[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z pewnoœci¹ bardzo go lubiê i mam dla niego wiele szacunku jako dla mê¿czyzny.- Nawet po tym, jak zosta³aœ porwana, a on nie zrobi³ praktycznie nic, ¿eby od razu ciê uwolniæ?- Wiedzia³am, ¿e robi wszystko, co w jego mocy, a on sam zadowalaj¹co mi to wyjaœni³.Nie mam do niego ¿adnej pretensji o to, co siê wydarzy³o.Myœlê, ¿e uwolnienie mnie by³o ca³kowicie poza zasiêgiem jego mo¿liwoœci.- Powiedzia³ ci, ¿e bêdzie mieszka³ tu z tob¹, dopóki nie wyjaœnimy tej sprawy?- Tak, ale ja tu nie zostanê.- Pos³uchaj, Arrington, ta historia jeszcze siê nie skoñczy³a.Musimy zapewniæ ci ochronê.- Wyjadê do Wirginii.Betty Southard za³atwia w³aœnie odrzutowiec wytwórni, a po wyl¹dowaniu bêdzie na mnie czekaæ kilku ochroniarzy.- Dlaczego chcesz tam wróciæ?- Vance na pewno powiedzia³ ci, ¿e jestem w ci¹¿y, prawda? Przypuszczam, ¿e tylko w ten sposób uda³o mu siê œci¹gn¹æ ciê tutaj.- Tak, powiedzia³ mi.- Nie masz w zwi¹zku z tym ¿adnych pytañ?- Myœlê, ¿e zdam siê na to, co sama mi powiesz.Arrington uœmiechnê³a siê.- To bardzo w twoim stylu, Stone.Zawsze wola³eœ s³uchaæ ni¿ mówiæ.- Dziêkujê za komplement.- Nie wysili³eœ siê zbytnio, ¿eby zdradziæ swoje zamiary.Czeka³eœ nie wiadomo na co.Stone nie odpowiedzia³.- Teraz jestem w ci¹¿y.Przez ostatnie dwa tygodnie próbowa³am ustaliæ, kto jest ojcem, ale od dawna mia³am nieregularne miesi¹czki i uczciwie mówiê: nie wiem.Mo¿e nim byæ ka¿dy z was dwóch.- Rozumiem - powiedzia³ Stone, poniewa¿ nie by³ w stanie wymyœliæ nic innego.- Wiêc pos³uchaj, co zamierzam zrobiæ z t¹ spraw¹ - powiedzia³a.- Wracam do Wirgini, do mojej rodziny, i tam urodzê dziecko.Vance przyrzek³, ¿e podda siê badaniu krwi i tego samego oczekujê od ciebie.- W porz¹dku - powiedzia³ Stone.- Chcê mieæ tak¹ sam¹ pewnoœæ jak i ty.- Je¿eli oka¿e siê, ¿e ojcem jest Vance, wrócê do Kalifornii i bêdê najlepsz¹ ¿on¹ i matk¹, jak tylko potrafiê.Zdajê sobie sprawê, ¿e nie kocham Vance’a tak mocno, jak kocha³am ciebie, ale myœlê, ¿e i tak mo¿emy byæ dobrym ma³¿eñstwem i stworzyæ odpowiedni dom dla dziecka.- A jeœli to nie bêdzie dziecko Vance’a?Arrington po³o¿y³a d³oñ na jego policzku i musnê³o go leciutko wargami.- Kocham ciê, Stone, naprawdê.Ale nic nie wiem o twoich uczuciach, a do tego.- Powiem ci, co.- Nie rób tego - przerwa³a mu Arrington.- Nie pomog³oby mi to w tej chwili.Jeœli dziecko jest twoje, zawiadomiê ciê o tym i wtedy porozmawiamy.Z pewnoœci¹ bêdziesz móg³ odegraæ jak¹œ rolê w jego ¿yciu.Albo jej, jeœli bêdzie to dziewczynka.Ale bêdziemy musieli ustaliæ miêdzy sob¹ pewne rzeczy i powinniœmy ju¿ teraz uœwiadomiæ sobie, ¿e byæ mo¿e oka¿e siê to niemo¿liwe.Nie mogê poœwiêcaæ zbyt wiele uwagi tym sprawom, dopóki dziecko nie przysz³o jeszcze na œwiat.Muszê oszczêdzaæ moje emocje.Nie by³oby dobrze, gdybym podjê³a teraz jakieœ zobowi¹zania wobec ciebie, a potem okaza³oby siê, ¿e ojcem dziecka jest Vance.Z pewnoœci¹ potrafisz zrozumieæ, w jak trudnej sytuacji bym siê znalaz³a.Stone kiwn¹³ potakuj¹co g³ow¹.Ktoœ zapuka³ do drzwi.Arrington poca³owa³a go jeszcze raz, podesz³a do drzwi i otworzy³a je.Na korytarzu sta³a Betty Southard.- Dzieñ dobry, Arrington - powiedzia³a.- Cieszê siê, ¿e wróci³aœ.Odrzutowiec Centuriona leci w³aœnie z Van Nuys do Santa Monica.Zanim tam dojedziemy, powinien ju¿ wyl¹dowaæ i zatankowaæ paliwo.- Jestem gotowa - powiedzia³a Arrington.Zamknê³a walizkê i wrêczy³a j¹ Betty.- Trzymaj siê - powiedzia³a do Stone’a.- Zadzwoniê do ciebie, ale mo¿e dopiero po jakimœ czasie.- Bêdê czeka³ z niecierpliwoœci¹ - odpar³ ze œciœniêtym gard³em Stone.55Vance wróci³ do hotelu dopiero po odjeŸdzie Arrington.Poprosi³ przez telefon o przyniesienie jeszcze jednego dzbanka kawy, a kiedy j¹ dostarczono, usiad³ ze Stone’em na tarasie.- Zacznê od tego - powiedzia³ - ¿e chcia³bym, ¿ebyœ reprezentowa³ mnie w tej sprawie jako mój adwokat.Zgadzasz siê?- Nie mam zezwolenia na praktykê adwokack¹ w Kalifornii - odpar³ Stone - wiêc jeœli sprawa znajdzie siê w s¹dzie, a ty w jakikolwiek sposób bêdziesz w niej uczestniczy³, bêdziesz musia³ wynaj¹æ miejscowego adwokata.Ale przynajmniej na razie bêdê ci s³u¿y³ jako doradca i mo¿esz traktowaæ wszystko, co mi powiesz, jako informacje objête tajemnic¹ adwokack¹.- W porz¹dku - powiedzia³ Vance.- Czego chcia³byœ siê dowiedzieæ?- Wszystkiego - odpar³ Stone.- Nie ukrywaj absolutnie niczego.- Ca³a ta historia zaczê³a siê od akcji - zacz¹³ Vance.- Od papierów udzia³owych Centuriona.Spó³ka nie jest w³asnoœci¹ zbyt wielu akcjonariuszy, ich liczba jest bardzo ograniczona.Kilkanaœcie osób ma wiêksze pakiety, jest te¿ parudziesiêciu cenionych pracowników firmy, którzy maj¹ niewielkie udzia³y.Ktoœ zacz¹³ kontaktowaæ siê z w³aœcicielami akcji, oferuj¹c im ich kupno, i najwyraŸniej d¹¿¹c do przejêcia kontroli nad firm¹.- Kto?- W pierwszej chwili nikt nie wiedzia³, kto to jest.Pos³u¿ono siê poœrednikami.Lou Regenstein coœ tam zwietrzy³, a przy tym odniós³ wra¿enie, ¿e ludzi zastraszano, zmuszaj¹c ich w ten sposób do pozbycia siê akcji albo przynajmniej do zachowania tajemnicy, ¿e otrzymali tak¹ propozycjê.By³o w tym coœ bardzo dziwnego i z³owrogiego.- Kiedy zwrócili siê do ciebie?- Zaczekaj, muszê powiedzieæ ci o innych rzeczach, ¿eby ca³a ta historia nabra³a wiêcej sensu.- W porz¹dku, mów.- David Sturmack i ja byliœmy od dawna dobrymi przyjació³mi.Myœlê, ¿e on i Lou byli tymi osobami, z którymi zbli¿y³em siê najbardziej.I to w³aœnie David pozna³ mnie z Oneyem Ippolitem.Zaanga¿owa³em siê w pewn¹ inwestycjê budowlan¹, chodzi³o o centrum handlowe, ale zaczê³y siê k³opoty finansowe.Stan¹³em wobec alternatywy: albo przyniesie mi to bardzo du¿y zysk, coœ oko³o trzydziestu milionów dolarów, albo stracê piêæ milionów, które ju¿ zainwestowa³em
[ Pobierz całość w formacie PDF ]