[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zasiadam.Ipoważnie traktuję moje obowiązki, polegające na tym, by ustrzegać króla przedpopełnianiem omyłek.Niekiedy, tak jak w tym konkretnym przypadku, nie wolno mimówić królowi wprost, że popełnia błąd, i odradzać pochopne działanie.Po prostumuszę mu uniemożliwić popełnienie pomyłki.Rozumiesz mnie? Wiedźmin potwierdził skinieniem głowy.Jaskier zastanawiał się,czy rzeczywiście rozumie.Wiedział bowiem, że Filippa łgała jak z nut. - Widzę więc - powiedział wolno Geralt, dowodząc, że świetnierozumie - że Rada Czarodziejów również interesuje się moją podopieczną.Czarodzieje pragną dowiedzieć się, gdzie moja podopieczna jest.I chcą jej dopaść,zanim zrobi to Vizimir lub ktokolwiek inny.Dlaczego, Filippa? Cóż takiego jest wmojej podopiecznej, czym wzbudza ona aż takie zainteresowanie? Oczy czarodziejki zwęziły się. - Nie wiesz? - syknęła.- Tak mało wiesz o twojej podopiecznej?Nie chciałabym wyciągać pochopnych wniosków, ale taka niewiedza zdaje sięwskazywać, że twoje kwalifikacje jako opiekuna są żadne.Zaiste, dziwi mnie,że będąc aż tak nieświadomy i nie doinformowany zdecydowałeś się na opiekę.Małotego - zdecydowałeś się odebrać prawo do opieki innym, tym, którzy mają zarównokwalifikacje, jak i prawo.I przy tym wszystkim pytasz, dlaczego.Uważaj, Geralt,by arogancja cię nie zgubiła.Strzeż się.I strzeż tego dziecka, do licha! Strzeżdziewczyny jak źrenicy oka! A jeśli sam nie potrafisz, poproś o to innych! Jaskier przez chwilę sądził, że wiedźmin napomknie o roli,której podjęła się Yennefer.Nie ryzykował niczego, a wybiłby Filippie argumenty.Ale Geralt milczał.Poeta domyślił się powodów.Filippa wiedziała o wszystkim.Filippa ostrzegała.A wiedźmin rozumiał ostrzeżenie. Skupił się na obserwacji ich oczu i twarzy, zastanawiając się,czy coś aby nie łączyło tych dwojga w przeszłości.Jaskier wiedział, że podobne,dowodzące wzajemnej fascynacji pojedynki na słowa i półsłówka, toczone przezWiedźmina z czarodziejkami, nader często kończyły się w łóżku.Ale obserwacja, jakzwykle, nie dała nic.Na to, by dowiedzieć się, czy Wiedźmina coś z kimś łączyło,był tylko jeden sposób - trzeba było w odpowiednim momencie wejść przez okno. - Opieka - podjęła po chwili czarodziejka - to wzięcie nasiebie odpowiedzialności za bezpieczeństwo istoty niezdolnej do samodzielnegozapewnienia sobie bezpieczeństwa.Jeżeli narazisz twoją podopieczną.Jeżelispotkają nieszczęście, odpowiedzialność spadnie na ciebie, Geralt.Tylko naciebie. - Wiem. - Obawiam się, że wciąż za mało wiesz. - A zatem oświeć mnie.Co powoduje, że nagle tyle osób chceuwolnić mnie od ciężaru odpowiedzialności, pragnie przejąć moje obowiązki izaopiekować się moją wychowanką? Czego chce od Ciri Rada Czarodziejów? Czego chcąod niej Dijkstra i król Vizimir, czego chcą od niej Temerczycy? Czego chce od niejniejaki Rience, który w Sodden i Temerii zamordował już trzy osoby, które przeddwoma laty miały kontakt ze mną i z dziewczynką? Który omal nie zamordował Jaskra,próbując zdobyć o niej informacje? Kim jest ten Rience, Filippa? - Nie wiem - powiedziała czarodziejka.- Nie wiem, kim jest tenRience.Ale podobnie jak ty, bardzo chciałabym się dowiedzieć. - Czy ten Rience - odezwała się niespodzianie Shani - ma natwarzy bliznę po poparzeniu trzeciego stopnia? Jeśli tak, to ja wiem, kim on jest.I wiem, gdzie on jest. Wśród milczenia, które zapadło, o rynnę za oknem zastukałypierwsze krople deszczu.Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]