[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak zatemsprawiasz kobietom rozkosz? Ja się cieszę, gdy nie sprawię im zbytniego bólu.Inie chodzi tu o to, że ty jesteś szczególnie małych rozmiarów, lub cośpodobnego, co by ułatwiało ci sprawę.Nie bądź taki, zdradź swemu małemu bratutę tajemnicę.Nie miałbym nic przeciwko gromadce ślicznotek ciągnących za mną. Jondalar zwolnił i spojrzał na Thonolana. - Z pewnością.Myślę, że to był jeden z powodów, dla którychprzyobiecałem sam siebie Maronie, w ten sposób mam wymówkę.- Zmarszczył czoło.- Pierwszy Obrzęd jest dla kobiety bardzo szczególny.Dla mnie również.Alewiele z młodych kobiet jest ciągle pod pewnymi względami dziewczętami.Niepoznały jeszcze, na czym polega różnica pomiędzy uganianiem się za chłopcami anęceniem mężczyzny.Jak taktownie powiedzieć młodej kobiecie, która cię dopadniew kącie, i z którą właśnie spędziłeś tę szczególną dla niej noc, że raczejwolałbyś się odprężyć z bardziej doświadczoną kobietą? Na Wielką Doni,Thonolanie! Nie chcę im sprawić bólu, ale nie zakochuję się w każdej kobiecie, zktórą spędziłem noc. - Ty w ogóle się nie zakochujesz, Jondalarze. Jondalar przyspieszył kroku. - Co chcesz przez to powiedzieć? - Kochałem wiele kobiet. - Kochałeś je, tak.Ale to nie to samo. - Skąd możesz to wiedzieć? Czy kiedykolwiek byłeś zakoGhany? - Kilka razy.Może nie trwało to zbyt długo, ale znam różnicę.Słuchaj, bracie, nie chcę się wtrącać, ale martwisz mnie, szczególnie gdywpadasz w ponury nastrój.I nie musisz tak gnać.Mogę być cicho, jeżeli chcesz. Jondalar zwolnił. - Może masz i rację.Być może, nigdy się nie zakochałem.Byćmoże zakochiwanie się nie leży w mojej naturze. - Czego ci trzeba? Czego brakuje kobietom, które znasz? - Gdybym wiedział, to czy nie sądzisz.- zaczął gniewnie.Potem przerwał.- Nie wiem, Thonolanie.Zdaje się, że pragnę wszystkich.Pragnękobiet takimi, jakie są w czasie swego obrzędu.myślę, że zakochuję się wkażdej kobiecie, przynajmniej na tę jedną noc.Ale ja pragnę kobiety, niedziewczyny.Chciałbym, by gorąco mnie pragnęła, i chciała bez żadnych pretensji,ale nie chciałbym być zmuszonym wobec niej do zbytniej ostrożności.Chciałbym,aby miała duszę, aby miała własne zdanie.Chciałbym, aby była jednocześnie młodai stara, naiwna i mądra. - Masz duże wymagania, bracie. - No cóż, pytałeś.- Przez pewien czas szli w milczeniu. - Ile lat może mieć Zelandoni? - zapytał Thonolan.- Jest chybatrochę młodsza od Matki? Jondalar zesztywniał. - Dlaczego? - Mówili, że była bardzo piękna, gdy była młodsza, nawetjeszcze kilka lat temu.Niektórzy ze starych mówią, że nikt nie mógł się z niąrównać.Trudno mi powiedzieć, ale mówią, że ona jest Pierwszą Wśród Tych - KtóreSłużą Matce.Powiedz mi, starszy bracie, czy to, co mówią o tobie i Zelandoni,to prawda? Jondalar zatrzymał się i powoli zwrócił twarz w kierunku brata. - A co takiego mówią o mnie i Zelandoni? - zapytał przezzaciśnięte zęby. - Przepraszam.Posunąłem się za daleko.Zapomnij, że pytałem.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]