¹ ulicê, gdzie - jak zauwa¿y³a, id¹c dziœ naporanny spacer - rezyduje stomatolog
[ Pobierz całość w formacie PDF ]