[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Quinn czuł, jak pulsujący kratownicowy twór drży w jegodłoniach.To były dwa twory, dwa Duchy, i czuł je w dłoniach jako przepływającyprzez nie słaby ładunek elektryczny.To brzęczące uczucie. Jak brzęczenie, jak wibracja, którą poczuł zaraz powsunięciu karty. Teraz trzymał je w dłoniach niczym małe zwierzaki, którebędą posłuszne jego woli jak tresowane pieski, głodne i ciekawskie. Idźcie do kamer. Pulsujący raster rozciągnął się złakniony i zainteresowany,zdążając ku dwóm unoszącym się nad ziemią metalowym ptasim kształtom - każdy zgłową w postaci obiektywu kamery - i zdawał się rozdzielać w amebę i wnikać wobiektywy. - Sieć i Raster są nierozdzielne - powiedział Pośrednik.Jeden twór zmierzający do dwóch miejsc jednocześnie. (W piwnym odległym miejscu Quinn nadal tańczył.) Quinn ujrzał mężczyznę wpatrującego się w rząd monitorów.Na ekranie jednego z nich widać było trawnik nad brzegiem rzeki, gdzie staliCisco i Zizz.Ale (PRZEPYCHANKA na ekranie monitora) to nie są Cisco i Zizz;dzięki interwencji duchów Sieci i Rastra, Zizz i Cisco są teraz dwomastrażnikami na wieczornym obchodzie wyspy.Zazwyczaj nikt nie musiałbypatrolować wyspy osobiście, ale przy niepokojach w mieście po wyłączeniuprądu. Dwaj strażnicy znajdowali się przed głównym wejściem iczłowiek za monitorami poznając ich (byli już po służbie, ale postanowili pewniezostać na zewnątrz dłużej niż zwykle:.przy tych zamieszkach.) wystukał naklawiaturze sekwencję otwierania bramy i wpuścił ich do środka. Strażnik w dyżurce podniósł głowę i widząc wchodzącychCisco i Zizz, omal nie zlał się w spodnie. Sieć i Raster były na posterunku.Quinn i Pośrednik, obajtańczący w swych czaszkach w szamanistycznej ekstazie, wywołali Farmus-Hormona iMaxDolca: Strażnik pełniący służbę przy monitorach telewizyjnychnazywał się Krutzmeyer.Był przysadzisty, miał oślą twarz i knykcie porośnięteszczeciną czarnych włosków.Wyciągał właśnie rękę do przycisku alarmowego, kiedyszpetna dziewczyna dotknęła go małą laleczką splecioną z drutów. I nagle dziewczyna zniknęła.Jej miejsce zajęła nabrzmiałaseksem postać z jego fantazji, nieprawdopodobnie zmysłowa.Jej widok poraził goiście elektrycznym szokiem.Wzwód był natychmiastowy. Odczucie, jakie narosło w Krutzmeyerze, nie było pociągiemseksualnym.To było seksualne spełnienie w toku.Przypominało zderzenie zpociągiem towarowym z miękkiego, ciepłego, wilgotnego kobiecego ciała i tenpociąg najechał na niego od wewnątrz, przemknął w pełnym pędzie przez podstawęczaszki, pognał wzdłuż kręgosłupa do krocza i WSTRZĄS.Wszelki opór byłnadaremny. (Cisco zaś widział tylko, że strażnik spojrzał na zwyczajnąZizz i - o dziwo - wydał dziki okrzyk ekstazy i monstrualnego spełnienia, poczym upadł na podłogę wijąc się w konwulsjach.) Krutzmeyer obserwowany był przez innych strażników nadrugim rzędzie monitorów.Jeden z nich chciał podnieść alarm, ale spłynął naniego Pył Elektronów paraliżując go do momentu, w którym Cisco zdołał otworzyćdrzwi do następnego stanowiska kontrolnego.Strażnik ten nazywał się Wolfeton,miał sześćdziesiąt dwa lata, cierpiał na rozedmę płuc i nienawidził swojejroboty, właściwie prostej.I kiedy Pył nie mógł go już dłużej przytrzymywać,kiedy zobaczył dwoje wchodzących cudaków i kiedy wyciągnął rękę do przyciskualarmowego. Cisco dotknął go fetyszem. Wolfetonowi disco wydał się kimś innym.Cisco był Darrelem"Dzieciną" Parksem, wnukiem Berta Parksa i gospodarzem programu Dolce, Chłopcze,Dolce! ; najpopularniejszego teleturnieju przeznaczającego na nagrody w każdymprogramie sumę stu tysięcy neodolarów.Przemieniony z ołowiu w złoto przezMaxDolca, Cisco był teraz apoteozą Łatwych Pieniędzy i Natychmiastowego Luksusu,był dystrybutorem biletów do non-stopu na tę wyspę we Florida Keys, o którejWolfeton marzył, a za pieniądze, jakie Darrel przelewał właśnie na jego konto,Wolfeton mógłby kupić sobie na wyspie działkę - diabła tam, mógłby kupić całąwyspę! I razem z Gertie mogliby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]