[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No, żwawiej, ruszcie dupy!Zaraz, wróć.Powiem od razu, bo potem czasu nie stanie pewnikiem.To nie będziezwykła wojaczka, chłopy.Jakąś durnotę nowoczesną wymyślili wielmożni.Jakieśwyzwalanie, czy coś takiego.Nie idziem wroga bić, ale na te, no, nasze odwieczneziemie, z tą, jak jej tam, braterską pomocą, Tedy baczność, co powiem: ludziskówz Aedirn nie ruszać, nie grabić. - Jakże to? - rozdziawił gębę Kraska.- Jakże to: nie grabić? Aczymże konie karmić będziem, panie dziesiętnik? - Paszę dla koni grabić, więcej nic.Ale ludzi nie siec, chałupnie palić, upraw nie niszczyć.Zawrzyj gębę, Kraska! To nie wiec gromadzki, towojsko, taka wasza mać! Rozkazu słuchać, bo inaczej na stryk! Rzekłem, niemordować, nie palić, bab. Zyvik przerwał, zamyślił się. - Baby - dokończył po chwili - gwałcić po cichu i tak, cobynikt nie widział.***** - Na moście na rzece Dyfnie - dokończył Jaskier - uścisnęlisobie dłonie.Margrabia Mansfeid z Ard Carraigh i Menno Coehoorn, głównodowodzącynilfgaardzkimi wojskami z Dol Angra.Uścisnęli sobie dłonie nad krwawiącym,dogorywającym królestwem Aedirn, pieczętując bandycki podział łupów.Najobrzydliwszy z gestów, jaki znała historia. Geralt milczał. - Jeśli już jesteśmy przy obrzydliwościach - powiedział pochwili nieoczekiwanie spokojnie - to co z czarodziejami, Jaskier? Myślę o tych zKapituły i Rady. - Przy Demawendzie nie pozostał żaden - zaczął po chwili poeta.- A Foltest wszystkich, którzy mu służyli, wypędził z Temerii.Filippa jest wTretogorze, pomaga królowej Hedwig w opanowaniu chaosu, jaki wciąż panuje wRedanii, Jest z nią Triss i jeszcze trzech, imion nie pamiętam.Kilku jest wKaedwen.Wielu uciekło do Koviru i Hengfors.Wybrali neutralność, bo EsteradThyssen i Niedamir, jak wiesz, byli i są neutralni. - Wiem.A Vilgefortz? I ci, którzy z nim trzymali? - Vilgefortz zniknął.Spodziewano się, że wypłynie w zdobytymAedirn, jako namiestnik Emhyra.Ale ślad po nim zaginął.Po nim i po wszystkichjego wspólnikach.Oprócz. - Mów, Jaskier. - Oprócz jednej czarodziejki, która została królową.***** Filarandrel aep Fidhail w milczeniu czekał na odpowiedź.Królowa też milczała wpatrzona w okno.Okno wychodziło na ogrody, jeszcze doniedawna będące dumą i chlubą poprzedniego władcy Dol Blathanna, namiestnikatyrana z Vengerbergu.Uciekając przed Wolnymi Elfami, idącymi w awangardzie wojskcesarza Emhyra, ludzki namiestnik zdążył wywieźć z pradawnego elfiego pałacuwiększość cennych rzeczy, nawet część mebli.Ale ogrodów zabrać nie mógł.Zniszczył je. - Nie, Filayandrel - powiedziała wreszcie królowa.- Na tojeszcze za wcześnie, o wiele za wcześnie.Nie myślmy o rozszerzaniu naszychgranic, bo na razie nie jesteśmy nawet pewni dokładnego ich przebiegu.Henselt zKaedwen ani myśli przestrzegać układu i wycofać się znad Dyfne.Szpiedzy donoszą,że wcale nie porzucił myśli o agresji.Może uderzyć na nas lada dzień. - A więc nie osiągnęliśmy niczego. Królowa wolno wyciągnęła rękę.Motyl niepylak, który wleciałprzez okno, usiadł na jej koronkowym mankiecie, złożył i rozłożył czubatozakończone skrzydełka. - Osiągnęliśmy więcej - powiedziała królowa, cicho, by niespłoszyć motyla - niż mogliśmy się spodziewać.Po stu latach odzyskaliśmy wreszcienaszą Dolinę Kwiatów. - Nie nazywałbym jej tak - uśmiechnął się smutno Filayandrel.- Teraz, po przejściu wojsk, jest to raczej Dolina Popiołów. - Mamy znowu nasz własny kraj - dokończyła królowa,przyglądając się motylowi.- Znowu jesteśmy Ludem, nie wygnańcami.A popiółużyźnia.Wiosną Dolina zakwitnie znowu. - To za mało, Stokrotko.Ciągle za mało.Spuściliśmy z tonu.Jeszcze niedawno chwaliliśmy się, że zepchniemy ludzi do morza, zza któregoprzybyli.A teraz zacieśniliśmy nasze granice i ambicje do Dol Blathanna. - Emhyr Deithwen dał nam Dol Blathanna w podarunku.Czego odemnie oczekujesz, Filayandrel? Mam żądać więcej? Nie zapominaj, że nawet wprzyjmowaniu darów należy zachować umiar.Zwłaszcza jeżeli chodzi o dary Emhyra,bo Emhyr niczego nie daje za darmo.Ziemie, które nam darował, musimy utrzymać.Asiły, którymi dysponujemy, z ledwością wystarczą na utrzymanie Dol Blathanna. - Wycofajmy komanda z Temerii, Redanii i Kaedwen - zaproponowałbiałowłosy elf.- Wycofajmy wszystkich walczących z ludźmi Scoia'tael.Jesteśteraz królową, Enid, oni posłuchają twego rozkazu.Teraz, gdy mamy już naszwłasny spłachetek ziemi, ich walka nie ma sensu.Ich obowiązkiem jest terazwrócić tu i bronić Doliny Kwiatów.Niech walczą jako wolny lud w obronie własnychgranic.A teraz giną jak rozbójnicy po lasach! Elfka opuściła głowę. - Emhyr nie wyraża na to zgody - szepnęła.- Komanda mająwalczyć nadal. - Dlaczego? W jakim celu? - Filavandrel aep Fidhail wyprostowałsię gwałtownie. - Powiem ci więcej.Nie wolno nam ich wspierać i pomagać im.Tobył warunek Foltesta i Henselta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]