[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza Brokilonem.- Miejsca, które wymieni³eœ - odrzek³a spokojnie driada - to Brokilon.Ja nie uznajê ludzkich map ani granic.- Ale tam wyr¹bano las sto lat temu!- Có¿ znaczy sto lat dla Brokilonu? I sto zim?Geralt zamilk³.Driada od³o¿y³a grzebieñ, pog³aska³a Ciri po popielatych w³osach.- Przystañ na propozycjê Venzlava, Eithn?.Driada spojrza³a na niego zimno.- Co nam to da? Nam, dzieciom Brokilonu?- Mo¿liwoœæ przetrwania.Nie, Eithn?, nie przerywaj.Wiem, co chcesz powiedzieæ.Rozumiem twoj¹ dumê z niezale¿noœci Brokilonu.Œwiat siê jednak zmienia.Coœ siê koñczy.Czy tego chcesz, czy nie, panowanie cz³owieka nad œwiatem jest faktem.Przetrwaj¹ ci, którzy siê z ludŸmi zasymiluj¹.Inni zgin¹.Eithn?, s¹ lasy, gdzie driady, rusa³ki i elfy ¿yj¹ spokojnie, u³o¿ywszy siê z ludŸmi.Jesteœmy przecie¿ sobie tak bliscy.Przecie¿ ludzie mog¹ byæ ojcami waszych dzieci.Co daje ci wojna, któr¹ prowadzisz? Potencjalni ojcowie waszych dzieci padaj¹ pod waszymi strza³ami.I jaki jest skutek? Ile spoœród driad Brokilonu jest czystej krwi? Ile z nich to porwane, przerobione ludzkie dziewczêta? Nawet z Freixeneta musisz skorzystaæ, bo nie masz wyboru.Jakoœ ma³o widzê tu maleñkich driad, Eithn?.Widzê tylko j¹ - ludzk¹ dziewczynkê, przera¿on¹ i otêpia³¹ od narkotyków, sparali¿owan¹ ze strachu.- Wcale siê nie bojê! - krzyknê³a nagle Ciri, przybieraj¹c na chwilê sw¹ zwyk³¹ minê ma³ego diabe³ka.- I nie jestem opêpia³a! Nie myœl sobie! Mnie siê nic nie mo¿e tu staæ.Akurat! Nie bojê siê! Moja babka mówi, ¿e driady nie s¹ z³e, a moja babka jest najm¹drzejsza na œwiecie! Moja babka.Moja babka mówi, ¿e powinno byæ wiêcej takich lasów jak ten.Zamilk³a, opuœci³a g³owê.Eithn? zaœmia³a siê.- Dziecko Starszej Krwi - powiedzia³a.- Tak, Geralt.Ci¹gle jeszcze rodz¹ siê na œwiecie Dzieci Starszej Krwi, o których mówi¹ przepowiednie.A ty mówisz, ¿e coœ siê koñczy.Martwisz siê, czy przetrwamy.- Smarkula mia³a wyjœæ za m¹¿ za Kistrina z Verden - przerwa³ Geralt.- Szkoda, ¿e nie wyjdzie.Kistrin obejmie kiedyœ rz¹dy po Ervyllu, pod wp³ywem ¿ony o takich pogl¹dach mo¿e zaprzesta³by rajdów na Brokilon?- Nie chcê tego Kistrina! - krzyknê³a cienko dziewczynka, a w jej zielonych oczach coœ b³ysnê³o.- Niech sobie Kistrin znajdzie œliczny i g³upi materia³! Ja nie jestem ¿aden materia³! Nie bêdê ¿adn¹ ksiê¿n¹!- Cicho, Dziecko Starszej Krwi - driada przytuli³a Ciri.- Nie krzycz.Oczywiœcie, ¿e nie bêdziesz ksiê¿n¹.- Oczywiœcie - wtr¹ci³ kwaœno wiedŸmin.- I ty, Eithn?, i ja dobrze wiemy, czym ona bêdzie.Widzê, ¿e to ju¿ postanowione.Trudno.Jak¹ odpowiedŸ mam zanieœæ królowi Venzlavowi, Pani Brokilonu?- ¯adnej.- Jak to, ¿adnej?- ¯adnej.On to zrozumie.Ju¿ dawniej, ju¿ bardzo dawno temu, gdy Venzlava nie by³o jeszcze na œwiecie, pod Brokilon podje¿d¿ali heroldowie, rycza³y rogi i tr¹by, b³yszcza³y zbroje, powiewa³y proporce i sztandary."Ukorz siê, Brokilonie!" krzyczano."Król Koziz¹bek, w³adca £ysej Górki i Podmok³ej £¹ki ¿¹da, byœ siê ukorzy³, Brokilonie!" A odpowiedŸ Brokilonu by³a zawsze taka sama.Gdy ju¿ opuœcisz mój Las, Gwynbleidd, obróæ siê i pos³uchaj.W szumie liœci us³yszysz odpowiedŸ Brokilonu.Przeka¿ j¹ Venzlavowi i dodaj, ¿e innej nie us³yszy nigdy, póki stoj¹ dêby w Du?n Canell.Póki roœnie tu choæ jedno drzewo i ¿yje choæ jedna driada.Geralt milcza³.- Mówisz, ¿e coœ siê koñczy - ci¹gnê³a wolno Eithn?.- Nieprawda.S¹ rzeczy, które nie koñcz¹ siê nigdy.Mówisz mi o przetrwaniu? Ja walczê o przetrwanie.Bo Brokilon trwa dziêki mojej walce, bo drzewa ¿yj¹ d³u¿ej ni¿ ludzie, trzeba tylko chroniæ je przed waszymi siekierami.Mówisz mi o królach i ksi¹¿êtach.Kim oni s¹? Ci, których znam, to bia³e szkielety, le¿¹ce w nekropoliach Craag An, tam, w g³êbi lasu.W marmurowych grobowcach, na stosach ¿Ã³³tego metalu i b³yszcz¹cych kamyków.A Brokilon trwa, drzewa szumi¹ nad ruinami pa³aców, korzenie rozsadzaj¹ marmur.Czy twój Venzlav pamiêta, kim byli ci królowie? Czy ty to pamiêtasz, Gwynbleidd? A je¿eli nie, to jak mo¿esz twierdziæ, ¿e coœ siê koñczy? Sk¹d wiesz, komu przeznaczona jest zag³ada, a komu wiecznoœæ? Co upowa¿nia ciê, by mówiæ o przeznaczeniu? Czy ty chocia¿ wiesz, czym jest przeznaczenie?- Nie - zgodzi³ siê.- Nie wiem.Ale.- Jeœli nie wiesz - przerwa³a - na ¿adne "ale" nie ma ju¿ miejsca.Nie wiesz.Po prostu nie wiesz.Zamilk³a, dotknê³a rêk¹ czo³a, odwróci³a twarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]