[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byli, jak to musimy okreœliæ, wysoce przes¹dni.St¹d ich opowieœci o tym, co widzieli lub s³yszeli, granicz¹ czasem z fantazj¹ i czêsto zawieraj¹ barwne, mro¿¹ce krew w ¿y³ach opisy.Niemniej, ten materia³ jest - z oczywistych powodów - niezwykle istotny.I wiele z tego, co od nich us³yszeliœmy, zawiera - dla nas - znajom¹ nutê.Bior¹c wszystko pod uwagê, nie bêdzie b³êdem, je¿eli powiemy w tym podsumowaniu, ¿e w pierwszym dziesiêcioleciu naszego wieku Mayfairowie z ulicy Pierwszej myœleli o sobie jako o Irlandczykach i czêsto robili uwagi o takiej treœci; i ¿e w œwiadomoœci wielu znajomych - zarówno s³u¿¹cych, jak i osób z ich w³asnej sfery - uchodzili za niemal stereotypowych Irlandczyków, z typowymi szaleñstwami, ekscentrycznoœci¹ i sk³onnoœci¹ do patologii.Kilka osób, nastawionych do rodziny krytycznie, nazwa³o ich „ob³¹kanymi irlandzkimi pomyleñcami”.Niemiecki ksi¹dz od œw.Alfonsa opisa³ ich raz jako egzystuj¹cych w „nieprzerwanym stanie celtyckiego ponuractwa”.Kilku s¹siadów i przyjació³ wyra¿a³o siê o synu Mary Beth, Lionelu, per „ob³¹kany irlandzki pijak”; jego ojca, Daniela McIntyre, z pewnoœci¹ uwa¿ali za takiego niemal wszyscy bez wyj¹tku barmani z ulicy Sklepowej.Mo¿na chyba bezpiecznie przyj¹æ, ¿e wraz ze œmierci¹ „Monsieur Juliena” (który, w rzeczywistoœci, by³ pó³-Irlandczykiem), dom przy ulicy Pierwszej ostatecznie straci³ resztki swojego francuskiego, czy kreolskiego, charakteru.Siostra Juliena, Katherine, i jego brat, Remy, udali siê na tamten œwiat jeszcze przed nim; podobnie jego córka, Jeannette.Odt¹d - nie bacz¹c na t³umne zgromadzenia rodzinne, na które francuskojêzyczni kuzyni przybywali setkami - g³Ã³wny trzon rodziny stanowili irlandzko-amerykañscy katolicy.Wraz z up³ywem czasu, francuskojêzyczne odga³êzienia straci³y równie¿ swoj¹ kreolsk¹ to¿samoœæ, podobnie jak wiele innych tego typu rodzin w Luizjanie.Jêzyk francuski, we wszystkich znanych nam liniach rodu, niemal zupe³nie wymar³.Zbli¿aj¹c siê do ostatniego dziesiêciolecia dwudziestego wieku, z trudem moglibyœmy gdziekolwiek znaleŸæ chocia¿ jednego mówi¹cego po francusku potomka Mayfairów.W ten sposób dochodzimy do nastêpnej prze³omowej obserwacji, któr¹ - w trakcie lektury niniejszego opowiadania - zbyt ³atwo mo¿na by przeoczyæ.Wraz ze œmierci¹ Juliena, rodzina Mayfairów byæ mo¿e straci³a ostatniego cz³onka, który naprawdê zna³ jej dzieje.W miarê jak coraz czêœciej rozmawiamy z potomkami rodu i gromadzimy coraz wiêcej ich niedorzecznych legend o ¿yciu na plantacji, zaczynamy nabieraæ co do tego pewnoœci.W rezultacie, po 1914 roku, wszyscy cz³onkowie Talamaski, badaj¹cy sprawê Mayfairów, nie mogli siê oprzeæ wra¿eniu, ¿e wiedz¹ wiêcej o rodzinie, ni¿ ta zdaje siê wiedzieæ sama o sobie.Œwiadomoœæ tego bywa³a przyczyn¹ niema³ego zmieszania i stresów naszych badaczy.Jeszcze przed œmierci¹ Juliena odpowiedŸ na pytanie, czy nale¿y, czy te¿ nie nale¿y, podj¹æ próbê nawi¹zania kontaktu, by³a dla naszego Zgromadzenia bardzo istotnym problemem.Po œmierci Mary Beth sta³a siê wrêcz pal¹c¹ kwesti¹.Teraz jednak musimy powróciæ do naszego opowiadania, cofaj¹c siê do roku 1891, tak byœmy mogli skupiæ siê na Mary Beth, która wprowadzi nas w dwudziesty wiek i która by³a zapewne ostatni¹ naprawdê potê¿n¹ Czarownic¹ Mayfair.* * *DALSZY CI¥G HISTORII MARY BETH MAYFAIRW 1891 roku, tydzieñ po œmierci Marguerite, Julien sprowadzi³ jej osobisty dobytek z Riverbend do domu przy ulicy Pierwszej.Dwa wozy, wynajête do transportu ruchomoœci, przywioz³y liczne s³oje i butelki, wszystkie odpowiednio opakowane; kilka skrzyñ listów i innych papierów; oko³o dwudziestu piêciu pude³ ksi¹¿ek oraz parê skrzyñ wype³nionych rozmaitymi przedmiotami.Wiemy, ¿e s³oje i butelki zniknê³y na trzecim piêtrze rezydencji; ju¿ nigdy wiêcej nie us³yszeliœmy o nich od ¿adnego ze wspó³czesnych œwiadków.W tym czasie Julien urz¹dzi³ swoj¹ sypialniê na tej samej kondygnacji; tam w³aœnie, wed³ug relacji Richarda Llewellyna, póŸniej umar³.Wiele z ksi¹¿ek Marguerite, w tym niezrozumia³e niemieckie i francuskie teksty, dotycz¹ce czarnej magii, trafi³o na pó³ki w bibliotece na parterze.Mary Beth otrzyma³a dawn¹ sypialniê pana domu w pó³nocnym skrzydle, nad bibliotek¹.Odt¹d pokój ten by³ zawsze zajmowany przez beneficjentkê legatu.Ma³a Belle, chyba jeszcze zbyt ma³a, by okazywaæ oznaki niedorozwoju umys³owego, dosta³a pierwsz¹ sypialnie po przeciwnej stronie korytarza; jednak w tych wczesnych latach Belle czêsto sypia³a razem z matk¹.Mary Beth zaczê³a regularnie nosiæ naszyjnik ze szmaragdem.Mo¿na powiedzieæ, ¿e w tym czasie staje siê niezale¿n¹, doros³¹ osob¹ i pani¹ domu.Jest coraz lepiej znana spo³ecznoœci Nowego Orleanu; z tego te¿ okresu pochodz¹ pierwsze, zarejestrowane w urzêdowych ksiêgach, transakcje handlowe nosz¹ce jej podpis.Powstaj¹ liczne fotografie portretowe Mary Beth, ze szmaragdem na szyi, o którym du¿o i z zachwytem mówiono.Na wielu z tych zdjêæ odziana jest po mêsku.Faktycznie, dziesi¹tki œwiadków potwierdzaj¹ opowiadanie Richarda Llewellyna o tym, ¿e Mary Beth mia³a zwyczaj ubieraæ siê jak mê¿czyzna i w takim stroju wychodziæ z Julienem.Przed œlubem z Danielem McIntyre wyprawy te nie ogranicza³y siê do burdeli dzielnicy francuskiej, lecz obejmowa³y tak¿e ca³y wachlarz wydarzeñ towarzyskich.Mary Beth pojawia³a siê nawet na balach, wystrojona w zgrabny „bia³y frak i krawat”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]