[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - A w Ruatha? - zapytał F'lar, marszcząc brwi na swegobrata.- Nie.Dalekie Rubieże i inne posiadłości, które podbił Fax, Lytolobsadził swymi ludźmi.Zwolnił żołnierzy, zanim ci mogliby dokonać zamachustanu.Znał wiele osób, które przyjęłyby z radością zmianę władcy.Zamierzałwięc jak najszybciej pośpieszyć do Ruatha.Nasi jeźdźcy, zwolnieni ze straży,dołączą wkrótce do nas. F'lar kiwnął głową z aprobatą i odwrócił się, by przywitaćdwóch jeźdźców z jego skrzydła. - Mnementh lubuje się w lekkostrawnym jedzeniu skomentowałF'nor.- Canth nie żałuje sobie tłustego. - Brunatne wolniej dojrzewają - F'lar cedził słowa, patrzącz satysfakcją, jak oczy F'nora błyszczą ze złości.Powinno to nauczyć gomilczenia. - R'gul i S'lel wrócili - oznajmił brunatny jeździecobserwując niebo.Błękitnym smokom pozostało zaledwie stadko beczących zestrachu zwierząt. - Posłano też po resztę - kontynuował F'nor.- Nemorthledwie żyje.- Nie mógł wytrzymać, aby nie dodać: - S'lel przywiózł dwie, aR'gul pięć.Mówią, że ładne i energiczne. F'lar nie odpowiedział na jego słową.Wiedział, że R'gul iS'lel przywiozą sporo kandydatek.Niech przywiozą nawet i setki, jeśli chcą.On już wybrał swą kandydatkę. F'nor podniósł się.Był rozdrażniony, że F'lar puszcza jegoinformacje koło uszu. - Powinniśmy powrócić po tą z Crom i tą ładną z. - Ładną - odparował F'lar.- Ładną? Jora też była śliczna ico - splunął z pogardą. - K'net i T'bor przywieźli kandydatki z zachodu - ciągnąłnatarczywie zaniepokojony F'nor. Powietrze zatrzęsło się od ryku powracających do domusmoków.Obydwaj mężczyźni spojrzeli w niebo, gdzie szybowały podwójne spiralepowracających skrzydeł, w sile dwudziestu smoków. Mnementh wyciągnął swój łeb i zaryczał.F'lar zawołał goprosząc, by spiżowy smok kończył już swą ucztę, choć zjadł bardzo mało. F'lar kiwnął ręką swemu bratu.Stanął na łapie smoka izostał wywindowany na ustęp skalny. Mnementh powlókł się ociężale w kierunku wydrążonego wskale łoża.Kiedy wyciągnął się, F'lar zbliżył się do niego.Mnementh przyglądałsię swemu przyjacielowi lewym okiem, a jego fasety błyszczały i migotały.Wewnętrzna powieka powoli zamykała się, gdy F'lar gładził łagodnie brwi smoka. Dla nieobznajomionych ze zwyczajami smoków, takiepoufałości mogły wydawać się niebezpieczne.Lecz od dwudziestu już Obrotów,kiedy to wielki Mnementh wybrał małego chłopca F'lara, jeździec z największąprzyjemnością doświadczał tych chwil.Nie ma nic piękniejszego niż zaufanie itowarzystwo skrzydlatych bestii z Pernu.Bowiem wierność, jaką darzą smoki swychwybrańców była wręcz bezgraniczna.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]