[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znalazła się w zupełnie innym świecie i nawetkiedy już wróciła do Thecli - tak właśnie nazywała się moja znajoma - nie byłapewna, czy rzeczywiście trafiła do tego samego miejsca.Zastanawiam się, czyprzypadkiem to nie my znaleźliśmy się w świecie tych ludzi, zamiast oni wnaszym. Tymczasem Agia ruszyła już przed siebie ścieżką.Kiedyobejrzała się przez ramię, igrające plamki światła zdawały się malować jej włosyna ciemnozłoty kolor. - Ostrzegałam cię, że niektórzy zwiedzający ulegają wszczególnie silny sposób wpływowi poszczególnych ogrodów. Musiałem podbiec kilka kroków, żeby znaleźć się tuż za nią. - Z czasem ich umysły zaczynają dostosowywać się do otoczenia,wpływając przy okazji również i na nasze.Prawdopodobnie zobaczyłeśnajzwyczajniejszy ślizgacz. - On nas widział.Ten dzikus też. - Z tego, co słyszałam, im większym zmianom musi ulecświadomość, tym trwalej zakodowane zostają pewne wzorce percepcji.Kiedyspotykam tutaj dzikich ludzi lub jakieś potwory, przekonuję się, że w znaczniewiększym stopniu niż inni zdają sobie sprawę z mojej obecności. - A ten człowiek? - Severianie, nie ja zbudowałam to miejsce.Wiem tylko tyle, żegdybyśmy teraz zawrócili, najprawdopodobniej nie znaleźlibyśmy już tego szałasu.Obiecaj mi, że kiedy stąd wyjdziemy, pozwolisz zaprowadzić się prosto do OgroduWiecznego Snu.Nie mamy już czasu na nic więcej, nawet na Ogród Rozkoszy.A pozatym, nie należysz do osób, które mogą tutaj wszystko bezpiecznie zwiedzać. - Czy dlatego, że chciałem zostać w Piaskowym Ogrodzie? - Także i dlatego: Obawiam się, że prędzej czy później narobiszmi niezłych kłopotów. Minęliśmy jeden z nie kończących się zakrętów ścieżki inatrafiliśmy na zwalony, potężnych rozmiarów pień.Niewielki, biały kwadracikbył z pewnością tabliczką z nazwą gatunku i rodzaju.Z lewej strony, wśródgęstwiny liści dostrzegłem półprzezroczystą, zieloną ścianę.Agia skierowała sięprosto do drzwi, przełożyłem Terminus Est do drugiej ręki i otworzyłem je dlaniej.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]