[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wygrywał zatem ten, kto utrzymał swoje statki w przestrzenirzeczywistej na tyle długo, aby wysadzić na powierzchnię planety siływystarczające do jej obrony lub zdobycia.Sspari wiedzieli to równiedobrze.Gdyby Wspólnota opanowała centra przemysłowe i łącznościoweprzeciwnika, walka musiałaby się zakończyć.Ciąg dalszy byłby prosty.Ampliturowie wiedzieli z doświadczenia, że kwestię, polilykiwewnętrznej można będzie potem powierzyć nowym władzom Ssparich, któredadzą sobie radę także z pozostałymi jeszcze po klęsce fanatykamistarych porządków. Trzeba było przyznać, że jak na niepozorną rasę, Sspari bili siędzielnie i dość długo już stawiali opór.Ale wszystko na próżno.FlotaWspólnoty dotarła do macierzystego układu przeciwnika.Ssparipróbowali stawić jej czoło w okolicy otoczonego trzema pierścieniamigazowego giganta, ale została odepchnięta w głąb systemu. Dowódca spojrzał przez przezroczystą ścianę, na coraz bliższą planetę.Piękny świat, zielonobrunatny.Niedługo już obejrzy go dokładnie. Decydentowi przypadł w udziale zaszczyt poprowadzenia floty doostatniego, decydującego uderzenia.Boki okryły mu się z wrażeniabrudno pomarańczowymi plamami, ale nic dziwnego.Wzbogacenie Wspólnotyo nową rasę zawsze jest momentem podniosłym. Z początku Sspari okryją się żałobą po poległych, ale Ampliturowie niezwykli wykorzystywać swoich zwycięstw, nie chcieli okupować zdobytychświatów.Nie żądali nigdy żadnych reparacji, nie pragnęli zemsty.Odpierwszej do ostatniej chwili domagali się niezmiennie tego samego:zrozumienia rzeczy podstawowych. Nastanie pokój i Sspari odkryją niebawem, że życie płynie im tak samo,jak biegło przed wojną.Z jednym wyjątkiem: zamiast marnować czas isiły na budowę potęgi swej własnej rasy, przyłączą się do wielkiegowspólnego dzieła.Bywało, że odmienione i należycie poinformowanespołeczeństwo dawało wyraz ogromnej irytacji związanej z poczynaniamipoprzedniego reżimu, który okłamując opinię publiczną doprowadził dokrwawej, bezsensownej wojny. Ampliturowie gotowi byli uczynić wszystko, aby zapobiec podobnymwypadkom, mogącym łatwo przerodzić się w gwałtowne zamieszki.Na raziejednak trzeba było wygrać finalną bitwę.Meldunki napływające zwynurzających się na krótkie chwile z podprzestrzeni i statkówzwiadowczych pozwalały sądzić, że to już niedługo. Dowódca ujrzał nagle ze zdumieniem, że na innym ruchomym stanowiskupłynie ku niemu dwoje oficerów: Korath Suern i Krygolitka Co'oi. Co'oi zameldowała przez translator o niespodziewanym ataku ze stronygrupy nie zidentyfikowanych statków.Decydent nie poddał się panice.Ampliturom obce były podobne emocje. Komunikator na czole pozwalał na szybkie nawiązanie łączności z innymiAmpliturami, którzy przebywali na pokładach pozostałych statków floty.Było ich dwunastu i odgrywali w tej kampanii rolę autorytetówmoralnych raczej, niż militarnych.Korathowie byli dość biegłymitaktykami, aby samodzielnie uporać się z flotą Ssparich. Drugim zadaniem Ampliturów było stawienie czoła ewentualnymkomplikacjom i to była niewątpliwie taka właśnie sytuacja.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]