[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była to ważna bitwa, w której piechotę i kawalerię zastępowałypojęcia i słowa.Złe nimi manewrowanie oznaczało porażkę. Powiedziawszy to Tsung wyszedł do holu, pozostawiającJonnie'ego trochę zdziwionego.Widząc, że przez chwilę Jonnie jest wolny,Czong-won prześliznął się przez drzwi.Był rozpromieniony i potrząsał głową. - Tama! - wykrzyknął i wykonał rękami odpowiedni gest.Dziura.Przeciek się zmniejsza.Poziom wody w jeziorze się podnosi. Potrząsnął żywo głową, skłonił się nisko i zniknął.Jonniepomyślał, że przynajmniej jedna rzecz się im udała.Nie zostali pozbawienienergii elektrycznej, a mogłoby to zatrzymać niektórych dyplomatów w bardzo dlanich niekorzystnym miejscu przestrzeni kosmicznej.Teraz mógł już się tylkomartwić o palącą się planetę, los swych współplemieńców i o tę konferencję. Lekcja zrobiła swoje.Nie miał już zawrotów głowy.6 Po chwili do pokoju weszła córka Tsunga, posadziła Jonnie'ego wfotelu naprzeciw ekranów wizyjnych i zabrała się do roboty za pomocą małychnożyczek i grzebienia.Dla Jonnie'ego było to coś nowego - zwykle po prostuobcinał włosy nożem, gdy były już za długie. Jak się zdawało, córka Tsunga była w tej dziedzinie ekspertem zdużą praktyką i bez wątpienia musiała ostrzyc już wiele głów w swoim życiu.Posługiwała się nożyczkami tak zręcznie i szybko, że brzmiało to, jakby pracowałtaśmociąg rudy: klip, klip, klip. "A więc dyplomacja jest swoistą bitwą" - pomyślał Jonnie.Patrząc na przybywających lordów, można było stwierdzić, że aż emanowaliautorytetem i władzą.Atakujący Ziemię goście byli wobec nich małymi płotkamikontrolującymi najwyżej parę tuzinów planet.Jonnie wiedział z wcześniejszychlektur, że niektórzy z przybywających pochodzili z innych wszechświatów ikontrolowali setki planet w jednej tylko rządowej strefie wpływów.I byli bardzopewni siebie.Bez względu na ich wygląd, nie było żadnych wątpliwości, że byliprawdziwymi ministrami, pełnomocnikami władców potężnych państw.Cóż za bogactwoi imponującą władzę prezentowali! Reprezentowali swoje planety z bilionamiistnień w jednym tylko państwie.Byli weteranami i triumfatorami w setkachtakich konferencji.Tak, konferencja była bitwą i to nawet ważniejszą niż caławojna. A jakie szanse mieli on i Sir Robert wobec tak doświadczonychdyplomatów? Obaj byli tylko żołnierzami, a nie gładkimi, sprytnymi dworakamimającymi w zanadrzu tysiące parlamentarnych trików.Nie mając do dyspozycji anidział, ani batalionów, a mając tylko własny rozum i udzielone przez Tsungawskazówki, Jonnie czuł się trochę zagubiony. Dziewczyna podniosła małe lusterko, mógł więc zobaczyć jejdzieło.Podcięła mu z tyłu włosy do wysokości kołnierza, rozczesała je ipodwinęła końce.Wyglądało to tak, jak widziany kiedyś przez niego hełm z osłonąkarku.Włosy były teraz lśniące.Broda i wąsy były dokładnie wymodelowane iznacznie skrócone.Z trudem siebie poznał - czyżby ona widziała jakieś stareobrazy z ludźmi mającymi w ten sam sposób przycięte brody i wąsy? Faktyczniewidziała - na łóżku leżała starożytna książka Ziemian w języku angielskimotwarta na stronie, na której znajdowała się podobizna "Sir Francisa Drake'a",który odniósł zwycięstwo nad Hiszpanami" dawno, dawno temu." Coś przykuło uwagę Jonnie'ego, więc wziął od niej lusterko.Jego szyja! Blizny były ledwo widoczne, zostały tylko zgrubienia zrogowaciałejskóry, które wkrótce powinny zginąć.Musiał dobrze wytężyć wzrok, żeby dostrzecślad blizny na policzku po wybuchu granatu Zbójów.Z czasem i ona prawdopodobniezniknie. Fakt, że blizny po obroży zniknęły, dał mu poczucie swobody iwyzwolenia.Byłby się roześmiał, gdyby nie zwrócił jego uwagi ekranpomieszczenia operacyjnego.Dźwięk był wyłączony, więc Jonnie oddał dziewczynielusterko i włączył przycisk. -.nie mam pojęcia, do czego zmierzają! - mówił ze złościąStormalong, kończąc wyjmowanie kolejnego zdjęcia zwiadowczego z dekodera.-Straciłem już rachubę! - Piętnaście - rozległ się czyjś głos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]