[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Eee.wypastować wam buty, chłopcy? - Bez Pyskowania, ty Podły szpiegu! - warknął oficerpralniczy i zdzielił go wprost w radosny uśmiech.To znaczy, chciał go zdzielićw radosny uśmiech, bowiem Jasio otworzył usta i zatopił zęby w próbującej godosięgnąć ręce, zaciskając szczęki tak mocno, że oficer za nic nie mógłwyszarpnąć dłoni z powrotem. - Ugryzł mnie! - zawył oficer pralniczy, starając zawszelką cenę się oswobodzić.Obydwaj żandarmi, każdy przykuty do jednej rękiwięźnia, unieśli pałki, by sprawić Jasiowi porządne lanie. W tej samej chwili szczyt jego czaszki otworzył się niczymklapa czołgu. Gdyby wydarzyło się to kiedykolwiek indziej, zostałobyuznane za wydarzenie niezwykłe, biorąc jednak pod uwagę okoliczności, byłoniezwykłe w dwójnasób.Wszyscy, nie wyłączając Billa, z niebotycznym zdumieniemobserwowali, jak z otwartej czaszki Jasia wygramoliła się siedmiocalowa możejaszczurka i zeskoczyła na podłogę, robiąc w niej sporej wielkości wklęśnięcie.Miała czworo drobnych ramion, długi ogon, głowę małego aligatora i była kolorujasnozielonego.Wyglądała dokładnie jak Chingers, tylko że zamiast siedmiu stópmiała siedem cali wzrostu. - Wszyscy ludzie śmierdzą - powiedziała piskliwą imitacjągłosu Jasia.- Chingersi się nie dadzą.Niech żyją Chingersi! Po czym popędziła w stronę pryczy Jasia. Wszystkich jakby sparaliżowało.Bezpiecznikowi, którzywidzieli, co się stało, stali lub siedzieli bez ruchu, z oczami wybałuszonymijak jajka na twardo.Oficer pralniczy był ciągle przyszpilony wpijającymi się wrękę zębami, zaś obaj żandarmi usiłowali gwałtownie, lecz nieskutecznie odpiąćsię od unieruchamiającego ich ciała.Jedyną osobą, która miała jaką taką swobodęruchów, był ciągle jeszcze trochę zamroczony Bill.Schylił się, by chwycić małąistotę i poczuł, jak w skórę wbijają mu się ostre pazury, po czym został rzuconyze straszliwą siłą w powietrze, by rozpłaszczyć się na najbliższej ścianie. - Eee.to dla ciebie, ty kablu! - zaskrzeczał cieniutkigłosik. Nim ktokolwiek zdołał zareagować, jaszczurka dopadła dosterty najróżniejszych toreb spiętrzonych na pryczy Jasia, otworzyła jedną znich, leżącą na samym wierzchu i dała nurka do środka.Po chwili rozległo sięwysokie, narastające brzęczenie i z torby wyłonił się statek kosmiczny odługości może ze dwóch stóp.Zawisł w powietrzu na środku kajuty, po czymobrócił się wokół swej pionowej osi, mierząc dziobem w ścianę.Brzęczenienasiliło się i statek wystrzelił do przodu, przebijając ścianę z taką łatwością,jakby była zrobiona nie z metalu, a z nasiąkniętej wodą tektury.Słychać byłojak przedziera się przez kolejne przegrody, aż wreszcie z donośnym hukiemprzebija zewnętrzny pancerz statku i umyka w kosmos.Rozległ się świstuciekającego powietrza i jazgot dzwonków alarmowych. - Do licha.- powiedział oficer pralniczy zatrzaskującrozdziawioną ze zdumienia szczękę.Syknął z bólu.- Zdejmijcie to z mojej ręki,bo zagryzie mnie na śmierć! Żandarmi miotali się ciągle bezsilnie, skutecznie przykucido nieruchomej postaci Gorliwego Jasia.Jasio przez cały czas trzymał wuśmiechniętej paszczy dłoń oficera pralniczego, który znalazł się na wolnościdopiero wtedy, kiedy Bill wyjął swoją atomową strzelbę i jej lufą podważyłzaciśnięte szczęki Jasia.Przy okazji przyjrzał się otwartej czaszce swegokolegi.Pokrywa, trzymająca się na małym, metalowym zawiasku, zaczynała się tużnad linią uszu.Wewnątrz, zamiast kości, mózgu i różnych innych rzeczy,znajdowała się miniaturowa sterownia wyposażona w małe krzesełko, mikroskopijneurządzenia, ekrany i szafkę z napojami chłodzącymi.Jasio był tylko robotem,kierowanym przez istotkę, która uciekła swoim statkiem kosmicznym.Wyglądała naChingersa, ale miała tylko siedem cali wzrostu. - Hej ! - powiedział Bill.- Jasio był tylko robotem,kierowanym przez tę istotkę, co uciekła swoim statkiem! Wyglądała na Chingersa,ale miała tylko siedem cali. - Siedem cali, siedem stóp, co to w sumie za różnica -burknął oficer pralniczy, zawijając w chusteczkę od nosa swoją pogryzioną dłoń.- Może mamy mówić żołnierzom, że nieprzyjaciel nie sięga im nawet do kolan, albotłumaczyć, że pochodzi z planety o ciążeniu 10 g? Musimy dbać o wysokie morale.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]