[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Peter sam siebie usuwał w cień, nawet mu to wychodziło.Na statku było pełno jedzenia, jak twierdził Wan.Ale Paula nie satysfakcjonowało automatyczne uzupełnianie nieznanych produktów Fabryki i kazał im przenieść tyle racji żywności, ile tylko uda się załadować.Wan z kolei nalegał, żeby zaopatrzyli się w wodę, więc opróżnili urządzenia drugiego obiegu w statku i napełnili jego plastikowe torby, które też załadowali.W statku Wana nie było łóżek.Nie są potrzebne, wyjaśnił chłopiec, ponieważ kokony akceleracyjne wystarczają, aby ich ochronić w czasie manewrów i utrzymać w bezruchu w czasie snu.Sprzeciwili się temu zarówno Lurvy, jak i Paul, którzy rozłożyli swoje worki do spania i przenieśli na statek.Rzeczy osobiste - Janine chciała zestaw prywatnych perfum i książek, Lurvy swą osobistą zamykaną torbę, Paul karty do pasjansa.Była to długa i żmudna praca, ale w końcu załadowali wszystko.Peter usiadł ze skwaszoną miną, oparł się wyprostowany o ścianę korytarza i przyglądając się krzątaninie pozostałych zastanawiał się, czy czegoś nie zapomnieli.Janine zdawało się, że już traktują go jak kogoś nieobecnego czy martwego. - Papo, nie przejmuj się - zwróciła się do niego.- Wrócimy najszybciej jak tylko się da. Pokiwał głową. - Co będzie za.niech no się zastanowię, czterdzieści dziewięć dni w każdą stronę, plus tyle czasu, ile postanowicie tam spędzić.- Ale podniósł się i dał się pocałować Lurvy i Janine. - Bon voyage - życzył im niemal radośnie.- Na pewno niczego nie zapomnieliście? - Raczej nie - Lurvy rozejrzała się uważnie.- Chyba że powinniśmy powiadomić twoich przyjaciół o naszym przyjeździe? - zwróciła się do Wana. - Zmarłych? - skrzywił się w uśmiechu.- Nie zorientują się.Oni są martwi.Nie mają poczucia czasu. - Więc dlaczego ich tak bardzo lubisz? - dopytywała się Janine. Wan wychwycił w jej głosie nutkę zazdrości i zachmurzył się. - Są moimi przyjaciółmi - odparł.- Nie można ich brać na serio przez cały czas, poza tym często kłamią.Ale nigdy nie muszę się ich bać. - Och, Wan - westchnęła Lurvy głaszcząc go.- Wiem, że nie byliśmy dostatecznie mili dla ciebie, ale żyliśmy w wielkim napięciu.Tak naprawdę jesteśmy lepsi niż mogło ci się wydawać. - Ruszajcie! - Stary Peter chciał już z tym skończyć.- Udowodnijcie mu to, zamiast stać i gadać bez końca.A potem wróćcie i udowodnijcie to mnie!Strona główna Indeks
[ Pobierz całość w formacie PDF ]