[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo może okazać się, że nie będę mogła spełnićtwych pragnień, a to sprawi mi ból. - A czego ty pragniesz, Yen? O czym marzysz? - Tylko o rzeczach osiągalnych. - A ja? - Ciebie już mam. Milczał długo.I doczekał chwili, gdy ona przerwałamilczenie. - Geralt? - Mhm? - Kochaj mnie, proszę. Początkowo, nasyceni sobą, oboje pełni byli fantazji iinwencji, pomysłowi, odkrywczy i spragnieni nowego.Jakzwykle, rychło okazało się, że to zarazem za dużo i zamało.Zrozumieli to jednocześnie i ponownie okazali sobiemiłość. Gdy Geralt oprzytomniał, księżyc nadal był na swoimmiejscu.Cykady grały zajadle, jak gdyby i one chciałyszaleństwem i zapamiętaniem zwalczyć niepokój i strach.Z pobliskiego okna w lewym skrzydle Aretuzy ktoś spragnionysnu wrzeszczał i pomstował srodze, domagając sięciszy.Z okna z drugiej strony ktoś inny, o bardziej widaćartystycznej duszy, entuzjastycznie bił brawo i gratulował. - Och, Yen.- szepnął wiedźmin z wyrzutem. - Miałam powód.- pocałowała go, a potem wtuliłapoliczek w poduszkę.- Miałam powód, żeby krzyczeć.Więc krzyczałam.Tego nie powinno się tłumić, to niezdrowei nienaturalne.Obejmij mnie, jeśli możesz.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]