[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.      Zaczęła od dzieciÅ„stwa spÄ™dzonego w Begmie, o swoim zamiÅ‚owaniu do koni i żeglowania po rzekach i jeziorach tego regionu, o czytanych książkach i stosunkowo niewinnych eksperymentach z magiÄ….Kobieta ze sÅ‚użby zjawiÅ‚a siÄ™ w chwili, gdy Coral zaczęła mi opisywać pewne interesujÄ…ce rytuaÅ‚y, stosowane przez miejscowe spoÅ‚ecznoÅ›ci rolnicze dla zapewnienia urodzaju.SÅ‚użąca podeszÅ‚a do Vialle i coÅ› jej przekazaÅ‚a.Kilkoro innych dostrzegÅ‚em tuż za drzwiami.Vialle zwróciÅ‚a siÄ™ do Orkura i Naydy, ci przytaknÄ™li i ruszyli do wyjÅ›cia.Llewella oderwaÅ‚a siÄ™ od grupy i zbliżyÅ‚a do nas.      - Coral - powiedziala.- Twoja komnata jest przygotowana.Pokojówka ciÄ™ odprowadzi.Muże chciaÅ‚abyÅ› siÄ™ odÅ›wieżyć albo odpocząć po podróży.      PowstaliÅ›my oboje.      - Nie jestem wÅ‚aÅ›ciwie zmÄ™czona - oÅ›wiadczyÅ‚a Coral.PatrzyÅ‚a raczej na mnie niż na LlewellÄ™, a cieÅ„ uÅ›miechu igraÅ‚ jej na wargach.Do diabÅ‚a.Nagle uÅ›wiadomiÅ‚em sobie, że przyjemnie mi w jej towarzystwie.Zatem.      - JeÅ›li przebierzesz siÄ™ w coÅ› wygodniejszego - zaproponowaÅ‚em - chÄ™tnie pokażę ci miasto.Albo paÅ‚ac.      Warto byÅ‚o zobaczyć jej uÅ›miech.      - To mi bardziej odpowiada - stwierdziÅ‚a.      - Spotkajmy siÄ™ wiÄ™c tutaj za jakieÅ› pół godziny.      OdprowadziÅ‚em jÄ… i pozostaÅ‚ych aż do głównych schodów.Wciąż miaÅ‚em na sobie levisy i fioletowÄ… koszulÄ™, wiÄ™c zastanawiaÅ‚em siÄ™, czy zmienić ubranie na bardziej zgodne z tutejszÄ… modÄ….Do diabÅ‚a z tym, uznaÅ‚em.Mamy tylko pospacerować.WezmÄ™ pas z mieczem, pÅ‚aszcz i najwygodniejsze buty.MogÄ™ też przystrzyc brodÄ™, skoro mam trochÄ™ czasu.I jeszcze szybki manicure.      - Ehm.Merlinie.      To Llewella.ChwyciÅ‚a mnie za Å‚okieć i pokierowaÅ‚a do wnÄ™ki.PozwoliÅ‚em sobÄ… kierować.      - Tak? - spytaÅ‚em.- O co chodzi?      - Hm.- mruknęła.- MiÅ‚a dziewczyna, prawda?      - Chyba tak.      - Masz na niÄ… ochotÄ™?      - Rany, Llewello! Nie wiem.Dopiero jÄ… poznaÅ‚em.      -.I umówiÅ‚eÅ› siÄ™ na randkÄ™.      - Daj spokój.Należy mi siÄ™ odrobina rozrywki.Z Coral przyjemnie siÄ™ rozmawia.ChÄ™tnie pokażę jej okolicÄ™.MyÅ›lÄ™, że bÄ™dziemy siÄ™ dobrze bawić.Co w tym zÅ‚ego?      - Nic - odparÅ‚a.- Dopóki zachowasz wÅ‚aÅ›ciwÄ… perspektywÄ™.      - O jakÄ… perspektywÄ™ ci chodzi?      - PomyÅ›laÅ‚am, że to dość ciekawe.że Orkuz przywiózÅ‚ swoje dwie przystojne córki.      - Nayda jest jego sekretarzem - przypomniaÅ‚em.- A Coral już od dawna chciaÅ‚a zobaczyć Amber.      - Aha.i byÅ‚oby bardzo wygodne dla Begmy, gdyby jedna z nich zÅ‚apaÅ‚a czÅ‚onka rodziny.      - Llewello, jesteÅ› potwornie podejrzliwa.      - To dlatego, że żyjÄ™ już bardzo dÅ‚ugo.      - Ja też mam nadziejÄ™ na dÅ‚ugie życie i wierzÄ™, że nie zacznÄ™ siÄ™ doszukiwać niskich pobudek w każdym ludzkim dziaÅ‚aniu.      UÅ›miechnęła siÄ™.      - OczywiÅ›cie.Zapomnij, że coÅ› mówiÅ‚am - poprosiÅ‚a wiedzÄ…c, że nie zapomnÄ™.- MiÅ‚ej zabawy.      BurknÄ…Å‚em coÅ› uprzejmie i ruszyÅ‚em do siebie.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]