[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy zobaczyli, że pracuję dobrze, dali mi podwyżkę. Potem jednak zauważyłam coś: nigdy nie przypisywano mi żadnych zasług.Kiedy wpadłam na jakiś dobry pomysł, zawsze jakoś udawało się zaliczyć go komuś innemu.Wkrótce wytworzyła się dziwaczna sytuacja.Miałam niskie stanowisko, pozycję prawie żadną, ale wykonywałam odpowiedzialną pracę i płacono mi za nią dobrze. Poszłam do innej agencji; tym było zupełnie inaczej.Znowu wszyscy wiedzieli, kim jestem, ale nikt nie zdradzał najmniejszego zainteresowania tym faktem.Kiedy szło mi dobrze, byłam premiowana.Kiedyś coś spaprałam, mój szef wymyślał mi, nazywając mnie głupią, niekompetentną, pustogłową laleczką z okładki, a także innymi określeniami, których wolałabym tu nie powtarzać. Nigdy jednak nie przyszło mu do głowy nazwać mnie parszywą androidką.Myślę też, że on nie był androidem. Wstąpiłam do kółka dramatycznego, ale znowu wybrałam niewłaściwie.Nikomu nie przeszkadzało, że jestem androidką.Nie dawali mi samych ogonów.Ale przecież było zupełnie oczywiste, że trzy normalnie urodzone dziewczyny z obsady nie będą używać tej samej garderoby, co ja i jeszcze jedna androidka.Kiedy nie było dwóch pomieszczeń, ona i ja musiałyśmy przebierać się za kulisami. Zdarzyły się jeszcze dziesiątki podobnych incydentów.Mnożyły się w miarę upływu lat - nie dlatego, że zróżnicowanie stało się silniejsze, ale ponieważ zaczęłam poruszać się w wyższych sferach.Tam, gdzie ciebie nie szanują, jeśli nie skończyłeś Harvardu czy Yale, to, że jesteś androidem, również ci nie pomaga. Potem wyszła ustawa i już nie trzeba było się przyznawać do swego pochodzenia.Nie wiem, co poczęła z tym fantem Ateńska Liga Tenisowa.Mogłam już pojechać do Everton i mało kto wiedziałby, kim jestem.A poza tym jeszcze ten prosty fakt, pomimo wszystkiego, o czym opowiadałam - że mało kto zwracał na to uwagę.Jest tylu androidów, tylu ludzi.Można znaleźć się w towarzystwie jako jedyny android wśród ludzi - lub na odwrót.
Potem poznałam Rodericka. - Myślę - rzekł Roderick - że to nam wystarczy.- Zwrócił się w stronę sędziego.- Oczywiście, wycofuję swój pozew.Zdaje się, zresztą, że jest to oczywiste od jakiegoś czasu. Podał ramię Alison.- Chodźmy, kochanie, pora na nas. Burza w sądzie rozpętała się na nowo.Był to zapewne jeden z najbardziej hałaśliwych, a jednocześnie jeden z najspokojniejszych procesów w dziejach sądownictwa.Sędzia, zapomniawszy o swoim dostojeństwie, wstał i podskakiwał, zły i zniecierpliwiony, to na jednej nodze, to na drugiej. - Nie możecie tak sobie.wyjść! - zaskrzeczał.- Nie skończyliśmy.nie wiemy.
- Mnie to zupełnie wystarczy - powiedział Roderick.Zawahał się chwilę, podczas gdy hałas na sali narastał.- No, dobrze - rzekł podnosząc głos.- Proszę jednak pamiętać, że nie da się słowami wytłumaczyć ludzi przed nimi samymi.To te drobiazgi, które sprawiają, że ktoś popełnia głupstwa czy nie postępuje normalnie, pomagają stopniowo wytłumaczyć go przed kimś czy przed nim samym. Pogrzebał w kieszeniach i wyciągnę! kluczyki.- Zaczekaj w samochodzie, kochanie - rzekł i wytłumaczył Alison, gdzie zaparkował.Wyszła, wciąż oszołomiona. - Muszę ukryć ją przed dziennikarzami na dzień czy dwa - Roderick mruknął jakby do siebie.- Potem to już nie będzie miało znaczenia.- Następnie przeniósł swą uwagę na salę sądową.- No dobrze, posłuchajcie.Jeśli się nie mylę, odkryłem coś, co leżało pod nosem każdego bez wyjątku przez ponad dwieście lat, a nikt tego dotąd nie zauważył.Nie twierdzę, że znalazłem to w pięć minut.Myślałem nad tym przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny, z pomocą zapisów przypadków znacznej liczby pacjentów - androidów. Chcecie słuchać, czy nie? - ryknął, gdy szum podnieconych głosów przybrał na sile.- Wcale nie muszę wam tego mówić.Wolę wracać do domu z Alison.Widzieliście ją.Więc jak? Sala powoli się uspokoiła. - Zastanówmy się chwilę nad problemem bezpłodności u ludzi - powiedział Roderick.- Jak można sobie wyobrazić, część przypadków
ma podłoże medyczne, część zaś - psychologiczne.Jako psycholog wyleczyłem już kilka osób z tak zwanej "jałowości", a kiedy leczenie się zakończyło, okazało się, że nie miała ona nic wspólnego z bezpłodnością; była jedynie nerwicą.Tacy ludzie nie mieli i nie mają dzieci, ponieważ z powodu jakiegoś wniosku, do którego doszła ich podświadomość, nie chcą ich; uważają, że nie powinni ich mieć, albo są przekonani, że nie mogą ich mieć.
Ale to tylko niewielka część przypadków.Mam również inne i po konsultacji z odpowiednim specjalistą stwierdzam, że nie ma w nich nic psychologicznego. Obecnie zaś doszedłem do wniosku, że wszyscy androidzi są niepłodni z powodów psychicznych.Bezpłodność wżarła się w cykl reprodukcyjny ludzi, ale czemu miałaby dotknąć androidów? Jeśli jeden z nich jest w stanie się rozmnażać, to wszyscy pozostali również.Chyba że oni, podobnie jak ci ludzie, których wyleczyłem, doszli podświadomie do wniosku, że androidzi nie mogą albo nie powinni mieć dzieci, albo też nie wolno im. I wiemy teraz, że niemal wszyscy doszli do takiego wniosku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]