[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I kawalerzystą do szpikukości.A ten fakt ma dla mnie wielkie znaczenie.Właśnie straciłem pierwszegooficera, który padł ofiarą szkorbutu wenerycznego.Mówiłem durniowi, żeby używałnieprzepuszczalnych kondomów, kiedy wybierał się na wakacje do UkładuTyłecznika.Owszem, są trochę niewygodne, lecz czymże jest parę drobnych obtarćw porównaniu z okropną alternatywą. Myślisz, że mnie usłuchał? Złapał wyjątkowo paskudną chorobę iwykończył się.- Rick z podziwem spoglądał na imponującą muskulaturę Billa.-Pewnie nie jesteś zainteresowany zamustrowaniem jako pierwszy oficer.Mam dospełnienia misję i przydałaby mi się wykwalifikowana pomoc. - Przykro mi, kolego.Muszę znaleźć dziewczynę imieniem Irma.Ona jest moją prawdziwą miłością i tylko odnajdując ją, zdołam uwolnić się odtego śmierdzącego gołębia. Użalając się nad sobą i pociągając nosem, Bill opowiedział całąswoją smutną historię, poczynając od szpitala na Kolostomii IV, a kończąc naspotkaniu z Rockersem Zeusa. - Grrr! Zeus! Zeus! Papuga szeroko otworzyła oczy, pisnęła ze strachu, obficieobfajdała ramię swego pana, po czym hałaśliwie trzepocząc skrzydłami, wróciła nastatek, skrzecząc przy tym odrażająco. - Czyżby Zeus lubił gulasz z papugi? - Nie.Ten chutliwy bóg dopadł Archimedesa po tym, jak dobierałsię jako łabędź do Ledy - jeśli rozumiesz, co mam na myśli.To było traumatycznedoświadczenie dla biednego Archiego.Jednak tak się składa, zupełnie przypadkowo- choć czymże innym jest szczęśliwy traf? - że moja misja kieruje mnie do jednejz ulubionych kryjówek Zeusa. Bill zmarszczył brwi. - Chcesz powiedzieć, że nie ma go tutaj, na szczycie Olimpu? Rick roześmiał się. - Olimpu - pimpu! Szczyt góry znajduje się jeszcze jakieśdziesięć tysięcy stóp wyżej.To tylko lodziarnia Johnsona Howarda dlakosmicznych podróżników.- Wskazał ciemnozielony budynek za głazem, którego Billnie zauważył.- Sam miałem ochotę na około czternaście z trzystu dwudziestuośmiu smaków. - Czy mógłbyś mnie podrzucić na Olimp, Rick? To ptaszyskonaprawdę zaczyna gnić. Bill zmarszczył nos, patrząc na martwego gołębia.Wokół ścierwakrążyły muchy; iksy na powiekach trupa odpowiedziały mu pustym spojrzeniem. - Tak, zaczyna kruszeć, istotnie.No, niech mnie licho.Zawrzemy umowę.Leć ze mną, bądź moim pierwszym oficerem, a ja otoczę tegogołębia polem stazy.Zostań członkiem mojej załogi, a zapewne znajdziemy Zeusaprzy jego ulubionym wodopoju będącego celem mojej chrześcijańskiej krucjaty! - A co to za krucjata? - spytał podejrzliwie Bill.Chrześcijanie mieli zdecydowanie złą opinię na Phigerinadonie II, szczególnie odkiedy ruch misyjny Świętego Walca usiłował nawracać mieszkańców Osady Donnera nakontynencie Falangi.Hiperdonnerowie, będąc ludożercami, oczywiście zjedlimisjonarzy - i później przez całe lata cierpieli na niestrawność.Stąd ta złareputacja. - No, to druga najsłynniejsza misja ze wszystkich! - rzekł Rickz oratorskim zapałem.- Poszukiwanie "Świętego Baru z Grillem"! Bill uśmiechnął się rozradowany. - W którym miejscu mam podpisać?następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]