[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego po tak d³ugim czasie, gdy wszystko to jest ju¿ histori¹, a w³adza znowu przesz³a w inne rêce? By³ s³aby, praktycznie bezradny.Co móg³by zrobiæ?Westchn¹³.- Nie rozumiem jego mocy, ale jest znaczna.Wiem, ¿e potrafi podró¿owaæ w Cieniu swoim umys³em, ¿e mo¿e siedz¹c w fotelu, zlokalizowaæ w Cieniu to, czego potrzebuje, i œci¹gn¹æ aktem woli, nie wstaj¹c z miejsca.W podobny sposób mo¿e wêdrowaæ po Cieniu fizycznie.Koncentruje umys³ na miejscu, które chce odwiedziæ, tworzy rodzaj psychicznej bramy i zwyczajnie przechodzi.Nawiasem mówi¹c, mam wra¿enie, ¿e wie niekiedy, co ludzie myœl¹.Zupe³nie jakby sta³ siê czymœ w rodzaju ¿ywego Atutu.Wiem o tym, gdy¿ widzia³em, jak robi te rzeczy.Pod koniec, kiedy by³ pod sta³ym nadzorem, t¹ metod¹ wymkn¹³ siê z pa³acu.Dotar³ wtedy do cienia-Ziemi i kaza³ ciê umieœciæ w Bedlam.Kiedy znów go schwytaliœmy, przez ca³y czas ktoœ z nas mu towarzyszy³.Nie wiedzieliœmy jednak, ¿e potrafi œci¹gaæ ró¿ne rzeczy z Cienia.Gdy siê przekona³, ¿e uciek³eœ z wiêzienia, przywo³a³ straszliw¹ bestiê, która zaatakowa³a Caine’a, pe³ni¹cego akurat stra¿.Potem znowu ruszy³ za tob¹.Bleys i Fiona dopadli go chyba wkrótce potem.Zd¹¿yli przed nami.Zobaczy³em go znowu dopiero w bibliotece, kiedy sprowadzi³eœ go z powrotem.Bojê siê, gdy¿ dysponuje œmiertelnie groŸn¹ si³¹, której nie rozumiem.- W takim razie dziwiê siê, ¿e w ogóle zdo³ali go jakoœ uwiêziæ.- Fiona ma podobn¹ moc, a s¹dzê, ¿e i Bleys j¹ mia³.We dwoje zdo³ali jakoœ zredukowaæ potêgê Branda.Potem stworzyli miejsce, w którym nie móg³ z niej korzystaæ.- Niezupe³nie - zauwa¿y³em.- Przekaza³ wiadomoœæ Randomowi.Ze mn¹ równie¿ nawi¹za³ kontakt, chocia¿ bardzo s³aby.- Czyli niezupe³nie - przyzna³.- Ale wystarczaj¹co.Dopóki nie przebiliœmy ich os³ony.- Co wiesz o tej ich ubocznej zabawie ze mn¹: uwiêzieniu, próbie zabójstwa, ocaleniu?- Tego nie pojmujê.By³ to element wewnêtrznej próby si³.Nast¹pi³ roz³am i jedna lub druga strona chcia³a ciê jakoœ wykorzystaæ.Tak wiêc, gdy jedni próbowali ciê zabiæ, drudzy starali siê chroniæ.W koñcu najbardziej skorzysta³ na tym Bleys, któremu pomaga³eœ w ataku na Amber.- Ale to on chcia³ mnie zabiæ na cieniu-Ziemi - zdziwi³em siê.- On w³aœnie przestrzeli³ mi opony.- Tak?- Brand tak twierdzi, ale znalaz³em sporo dowodów poœrednich.Wzruszy³ ramionami.- Nie mogê ci pomóc - oœwiadczy³.- Zwyczajnie, nie mam pojêcia, co wtedy zasz³o miêdzy nimi.- Ale popierasz Fionê w Amberze - zauwa¿y³em.- Jesteœ bardziej serdeczny, ni¿ wymaga tego dobre wychowanie.- Oczywiœcie - przyzna³ z uœmiechem.- Zawsze bardzo lubi³em Fionê.Jest bez w¹tpienia najpiêkniejsz¹, najbardziej cywilizowan¹ z nas wszystkich.Szkoda, ¿e tata by³ przeciwny ma³¿eñstwom w rodzinie.Martwi³em siê, ¿e przez tak d³ugi czas musimy walczyæ przeciwko sobie.Stosunki unormowa³y siê po œmierci Bleysa, twoim uwiêzieniu i koronacji Eryka.Z wdziêkiem uzna³a swoj¹ pora¿kê.NajwyraŸniej nie mniej ni¿ ja ba³a siê powrotu Branda- Brand inaczej wszystko przedstawi³ - mrukn¹³em.- Ale trudno siê dziwiæ.Twierdzi, ¿e Bleys jeszcze ¿yje.Wytropi³ go poprzez Atut i wie, ¿e ukry³ siê w Cieniu, by przygotowaæ armiê do kolejnego ataku na Amber.- Niewykluczone.Ale teraz jesteœmy przygotowani.- Jego zdaniem atak ma tylko odwróciæ uwagê - mówi³em dalej.- Prawdziwy szturm nast¹pi bezpoœrednio z Dworców Chaosu, przez czarn¹ drogê.Powiedzia³, ¿e Fiona wyruszy³a, by wszystko przygotowaæ.Zmarszczy³ czo³o.- Mam nadziejê, ¿e k³ama³ - stwierdzi³.- Nie chcia³bym, ¿eby ich grupa zebra³a siê znowu i ruszy³a na nas, tym razem z pomoc¹ ciemnej strony.I nie chcia³bym, ¿eby Fiona by³a w to zamieszana.- Brand zapewnia³, ¿e porzuci³ ich, gdy zrozumia³, ¿e Ÿle postêpuje.i takie tam wyznania skruchy.- Ha! Raczej zaufa³bym tej bestii, któr¹ w³aœnie zabi³em, ni¿ uwierzy³ s³owu Branda.Mam nadziejê, ¿e trzymasz go pod dobr¹ stra¿¹.chocia¿ nie na wiele siê przyda, jeœli odzyska³ sw¹ dawn¹ moc.- Ale jakie ma teraz zamiary?- Albo odtworzy³ dawny triumwirat, chocia¿ nie podoba mi siê ten pomys³, albo realizuje w³asny plan.Moim zdaniem to drugie.Nigdy nie satysfakcjonowa³a go rola widza.Zawsze intrygowa³.Przysi¹g³bym, ¿e spiskuje nawet przez sen.- Mo¿e masz racjê.Widzisz, sytuacja uleg³a zmianie, nie wiem jeszcze, na dobre czy na z³e.Niedawno bi³em siê z Gerardem.Uwa¿a, ¿e wyrz¹dzi³em Brandowi jak¹œ krzywdê.To nieprawda, ale nie mia³em szans, by udowodniæ swoj¹ niewinnoœæ.O ile wiem, by³em ostatni¹ osob¹, która widzia³a dzisiaj Branda.Gerard zajrza³ do niego jakiœ czas temu.Mówi, ¿e pokój jest zdemolowany, w kilku miejscach znalaz³ œlady krwi, a Brand znikn¹³.Nie wiem, co o tym myœleæ.- Ja te¿ nie.Ale mam nadziejê, ¿e tym razem ktoœ za³atwi³ sprawê na dobre.- Bo¿e - westchn¹³em.- Sprawy siê ca³kiem popl¹ta³y.Szkoda, ¿e wczeœniej tego wszystkiego nie wiedzia³em.- Nie by³o czasu, ¿eby ci powiedzieæ.Dopiero teraz.Nie mogliœmy wtedy, kiedy siedzia³eœ w lochu i wci¹¿ mo¿na ciê by³o dosiêgn¹æ, a potem znikn¹³eœ na d³u¿ej.Wróci³eœ z armi¹ i now¹ broni¹, ale nie by³em pewien twoich intencji.Sprawy toczy³y siê szybko i wkrótce wróci³ Brand.Musia³em znikaæ, ¿eby ratowaæ skórê.Tu, w Ardenie, jestem silny.Tutaj odeprê ka¿dy jego atak.Rozsy³a³em patrole w pe³nej obsadzie bojowej i czeka³em na wiadomoœæ o œmierci Branda.Chcia³em spytaæ któreœ z was, ale nie wiedzia³em, do kogo siê zwróciæ.Gdyby umar³, by³bym jednym z g³Ã³wnych podejrzanych.Gdybym siê jednak dowiedzia³, ¿e ¿yje, mia³em zamiar sam go zlikwidowaæ.A teraz taka.sytuacja.Co planujesz, Corwinie?- Jadê zabraæ Klejnot Wszechmocy z miejsca, gdzie go ukry³em w Cieniu.Istnieje sposób wykorzystania go dla zniszczenia czarnej drogi.Chcê spróbowaæ.- Jak tego dokona?- To zbyt d³uga historia, jako ¿e w³aœnie przysz³a mi do g³owy straszna myœl.- To znaczy?- Brand chce Klejnotu.Pyta³ o niego, a teraz.chodzi o tê moc znajdywania przedmiotów w Cieniu i sprowadzania do siebie.Czy zawsze jest skuteczna?- Brand nie jest wszechwiedz¹cy, jeœli o to ci chodzi - mrukn¹³ w zamyœleniu.- Ka¿dy z nas mo¿e znaleŸæ w Cieniu, co tylko zechce, zupe³nie zwyczajnie: musi po to pojechaæ.Wed³ug Fiony on po prostu oszczêdza sobie wysi³ku podró¿y.Przyci¹ga zatem nie konkretny, ale jakiœ obiekt.Poza tym z tego, co mówi³ mi Eryk, wynika, ¿e Klejnot jest wyj¹tkowym obiektem.S¹dzê, ¿e Brand wybierze siê po niego osobiœcie, gdy tylko wykryje, gdzie go schowa³eœ.- W takim razie ruszam w piekielny rajd.Muszê go wyprzedziæ.- Widzê, ¿e dosiadasz Werbla - zauwa¿y³.- To dobre i wytrzyma³e zwierzê.Ma za sob¹ wiele takich rajdów.- Mi³o to s³yszeæ - stwierdzi³em.- A co ty zamierzasz?- Skontaktujê siê z kimœ w Amberze i spróbujê wypytaæ o wszystko, o czym nie zd¹¿yliœmy porozmawiaæ.Najpewniej z Benedyktem.- Nic z tego.Nie dosiêgniesz go.Wyruszy³ do Dworców Chaosu.Spróbuj z Gerardem, a przy okazji postaraj siê go przekonaæ, ¿e jestem cz³owiekiem honorowym.- Tylko rudow³osi w naszej rodzinie s¹ czarodziejami, ale spróbujê.Czy naprawdê powiedzia³eœ: Dworce Chaosu?- Tak, ale niestety, czas jest zbyt cenny.- Naturalnie.JedŸ wiêc.PóŸniej znajdziemy woln¹ chwilê.mam nadziejê.Uœcisn¹³ mnie za ramiê.Spojrza³em na manticorê i kr¹g siedz¹cych wokó³ psów.- Dziêki, Julianie.Ja.Trudno ciê zrozumieæ.- Wcale nie.Myœlê, ¿e Corwin, którego nienawidzi³em, umar³ ca³e wieki temu.JedŸ teraz, ch³opie! Jeœli Brand siê tu poka¿e, przybijê jego skórê do drzewa.Krzykn¹³ na psy, gdy wskoczy³em na siod³o.Rzuci³y siê na œcierwo manticory, rozchlapywa³y krew, wyrywa³y wielkie kawa³y i pasy miêsa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]