[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wola³a, by tron dziedziczy³y jej w³asne dzieci.Dalszego ci¹gu siê domyœlam.¯e te¿ nie znalaz³ siê tam wówczas ktoœ, kto ukrêci³by jej szyjê.I tobie przy okazji te¿.Stregobor westchn¹³, uniós³ oczy ku niebu, na którym têcza wci¹¿ mieni³a siê wielobarwnie i malowniczo.- Ja by³eiri za tym, by j¹ tylko izolowaæ, ale ksiê¿na zadecydowa³a inaczej.Pos³a³a ma³¹ do lasu z wynajêtym zbirem, ³owczym.ZnaleŸliœmy go póŸniej w zaroœlach.Nie mia³ na sobie spodni, nietrudno by³o wiêc odtworzyæ przebieg wypadków.Wbi³a mu szpilkê od broszki w mózg, przez ucho, zapewne wtedy, gdy uwagê mia³ zaprz¹tniêt¹ zupe³nie czymœ innym.- Je¿eli s¹dzisz, ¿e mi go ¿al - mrukn¹³ Geralt - to jesteœ w b³êdzie.- Urz¹dziliœmy ob³awê - ci¹gn¹³ Stregobor - ale po ma³ej œlad zagin¹³.Ja zaœ musia³em w poœpiechu opuœciæ Creyden, bo Fredefalk zacz¹³ coœ podejrzewaæ.Dopiero po czterech latach otrzyma³em wieœci od Aridei.Wytropi³a ma³¹, ¿y³a w Mahakamie z siedmioma gnomami, których przekona³a, ¿e bardziej op³aca siê ³upiæ kupców na drogach ni¿ zapylaæ sobie p³uca w kopalni.Powszechnie nazywano j¹ Dzierzb¹, bo pojmanych ¿ywcem lubi³a nabijaæ na zaostrzone ko³ki.Aridea kilkakrotnie wynajmowa³a morderców, ale ¿aden nie wróci³.Potem zaœ trudno by³o znaleŸæ chêtnych, ma³a by³a ju¿ doœæ s³awna.MieczemMNIEJSZE Z£Onauczy³a siê robiæ tak, ¿e ma³o który mê¿czyzna móg³ stawiæ jej czo³o.Wezwany, przyby³em potajemnie do Creyden, po to tylko, by siê dowiedzieæ, ¿e ktoœ otru³ Arideê.Powszechnie uwa¿ano, ¿e to sam Fredefalk, który upatrzy³ sobie m³odszy i jêdrniejszy mezalians, ale ja s¹dzê, ¿e to Renfri.- Renfri?- Tak siê nazywa³a.Mówi³em, otru³a Arideê.Ksi¹¿ê Fredefalk krótko po tym zgin¹³ w dziwnym wypadku na ³owach, a najstarszy syn Aridei przepad³ bez wieœci.To te¿ musia³a byæ robota ma³ej.Mówiê: "ma³ej", a mia³a ju¿ wtedy siedemnaœcie lat.I by³a nieŸle wyroœniêta.- W tym czasie - podj¹³ czarodziej po chwili przerwy -ona i jej gnomy by³y ju¿ postrachem ca³ego Mahakamu.Tyle ¿e pewnego dnia o coœ tam siê pok³Ã³cili, nie wiem, o podzia³ ³upów czy kolejnoœæ nocy w tygodniu, doœæ, ¿e porznêli siê no¿ami.Siódemka gnomów nie prze¿y³a no¿owej rozprawy.Prze¿y³a tylko Dzierzba.Ona jedna.Ale wówczas ja ju¿ by³em w okolicy.Spotkaliœmy siê oko w oko: w mig pozna³a mnie i zorientowa³a siê co do roli, jak¹ odegra³em wtedy w Creyden.Mówiê ci, Geralt, ledwo zd¹¿y³em wypowiedzieæ zaklêcie, a rêce trzês³y mi siê jak nie wiem, gdy ta dzika kocica lecia³a na mnie z mieczem.Zapakowa³em j¹ w zgrabn¹ bry³ê kryszta³u górskiego, szeœæ ³okci na dziewiêæ.Gdy zapad³a w letarg, wrzuci³em bry³ê do gnomowej kopalni i zawali³em szyb.- Partacka robota - skomentowa³ Geralt.- To by³o do odczarowania.Nie mog³eœ jej spaliæ na ¿u¿el? Przecie¿ znacie tyle sympatycznych zaklêæ.- Nie ja.Nie moja specjalnoœæ.Ale masz racjê, spartaczy³em.Odnalaz³ j¹ jakiœ idiota królewicz, wyda³ mnóstwo pieniêdzy na kontrzaklêcie, odczarowa³ i tryumfalnie zawióz³ do domu, do jakiegoœ zapad³ego królestwa na wschodzie.Jego ojciec, stary rozbójnik, okaza³ wiêcej rozs¹dku.Spuœci³ synowi lanie, a Dzierzbê postanowi³ wypytaæ o skarby, jakie zagrabi³a wraz z gnomami i przemyœlnie ukry³a.Jego b³¹d polega³ na tym, ¿e kiedy nag¹ rozci¹gniêto na katowskiej ³awie, asystowa³ mu starszy syn.Jakoœ tak wysz³o, ¿e nazajutrz ten¿e najstarszy syn, ju¿92Andrzej Sapkowskisierota i pozbawiony rodzeñstwa, panowa³ w owym królestwie, a Dzierzba objê³a urz¹d pierwszej faworyty.- Znaczy siê, jest niebrzydka.- Kwestia gustu.Faworyt¹ d³ugo nie by³a, do pierwszego przewrotu pa³acowego, szumnie mówi¹c, bo tamtejszy pa³ac bardziej przypomina³ oborê.Wnet okaza³o siê, ¿e nie zapomnia³a o mnie.W Kovirze dokona³a na mnie trzech skrytobójczych zamachów.Postanowi³em nie ryzykowaæ i przeczekaæ w Pontarze.Znalaz³a mnie znowu.Tym razem uciek³em do Angrenu, ale i tam mnie odnalaz³a.Nie wiem, jak to robi, œlady zacieram dobrze.To musi byæ cecha jej mutacji.- Co ciê powstrzyma³o przed ponownym zaklêciem jej w kryszta³? Wyrzuty sumienia?- Nie.Nie mia³em takowych.Okaza³o siê jednak, ¿e uodporni³a siê na magiê.- To nie jest mo¿liwe.- Jest.Wystarczy mieæ odpowiedni artefakt albo aurê.Wzglêdnie znowu to mo¿e byæ zwi¹zane z jej mutacj¹, która postêpuje.Uciek³em z Angrenu i ukry³em siê tutaj, na £ukomorzu, w Blayiken.Mia³em spokój przez rok, ale znowu mnie wytropi³a.- Sk¹d wiesz? Jest ju¿ w miasteczku?- Tak.Widzia³em j¹ w krysztale - czarodziej uniós³ ró¿d¿kê.- Nie jest sama, prowadzi bandê, to znak, ¿e szykuje coœ powa¿nego.Geralt, ja nie mam ju¿ dok¹d uciekaæ, nie znam miejsca, gdzie móg³bym siê ukryæ.Tak.To, ¿e ty przyby³eœ tutaj w³aœnie w tym momencie, nie mo¿e byæ przypadkiem.To przeznaczenie.WiedŸmin uniós³ brwi.- Co masz na myœli?- To chyba oczywiste.Zabijesz j¹.- Nie jestem najemnym zbirem, Stregobor.- Zbirem nie jesteœ, zgoda.- Za pieni¹dze zabijam potwory.Bestie zagra¿aj¹ce ludziom.Straszyd³a wywo³ywane czarami i zaklêciami takich jak ty.Nie ludzi.- Ona nie jest cz³owiekiem.Jest w³aœnie potworem, mutantem, urzeklêtym odmieñcem.Przywnoz³eœ tu kiki-MNIEJSZE Z£Omorê.Dzierzba jest gorsza od kikimory.Kikimora zabija z g³odu, a Dzierzba dla przyjemnoœci.Zabij j¹, a ja zap³acê ci ka¿d¹ sumê, jakiej za¿¹dasz.W granicach rozs¹dku,rozumie siê.- Ju¿ ci mówi³em, historiê o mutacji i przekleñstwieLilit uwa¿am za brednie.Dziewczyna ma powody do porachunków z tob¹, ja siê do tego miesza³ nie bêdê.Zwróæ siê do wójta, do stra¿y miejskiej.Jesteœ miejscowym czarodziejem, chroni ciê miejscowe prawo.- Napluæ mi na prawo, na wójta i na jego pomoc! - wybuchn¹³ Stregobor.- Nie potrzebujê obrony, chcê, byœ j¹ zabi³! Do tej wie¿y nie wejdzie nikt, jestem tu zupe³nie bezpieczny.Ale co mi z tego, nie mam zamiaru siedzieæ tu do koñca swoich dni.Dzierzba nie zrezygnuje, póki ¿yje, wiem to.Mam siedzieæ w tej wie¿y i czekaæ na œmieræ?- One siedzia³y.Wiesz co, magiku? Trzeba by³o zostawiæ polowanie na dziewczêta innym, potê¿niejszym czarodziejom, trzeba by³o przewidzieæ konsekwencje.- Proszê ciê, Geralt.- Nie, Stregobor.Czarnoksiê¿nik milcza³.Nieprawdziwe s³oñce na nieprawdziwym niebie nie przesunê³o siê w kierunku zenitu, ale wiedŸmin wiedzia³, ¿e w Blaviken ju¿ zmierzcha.Poczu³ g³Ã³d.- Geralt - powiedzia³ Stregobor - kiedy s³uchaliœmyEltibalda, wielu z nas mia³o w¹tpliwoœci.Ale postanowiliœmy wybraæ mniejsze z³o.Teraz ja ciebie proszê o podobny wybór.- Z³o to z³o, Stregoborze - rzek³ powa¿nie wiedŸmin wstaj¹c.- Mniejsze, wiêksze, œrednie, wszystko jedno, proporcje s¹ umowne a granice zatarte.Nie jestem œwi¹tobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyni³em w ¿yciu.Ale je¿eli mam wybieraæ pomiêdzy jednym z³em a drugim, to wolê nie wybieraæ wcale.Czas na mnie.Zobaczy-.my siê jutro.- Mo¿e - powiedzia³ czarodziej.- Je¿eli zd¹¿ysz.94 Andrzej SapkowskiIIIW "Z³otym Dworze", reprezentacyjnym zajeŸdzie miasteczka, by³o ludno i gwarno.Goœcie, miejscowi i przyjezdni, zajêci byli w wiêkszoœci czynnoœciami typowymi dla nacji lub profesji.Powa¿ni kupcy k³Ã³cili siê z krasno-ludami o ceny towarów i oprocentowanie kredytu.Mniej powa¿ni kupcy szczypali w ty³ki dziewczêta roznosz¹ce piwo i kapustê z grochem.Lokalni przyg³upkowie udawali dobrze poinformowanych.Dziewki stara³y siê podobaæ maj¹cym pieni¹dze, równoczeœnie zniechêcaj¹c nie maj¹cych.WoŸnice i rybacy pili tak, jak gdyby od jutra miano wydaæ zakaz uprawy chmielu.¯eglarze œpiewali piosenkê s³awi¹c¹ morskie fale, odwagê kapitanów i wdziêki syren, te ostatnie malowniczo i w szczegó³ach.- Wytê¿ pamiêæ, Setniku - rzek³ Caldemeyn do karczmarza, przechylaj¹c siê przez kontuar, by byæ s³yszanym poprzez harmider.- Szeœciu ch³opa i dziewucha, czarno odziani w skórê nabijan¹ srebrem, novigradzk¹ mod¹.Widzia³em ich na rogatkach.Zatrzymali siê u ciebie czy "Pod Tuñczykiem"?Karczmarz zmarszczy³ wypuk³e czo³o, wycieraj¹c kufel w pasiasty fartuch.- Tu, wójcie - powiedzia³ wreszcie.- Prawili, ¿e na jarmark przyjechali, a wszyscy przy mieczach, nawet dziewka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]