[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.£Ã³dŸ ostro¿nie popychana wios³ami cicho p³ynê³a wzd³u¿ brzegu.Nikt teraz nie œpiewa³ ani nie rozmawia³.Przemykali niemal bezszelestnie pod konarami ocieniaj¹cymi szerokie pasmo wody.Naraz tu¿ ponad g³owami p³yn¹cych rozleg³y siê przeraŸliwe okrzyki.W pierwszej chwili podró¿nikom zdawa³o siê, ¿e za chwilê spadnie na nich z ukrycia ulewa strza³ z ³uków.Gdy jednak oczekiwany w napiêciu atak nie nast¹pi³, a przejmuj¹ce dreszczem krzyki ucich³y, odetchnêli z ulg¹.- Przeklête wyjce ! - wybuchn¹³ Wilson.- A jak¿e, ca³e stado buszuje na drzewach ponad nami - rzek³ Smuga spogl¹daj¹c w górê.- Teraz maj¹ uciechê, ¿e napêdzi³y nam strachu!- Wzi¹³em ich za wojowniczych Yahuan - odpar³ Wilson i rozeœmia³ siê g³oœno.Smuga mu zawtórowa³.Cubeowie i Metys nie podzielali weso³oœci bia³ych towarzyszy wyprawy.Nadal siedzieli cicho i niepewnie spogl¹dali na siebie.- Ruszajcie w drogê! - rozweselony zawo³a³ Wilson.- Nie ma siê czego trwo¿yæ, na szczêœcie by³y to tylko wyjce!Haboku spojrza³ na niego karc¹cym wzrokiem i odpar³ cierpko.- Nie ciesz siê, senhor, przedwczeœnie.Na atak Yahuan odpowiedzielibyœmy kulami z karabinów.Walka nigdy nie przera¿a Cubeów.Pamiêtaj jednak, ¿e wycie ma³p zawsze zwiastuje jakieœ nieszczêœcie!- To prawda - przytakn¹³ Metys.- Na pewno ktoœ z nas zginie.Ma³py wyczuwaj¹ to nieomylnie!- Wobec tego miej siê na bacznoœci - rzek³ Smuga zagl¹daj¹c Metysowi w oczy.- Z³e wró¿by przewa¿nie spe³niaj¹ siê ludziom, którzy maj¹ nieczyste sumienie.Mateo spochmurnia³.Jakiœ przes¹dny strach przed Smug¹ zacz¹³ wkradaæ siê w jego serce.Mo¿e ten bia³y posiada³ nadnaturaln¹ moc? Bo czy¿ w innym przypadku móg³by natrafiæ na œlad psa, który by³ dowodem winy? Czy móg³by dwukrotnie pokonaæ takiego si³acza jak on, nie u¿ywaj¹c broni? Gdyby nie Smuga, nikt nie przeszkodzi³by mu w ucieczce.Teraz znów przepowiada³ mu œmieræ.Cubeowie ciekawie zerkali na zasêpionego Matea.Zastanawiali siê, dlaczego ten niezwyk³y bia³y cz³owiek mówi³, ¿e wyjce wró¿y³y œmieræ w³aœnie Metysowi? Mo¿e naprawdê wiedzia³.? Cubeowie wierzyli we wró¿by, tajemne moce i z³e leœne duchy.Ci nieustraszeni w boju wojownicy dr¿eli zawsze na sam¹ myœl o czarach, czarownicach i truciznach.Ka¿dy zgon spowodowany jak¹kolwiek chorob¹ przypisywali czarom rzuconym przez z³ego cz³owieka.Za naturaln¹ œmieræ uwa¿ali tylko utratê ¿ycia podczas walki, wskutek nag³ego wypadku lub z powodu staroœci.Skoro ten bia³y mówi³, ¿e wyjce przepowiada³y Mateowi œmieræ, to na pewno tak siê stanie.£OWCY GLÓWBy³o parne, wczesne popo³udnie.Mateo w skupieniu coraz uwa¿niej rozgl¹da³ siê po brzegach rzeki.Wkrótce te¿ rzek³ pó³g³osem.- Ju¿ niedaleko do wioski Yahuan, poznajê okolicê!Za za³omem rzeki podró¿nicy ujrzeli pieñ olbrzymiego drzewa ogo³ocony z ga³êzi, który przerzucony w poprzek ponad wod¹ ³¹czy³ przeciwleg³e brzegi.Przy obydwóch koñcach tego prymitywnego mostu widnia³y œcie¿ki wydeptane przez ludzi.Ginê³y one w nadbrze¿nych chaszczach.- Przybijaj do lewego brzegu! - powiedzia³ Mateo, a odwróciwszy siê do Smugi, doda³: - To ju¿ tutaj, senhor!£Ã³dŸ zbli¿y³a siê do stromego wybrze¿a.Cubeo, który siedzia³ najbli¿ej dzioba wyskoczy³ na brzeg, po czym wci¹gn¹³ za sob¹ przód ³odzi.- St¹d ju¿ blisko do wioski Yahuan, teraz musimy iœæ pieszo - oznajmi³ Mateo.- Dobrze, najpierw tylko ty pójdziesz ze mn¹ - odpar³ Smuga rozgl¹daj¹c siê po okolicy.Mateo skin¹³ g³ow¹.Smuga przewiesi³ przez ramiê podrêczn¹ torbê, a nastêpnie z karabinem w d³oni wysiad³ na brzeg.Odwróci³ siê do towarzyszy i powiedzia³.- Wilson, pan i Cubeowie pozostaniecie w ³odzi.Dwa strza³y rewolwerowe z mojej lub waszej strony bêd¹ oznacza³y wezwanie o pomoc.- Bêdê mia³ oczy i uszy otwarte na wszystko, mo¿e pan byæ spokojny - zapewni³ Wilson.Smuga z Mateem wspiêli siê na brzeg doœæ stromo w tym miejscu opadaj¹cy ku rzece.Weszli w d¿unglê.Smuga zachowywa³ ostro¿noœæ, gdy¿ krêta œcie¿ka co chwila niknê³a w g¹szczu.Nagle tu¿ za ostrym zakrêtem natknêli siê na samotnego Indianina.Zapewne pod¹¿a³ na polowanie, w rêkach trzyma³ bowiem d³ug¹ œwistu³ê, a do pasa mia³ przytroczon¹ pod³u¿n¹ plecionkê na strza³y.Ubrany by³ w sut¹ spódnicê z rafii, zwisaj¹c¹ z bioder niemal a¿ do ziemi, oraz w du¿¹ perukê na g³owie, która niby peleryna, luŸno opada³a na ramiona i plecy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]