[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Halo. - Tom? - usłyszał głos Marie Thorne.- Gdzie się podziewałeś?Dzwonię do ciebie przez całe popołudnie. - Byłem poza domem.Ale gdzie ty byłaś? - W Rexie.Usiłowałam dowiedzieć się, co zamierzają z tobązrobić.Teraz skup się, mam ci do powiedzenia coś ważnego. - Ja również, kochanie. - Słuchaj! Przyjdzie do ciebie jakiś człowiek.Przedstawi sięjako pełnomocnik Korporacji "Zaświaty".Zaproponuje ci bezpłatne ubezpieczenie.Nie zgódź się! - Dlaczego? Ma zamiar mnie oszukać? - Jego oferta jest uczciwa.Ale nie wolno ci z niej skorzystać. - Już to zrobiłem. - Co?! Przyszedł kilka godzin temu.Zgodziłem się. - Zdążyli dokonać zabiegu? - Tak.Oszukali mnie? - Nie - odpowiedziała zmartwiona.- Oczywiście, że nie.Och,Tom, kiedy się nauczysz, że nie należy przyjmować prezentów od nieznajomych?Jeszcze był czas na załatwienie ubezpieczenia.Och, Tom, Tom. - Co się stało? To był dar Korporacji OdzieżowejMaina-Farbengera. - Należy ona całkowicie do Korporacji Rexa. - Ach, tak.Ale jakie to ma znaczenie? - Tom, otrzymałeś tę darowiznę od zarządu Rexa.Tamtakorporacja służyła jedynie za parawan.Czy nie pojmujesz, co to oznacza? - Nie.Czy nie mogłabyś przestać jęczeć i zacząć jaśniej mówić? - Tom, w ustawie mówiącej o dobrowolnym samobójstwie jestparagraf poświęcony dozwolonemu morderstwu.Zamierzają z niego skorzystać. - O czym ty mówisz? - Mówię o tym paragrafie, który umożliwia korzystanie zżywiciela.Rex zagwarantował ci przeżycie po śmierci i ty się zgodziłeś.Terazmogą legalnie zabrać twoje ciało w jakimkolwiek celu.Należy do nich.Mogą zabićje, Tom! - Zabić mnie? - Tak.Oczywiście, zamierzają tak zrobić.Rząd szykuje się,żeby pociągnąć ich do odpowiedzialności za bezprawne przeniesienie ciebie zprzeszłości.Nie ma ciebie - nie ma problemu.Koniecznie musisz wyjechać zNowego Jorku.Nawet z tego kraju.Pomogę ci.Sądzę, że. Połączenie zostało przerwane.Kilkakrotnie usiłował zadzwonić,ale nie było sygnału na linii.Najwidoczniej telefon został odcięty. Euforia zniknęła bez śladu.Jak mógł się tak zapomnieć?! Chciałżyć tu na Ziemi, w swoim ciele Nie miał nic przeciwko pośmiertnemu życiu, alenie teraz, nie zaraz! Kiedy przyjdą, aby go zabić? Mogą w każdej chwili.Jegomieszkanie stało się pułapką.Szybko schował do kieszeni wszystkie pieniądze iwymknął się z pokoju. Pospieszył korytarzem.Wtem zatrzymał się. Zza węgła wyszedł mężczyzna.Stanął pośrodku korytarza, rękutrzymał blaster, którego lufa wymierzona była w brzuch Blaine'a. To był Sammy Jones. - Och, Tom, Tom.- westchnął Sammy.- Uwierz mi, jest minaprawdę przykro.Ale biznes to biznes. Blaine stał nieruchomo.Lufa nadal była skierowana w jegopierś. - Ale dlaczego ty? - udało mu się wykrztusić. - A dlaczego miałby kto inny? Czy nie jestem najlepszymmyśliwym na tej półkuli? Rex zatrudnił wszystkich, którzy przebywają na tereniemiasta.Tym razem jednak polowanie odbywa się za pomocą blasterów.Przykro mi. - Przecież ja też jestem myśliwym - powiedział Blaine. - Nie jesteś pierwszy, którego to spotyka.Koniec gry,przyjacielu.Nie załamuj się.Nie będzie bardzo bolało. - Nie chcę umierać! - żachnął się Blaine. - Dlaczego? Masz przecież swoje ubezpieczenie. - Nabrali mnie.Chcę żyć! Sammy, nie rób mi tego! Sammy spoważniał.Ujął ostrożnie broń, opuścił powoli lufę. - Zdaje się, że zaczynam mieć zbyt miękkie serce jak na takązabawę.Dobrze, Tom.Zwiewaj.Każda zwierzyna powinna mieć jakieś fory.Takbędzie bardziej po sportowemu.Nie spodziewaj się jednak za dużo. - Dzięki, Sammy.- Blaine pobiegł naprzód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]