[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krzyki ludzkie te¿ by³o s³ychaæ. - Ja mieszka³em w Ugaju, pracowa³em u Niemców. Tak mówi Micha³ P., m³ody, wielki ¯yd atletycznej budowy, o ma³ej g³owie.Mówi nieg³o¶no, spokojnie, ale jednak uroczy¶cie, jakby recytowa³ tekst¶wiêty. - Zaprowadzi³em do samochodu mojego ojca i moj± matkê.Pó¼niejzaprowadzi³em moj± siostrê i jej piêcioro dzieci i mojego brata z ¿on±i trojgiem dzieci.Chcia³em pojechaæ ochotniczo z rodzicami, ale mi niepozwolili. Mieli do tego powody. - Pracowa³em wtedy przy roz³o¿eniu starej stodo³y z polecenia Komitetu¯ydowskiego w Ugaju, wiêc nie by³em w spisie, kiedy wywozili ¯ydów z Ko³a. Niektórzy siê bali.Wtedy Siuda, ¿andarm wojskowy z polskich folksdojczów,powiedzia³ im: "Nie bójcie siê, zawioz± was na stacjê Bar³ogi, a stamt±dpojedziecie dalej do roboty".Wiêc siê nie bali.Niektórzy nawet sami chcielijechaæ. ¯ydów z Ko³a wywozili przez piêæ dni.Na koñcu wywie¼li ¯ydów chorych, aleszoferom kazali jechaæ z nimi wolno i ostro¿nie. Na pocz±tku stycznia 1942 roku zabrali mnie w Ugaju razem z czterdziestomainnymi ¯ydami na posterunek ¿andarmerii.Na drugi dzieñ zajecha³ samochódciê¿arowy z Izbicy i w tym samochodzie by³o piêtnastu ¯ydów z Izbicy.Za³adowali nas razem z nimi i zawie¼li do Che³mna.Wszyscy w tym samochodzieto byli ludzie silni, zdolni do najciê¿szej pracy. Wspania³ym gestem rêki ukaza³ miejsce, gdzie przez li¶cie widaæ by³o gruzy. - Tam pa³ac jeszcze sta³.By³em ciekawy, jak to wygl±da.Ale nam patrzyænie dali.Kiedy samochód wjecha³ w drugi dziedziniec, odsun±³em p³achtêi zobaczy³em, ¿e na ziemi Ie¿± u¿ywane ludzkie ³achmany.To ju¿ wiedzia³em,co siê dzieje. Z samochodu przepêdzili nas do piwnicy.Poganiali kolbami.Na ¶cianie by³onapisane po ¿ydowsku: "Kto tu przychodzi, ka¿dy ma ¶mieræ". Na drugi dzieñ zawo³ali mnie na górê, ¿eby wynosiæ z drugimi ubranie.W du¿ym pokoju by³y rzucone na pod³odze ró¿ne ³achy mê¿czyzn i kobiet, paltai buty.To trzeba by³o przenosiæ do drugiego pokoju.A tam ju¿ le¿a³o tego.Buty uk³adali¶my w osobn± stertê.W tym pierwszym pokoju, gdzie rozbieralisiê ¯ydzi, sta³y dwa piece, dobrze napalone.By³o ciep³o, ¿eby siê chcieli³atwo rozbieraæ. W piwnicy okna mieli¶my zabite deskami.Ale jak jeden drugiego podsadzi³,mo¿na by³o przez szparê co¶ widzieæ. Niemcy wyganiali ludzi przez ganek tylko w bieli¼nie.To oni nie chcieliwychodziæ na mróz bez ubrania.Zobaczyli ju¿, co jest, zaczêli siê cofaæ.Wtedy Niemcy ich bili i wpêdzali do auta. Ci, co przychodzili do piwnicy z pracy na noc, powiedzieli, ¿e w lesiezakop ludzi uduszonych.Wtedy siê poda³em do pracy w lesie.My¶la³em, ¿e zlasu mo¿na uciec. Zabrali nas trzydziestu, do samochodu, zawie¼li do lasu ¯uchowskiego, dali³opaty i kilofy.O ósmej rano przyjecha³ pierwszy samochód z Che³mna.Ktopracowa³ w rowie, nie wolno by³o obróciæ siê do samochodów, nie dali patrzyæ.Ale widzia³em.Niemcy - jak otworzyli drzwi - odskoczyli od auta.Ze ¶rodkaszed³ ciemny dym.W miejscu, gdzie¶my stali, nie czuæ by³o ¿adnego zapachu. Potem wesz³o do auta trzech ¯ydów i oni wyrzucali trupy na ziemiê.W auciele¿a³y jedne na drugich prawie do po³owy wysoko¶ci.Niektóre trzyma³y siêw objêciu.Takim, co jeszcze ¿y³y, Niemcy strzelali w ty³ g³owy.Powyrzuceniu trupów auto odje¿d¿a³o do Che³mna. Potem dwóch ¯ydów podawa³o trupy dwom Ukraiñcom.Oni byli w ubraniucywilnym.Wyrywali obcêgami z³ote zêby trupom, z szyi im ¶ci±gali woreczkiz pieniêdzmi, z r±k zegarki, obr±czki z palców. Obszukiwali trupy bardzo, a¿ do brzydliwo¶ci. Do tego czasu robili to we trzech.Ale akurat tego dnia jednego Ukraiñcaprzy ³adowaniu wepchnêli razem z ¯ydami, co ich mia³ rewidowaæ. Jak auto przysz³o do lasu, to tego Ukraiñca rozpoznali i bardzo go chcieliodratowaæ.Robili mu sztuczne oddychanie, ale ju¿ nie pomog³o. Niemcy sami nie rewidowali trupów, ale zawsze dobrze patrzyli Ukraiñcomna rêce przy tej robocie.A co tamci znale¿li, Niemcy wk³adali do osobnejwalizki. Bielizny z trupów ju¿ nie kazali zdj±æ. Po obszukaniu trupów k³adli¶my je do rowu, na przemian, jednego g³ow±przy nogach drugiego, bardzo ciasno, ¿eby siê du¿o zmie¶ci³o.Wszystkieobrócone twarz± do do³u.Im wy¿ej, tym rów by³ szerszy, pod wierzch mie¶ci³osiê tak oko³o siebie ze trzydzie¶ci trupów.W trzech, czterech metrach rowumie¶ci³o siê tysi±c. Do lasu przyje¿d¿a³ dziennie transport uduszonych trzyna¶cie razy, w jednymsamochodzie sz³o na raz do dziewiêædziesiêciu.¯ydzi oczyszczali pod³ogêsamochodu, jak co z³otego znale¼li, te¿ oddawali do walizki.Myd³a i rêcznikiodchodzi³y z powrotem do Che³mna. Od pocz±tku namawia³em siê z drugimi, ¿eby uciec.Ale ludzie byli za bardzoprzygnêbieni.Praca nasza trwa³a ca³y dzieñ, póki siê nie ¶ciemni³o.Przypracy bili nas, ¿eby to sz³o prêdzej.Jak który za powoli pracowa³, to kazalisiê po³o¿yæ twarz± na trupach i z rewolweru strzelali mu w ty³ g³owy. ¯andarmi, którzy nas pilnowali w czasie s³u¿by, byli trze¼wi.Byli zawszeci sami.Z nami nie rozmawiali.Czasami nam który rzuci³ do rowu paczkêpapierosów. Raz przyjechalo do lasu ¯uchowskiego trzech obcych Niemców.Rozmawializ ofcerami SS, ogl±dali razem zw³oki, ¶miali siê i odjechali. Dziesiêæ dni przepracowa³em.Las nie by³ wtedy jeszcze ogrodzony, piecówdo palenia trupów te¿ jeszcze nie by³o.Przy mnie duszono ¯ydów z Ugaju,¯ydów z Izbicy, w pi±tek przywie¼li Cyganów z £odzi, w sobotê ¯ydówz ³Ã³dzkiego getta.Jak ¯ydzi z £odzi przyjechali, to miêdzy nami zrobiliNiemcy selekcjê, dwudziestu s³abszych oddali do gazu, a wziêli na to miejscenowych, mocnych ¯ydów z £odzi. Pierwszego dnia ci ³Ã³dzcy ¯ydzi byli zamkniêci w drugiej piwnicy i pytalisiê przez ¶cianê, czy dobry obóz, czy daj± du¿o chleba.Jak siê dowiedzieli,co tu jest, to siê przelêkli i mówili: "A my¶my siê sami zapisali dopracy". Zamilk³ na chwilê, co¶ w sobie wa¿y³.Jego wielkie, ko¶ciste cia³o ugiê³±siê od wewnêtrznego zmêczenia.Po namy¶le powiedzia³ tak: - Jednego dnia - to by³ wtorek - z trzeciego samochodu, który przyjecha³tego dnia z Che³mna, wyrzucili na ziemiê zw³oki mojej ¿ony i moich dzieci,ch³opiec mia³ siedem lat, dziewczynka cztery.Wtedy po³o¿y³em siê na zw³okachmojej ¿ony i powiedzia³em, ¿eby mnie zastrzelili. Nie chcieli mnie zastrzeliæ.Niemiec powiedzia³: "Cz³owiek jest mocny, mo¿ejeszcze dobrze popracowaæ".I bi³ mnie dr±giem, dopóki nie wsta³em
[ Pobierz całość w formacie PDF ]