[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powietrze, Woda, Ziemiai Ogień.I cztery słynne czarodziejki, mistrzynie we władaniusiłami tych żywiołów.Agnes z Glanville, AuroraHenson, Nina Fioravanti i Klara Larissa de Winter.Spójrz na następne, bardziej udane płótno.Tutaj też widziszKlarę Larissę dokonującą otwarcia akademii dladziewcząt.W budynku, w którym właśnie się znajdujemy.A te portrety to wsławione absolwentki Aretuzy.Oto długahistoria triumfującej kobiecości i postępującej feminizacjizawodu: Yanna z Murivel, Nora Wagner, jej siostraAugusta, Jade Glevissig, Leticia Charbonneau, Ilona Laux-Antine,Carla Demetia Crest, Violenta Suarez, April Wenhaver.I jedyna żyjąca: Tissaia de Vries. Poszli dalej.Jedwab sukni Lydii van Bredevoortszeptał jedwabiście, a w szepcie tym była groźna tajemnica. - A to? - Geralt zatrzymał się.- Cóż to za okropnascena? - Męczeństwo maga Radmira, obdartego żywcem zeskóry podczas rebelii Falki.W tle płonie gród Mirthe,który Falka kazała puścić z dymem. - Za co wkrótce po tym puszczono z dymem samą Falkę.Na stosie. - To fakt powszechnie znany, temerskie i redańskiedzieci do dziś bawią się w palenie Falki w wigilię Saovine.Wróćmy, byś mógł obejrzeć drugą stronę galerii.Widzę,że chcesz o coś zapytać.Słucham. - Zastanawia mnie chronologia.Wiem, rzecz jasna,jak działają eliksiry młodości, ale wspólne występowaniena płótnach osób żyjących i dawno zmarłych. - Innymi słowy, dziwi cię, że na bankiecie spotkałeśHena Gedymdeitha i Tissaię de Vries, a nie było wśródnas Bekkera, Agnes z Glanville, Stammelforda czy NinyFioravanti? - Nie.Wiem, że nie jesteście nieśmiertelni. - Czym jest śmierć? - przerwał Vilgefortz.- Wedługciebie? - Końcem. - Końcem czego? - Istnienia.Jak mi się zdaje, zaczęliśmy filozofować. - Natura nie zna pojęcia filozofii, Geralcie z Rivii.Filozofią zwykło się nazywać żałosne i śmieszne próbyzrozumienia Natury, podejmowane przez ludzi.Za filozofięuchodzą też rezultaty takich prób.To tak, jak gdybyburak dochodził przyczyn i skutków swego istnienia,nazywając wynik przemyśleń odwiecznym i tajemnymKonfliktem Bulwy i Naci, a deszcz uznał za Nieodgadnioną MocSprawczą.My, czarodzieje, nie tracimy czasu naodgadywanie, czym jest Natura.My wiemy, czym ona jest, bosami jesteśmy Naturą.Rozumiesz mnie? - Staram się, ale mów wolniej, proszę.Nie zapominaj,rozmawiasz z burakiem. - Czy zastanawiałeś się kiedyś, co stało się wówczas,gdy Bekker zmusił wodę, by wytrysnęła ze skały? Mówisię bardzo prosto: Bekker opanował Moc.Zmusił żywiołdo posłuszeństwa.Podporządkował sobie Naturę, zapanowałnad nią.Jaki jest twój stosunek do kobiet, Geralt? - Słucham? Lydia van Bredevoort odwróciła się z szeptemjedwabiu, zamarła w oczekiwaniu.Geralt zobaczył, że trzymapod pachą opakowany obraz.Nie miał pojęcia, skąd tenobraz się wziął, jeszcze przed chwilą Lydia nie niosłaniczego.Amulet na jego szyi drgnął lekko. Vilgefortz uśmiechał się. - Pytałem - przypomniał - o twoje poglądy względemrelacji między mężczyzną a kobietą. - Względem jakiego względu tej relacji? - Czy można, twoim zdaniem, zmusić doposłuszeństwa kobietę? Mówię oczywiście o prawdziwych kobietach,nie o samiczkach.Czy nad prawdziwą kobietą można zapanować?Owładnąć nią? Sprawić, by poddała się twejwoli? A jeżeli tak, to w jaki sposób? Odpowiedz.***** Szmaciana laleczka nie spuszczała z nich guzikowychoczu.Yennefer odwróciła wzrok. - Odpowiedziałeś? - Odpowiedziałem. Czarodziejka zacisnęła lewą dłoń na jego łokciu, aprawą na dotykających jej piersi palcach. - W jaki sposób? - Przecież wiesz. - Zrozumiałeś - powiedział po chwili Vilgefortz.-I chyba zawsze rozumiałeś.A zatem zrozumiesz i to, żejeśli zginie i zniknie pojęcie woli i poddania, rozkazu iposłuszeństwa, władcy i poddanki, wtedy osiąga się jedność.Wspólnotę, połączenie się w jedną całość.Wzajemneprzeniknięcie.A gdy coś takiego nastąpi, śmierć przestaje sięliczyć.Tam, na sali bankietowej, jest obecny Jan Bekker,który był wodą tryskającą ze skały.Mówić, że Bekkerumarł, to tak jak gdyby twierdzić, że woda umarła.Spójrz na to płótno. Spojrzał. - Jest wyjątkowo piękne - powiedział po chwili.Inatychmiast poczuł lekkie drgnięcie wiedźmińskiego medalionu. - Lydia - uśmiechnął się Vilgefortz - dziękuje ci zauznanie.A ja gratuluję gustu.Pejzaż przedstawia spotkanieCregennana z Lód i Lary Dorren aep Shiadhal, legendarnychkochanków, rozdzielonych i zniszczonychprzez czas pogardy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]