[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówił, że tenwojownik był człowiekiem jakiego nie spotyka się codziennie i tylko niewielutakich chodzi po świecie.Nazwał go przyjacielem. Dziewczyna rozsmarowała maść na jego brwiach.- Tego samegodnia, gdy wrócił dziadek, do naszych drzwi zapukał ktoś jeszcze.To był takiwysoki mężczyzna z pasem o sprzączce w kształcie czaszki.Strasznie wyglądał, amimo to dziadek ugościł go jak przyjaciela.Mężczyzna ten przyniósł nam jakiśpierścionek.Mówił że kazał to przekazać jakiś.Chmm.Nie pamiętam imienia.Ale było to dziwne imię.Najtru?.Najteru? Nie pamiętam.Pierścionek wkażdym razie bardzo wiele znaczył dla dziadka, bo gdy go dostał, zaraz bardzosię popłakał.Ojciec mówił potem że ten wysoki był nekromantą i że aż dziw żebył taki.spokojny.Po dwóch dniach zjawiłeś się ty, nieznajomy.Mój ojciecznalazł cię wyczerpanego, jak szedłeś w deszczu w dół naszej doliny.Zabrał cięi przyprowadził tutaj. Dziewczyna skończyła smarować,wytarła o coś ręce i wstała.- To było po śmierci dziadka.Żal mi go.Był dobrym człowiekiem.Dziwne to i pokręcone.Przybył do nas iodszedł tak szybko.Nawet nie zdążyłam go poznać.Cóż, do zobaczenia,nieznajomy.Wkrótce porozmawiamy. Dziewczyna odwróciła sięi ruszyła do drzwi.Naytrel obrócił głowę w jej stronę, bardzo powoli.W końcuwyksztusił z wielkim trudem:- Atarhe.- głos miał bardzozachrypnięty. Dziewczyna odwróciła się bardzo zaskoczona.Uśmiechnęła się i podeszła do łóżka:- Mówiłeścoś? Chciał odpowiedzieć, ale nie mógł.Czuł się, jakbymiał w gardle kamień.Musiał milczeć.- Cóż.- usłyszałdziewczynę.- Śpij teraz. Nadal jej nie widział.Nic niewidział.Jedyne co mógł zrobić to zamknąć oczy izasnąć.***Gdy wszedłeś do lasu śmierć na sięsprowadziłeś.Śmierć na się!Falka de Schorche zbudziły szepty.Wstań izejdź na pobocze, mości Falko.Tylko oglądaj się za siebie, Oni sąwszędzie.Czy wiesz, Falko, co znaczy zginąć z miecza o mrocznej stali?Taaak.Czy już wiesz gdzie jesteś?Nie wiedział co się dzieje.Otworzył oczy izobaczył.ciemność.Czuję ich, są blisko.Idą tu.Gdy wszedłeś do lasuśmierć na się sprowadziłeś.Śmierć na się!Aaa ha ha ha ha haha! Falko de Schorche podniósł się z ziemi.Usiadłi ciężko odetchnął. Wokół szumiał las.Siedział na tymsamym gościńcu ciągnącym na Borvik.Był w tym samym miejscu, w którym dźgnął goMroczny Łowca. Szybko obmacał tors.Nie znalazł anidraśnięcia.Miał tylko rozerwaną szatę. Wstał powoli.Bardzo powoli.Rozejrzał się dookoła.Gościniec ciągnął się w nieskończoność.Nie miał końca.Niknął w oddali, daleko za horyzontem. Wszystko wyglądało tak samo: droga tak samo porośnięta trawą, tak samo stara irzadko używana.Las tak samo tajemniczy, tak samo zielony.Niebo szare, zasnutechmurami. Jedyne czego brakowało, to trupy żołnierzy, zktórymi Falko wjechał do tego lasu.Ale jeśli on przeżył, może i im sięudało?- Cóż, mości Falko tutaj?- usłyszał serdeczny głosza plecami. Odwrócił się.Stał tam niski, pleczystywieśniak w cienkiej tunice.Miał bujną, rozczochraną czuprynę i miłą, pyzatątwarz.- Grzewio?- zapytał setnik.- Przecież ty nieżyjesz!- Zgadza się- odpowiedział tamten spokojnymtonem.- Zabili cię Mroczni Łowcy!- Tak- kiwnął głową chłop.- Ciebie także, mości Falko.- Co?Przecież ja żyję!- Cóż, dosięgła cię wreszcie kara za to,że zostawiłeś nas na tej polanie, na pastwę tych demonów.- Ale ja żyję, głupcze!- Nie, nie żyjesz.Teraz dołączysz donas.Będziesz z nami na zawsze.- Co ty plecieszgłupcze?!- Na tej polanie zginęło wielu, bardzo wielu,mości Falko.Wszyscy są tu ze mną, wszyscy pilnują tego lasu, a ty zostaniesz tuz nami i postarasz się, aby było nas więcej. Międzydrzewami pojawiły się przerażająco blade twarze.Zza pni wyłoniły się kościstedłonie o długich palcach.Z morza paproci wyłoniły się drobne figurkidzieci.- Co to?- Nawet ich nieoszczędziłeś, draniu- mówił.- Nawet po dzieci niewróciłeś.- Nie mogłem! -Ale to sięzmieni.Pozostaniesz tu z nami na zawsze i będziesz błagał, żeby rivelv wróciłdo naszego lasu i zabił cię, skracając twoje cierpienia! Teraz do nasdołączysz! Dołączysz do nas! Zostaniesz, na zawsze! Strażniklasu. Razem z nami! Życie zażycie. Falko obrócił się wokół.Wszędzie sine twarze,wszędzie kościste łapy, długie pace, wszędzie małe, niewinne twarzedzieci.- Nie!- wrzasnął- Nie!! Zamilcz! Odwrócił się.Zamiast małego Grzewio, stał tamteraz Mroczny Łowca.Na głowie miał kapalin, a w ręku ostry miecz umazany wekrwi.Jego oczy płonęły.- To byłeś ty!- wyciągnął palecFalko a rana na jego piersi eksplodowała krwią. Dołącz donas, mości Falko! Zostań z nami!- Zostawcie mnie!! Zostawcie mnie w spokoju! Usłyszał huk.Ziemia zatrzęsła się, rozległ się przeraźliwy wrzask.Przez gościniec przemknęłafala ognia odrzucając setnika w tył.Ziemia zamieniła się w pył, drzewasczerniały, między nimi zabłysły złote oczyska.- Nie!!-wrzeszczał Falko.- Nie!! Czarne drzewa rozłamały się w półwypuszczając ze swego wnętrza kłęby dymu.Niespodziewanie, szerokim strumieniemtrysnęła z nich krew rozpychając stare pnie, rozrzucając wokół spaloną korę.Zdrzew wyszły czarne, demonicznie wyglądające postacie.Falko patrzył na to zewzrastającym przerażeniem.Nie wiedział co robić.Nic nie mógłzrobić. Wrzasnął na całe gardło, a jego głos się zmienił.Bardzo się zmienił.Stał się charkliwy i gruby.Padł na kolana, schował twarz wdłoniach i zamarł w bezruchu.Klęczał tak, a wokół niego gromadzili się MroczniŁowcy z długimi mieczami w kościstych łapach. Dołącz donas, mości Falko! Zostań z nami!KoniecDraven
[ Pobierz całość w formacie PDF ]