[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czu³ jednak, ¿e w obliczu tego sam na sam jego pewnoœæ ulotni³a siê.- O, dzieñ dobry, Dafydd.- Dzieñ dobry, sir Jamesie - rzek³ uprzejmie ³ucznik.Danielle ju¿ trzyma³a Jima za przedni¹ ³apê i prowadzi³a go w las.- Porozmawiamy póŸniej w ci¹gu dnia - Jim zawo³a³ przez ramiê do Dafydda.- Z ca³¹ pewnoœci¹ porozmawiamy póŸniej.Po chwili ma³a polanka zniknê³a im z oczu.Danielle przez jakiœ czas wiod³a Jima miêdzy drzewami, ale wkrótce zwolni³a kroku.- Czy pamiêtasz cokolwiek? - spyta³a.- Pamiêtam? - powtórzy³ Jim.- Kim by³eœ poza tym, ¿e mia³eœ tytu³ barona Riveroak?- No.kim¿e móg³bym byæ? - rzek³ Jim.- To znaczy jestem tylko baronem.- Ale¿ sir Jamesie - niecierpliwie powiedzia³a Danielle.- Przecie¿ szlachcic to nie tylko tytu³.Zw³aszcza ¿e mo¿na mieæ wiele tytu³Ã³w.Czy¿ nasz ksi¹¿ê pan nie jest równoczeœnie hrabi¹ Pierœ, namiestnikiem Wschodniej Marchii i posiadaczem mnóstwa innych tytu³Ã³w? A nasz król Anglii, czy nie jest tak¿e królem Akwitanii, udzielnym ksiêciem Bretonii, udzielnym ksiêciem Carabella, ksiêciem Tours, ksiêciem Koœcio³a i ksiêciem Obojga Sycylii, hrabi¹ takim, hrabi¹ owakim.i tak dalej przez pó³ godziny? Baron Riveroak to zapewne twój najni¿szy tytu³.- Dlaczego tak myœlisz? - niepewnie spyta³ Jim.- Dlatego, ¿e zosta³eœ zaczarowany! - fuknê³a Danielle.- Kto zajmowa³by siê rzucaniem czarów na zwyk³ego barona?Jej g³os z³agodnia³.Wspiê³a siê na palce i delikatnie pog³aska³a go po pysku.Dotyk jej rêki sprawi³ Jimowi, ku jego zaskoczeniu, wielk¹ przyjemnoœæ.Zapragn¹³, by znów to zrobi³a, a równoczeœnie poczu³ uk³ucie zazdroœci o Aragha.- Ju¿ dobrze, nie przejmuj siê - powiedzia³a.- To czar sprawia, ¿e nic nie pamiêtasz.Czy ciê na pewno nie bola³o?- Ani trochê - rzek³ Jim.Spojrza³a niepewnie.- Zim¹ w dru¿ynie mego ojca wiele rozmawialiœmy o czarach.Miêdzy grudniem i marcem, zasypani œniegiem, niewiele wiêcej mogliœmy robiæ, ni¿ siedzieæ wokó³ ognia i gawêdziæ.Nikt oczywiœcie nie by³ pewien, ale wszyscy s¹dzili, ¿e zmianie postaci towarzyszyæ musi nag³y, ostry ból.Wiesz, taki sam jak wtedy, gdy ci œcinaj¹ g³owê, i zanim jeszcze potoczy siê ona na ziemiê, a ty ju¿ zupe³nie umrzesz.- Ze mn¹ tak nie by³o - powiedzia³ Jim.- Pewnie zapomnia³eœ, tak samo jak o tym, ¿e by³eœ ksiêciem.- By³em ksiêciem?- Prawdopodobnie - odpowiedzia³a rozwa¿nie Danielle.- Oczywiœcie mog³eœ te¿ byæ królem albo cesarzem, ale jakoœ najbardziej pasuje mi do ciebie tytu³ ksi¹¿êcy.Jak wygl¹da³eœ?- Có¿.- chrz¹kn¹³ Jim z za¿enowaniem.- By³em tego samego wzrostu co Brian i mniej wiêcej tyle samo wa¿y³em.Mia³em czarne w³osy, zielone oczy i dwadzieœcia szeœæ lat.- Tak - rzek³a stanowczo Danielle.- To odpowiedni wiek dla ksiêcia.Mia³am racjê.- Danielle.- powiedzia³ Jim.Zaczyna³ wpadaæ w pop³och.- Nie by³em ksiêciem.Mam pewnoœæ, ¿e nie by³em ksiêciem.Nie mogê ci powiedzieæ, sk¹d wiem, ale uwierz mi.Dajê ci s³owo, wiem, ¿e nie by³em ksiêciem!- No, uspokój siê - rzek³a Danielle - nie przejmuj siê tym.To bez w¹tpienia czêœæ rzuconego na ciebie zaklêcia.- Co takiego?- Przekonanie, ¿e nie by³eœ ksiêciem.Na pewno ten, kto ciê zaczarowa³, nie chcia³, byœ pamiêta³, kim naprawdê jesteœ.Czy mo¿e wiesz, jak zdj¹æ z ciebie zaklêcie?- Pewnie! - z zapa³em zawo³a³ Jim.- Jeœli tylko wyœlê Angelê, moj¹ pani¹, z powrotem, natychmiast opuszczê smocze cia³o.- A wiêc to nic trudnego.Musisz tylko zebraæ towarzyszy, ruszyæ do Twierdzy Loathly, uwolniæ tê pani¹ Angelê i wys³aæ j¹ z powrotem tam, sk¹d przyby³a.- Sk¹d to.?- Rozmawia³am z sir Brianem - rzek³a Danielle.- Ilu towarzyszy musisz zebraæ?- Nie wiem - odpowiedzia³ Jim.- Ale zrozum, ¿e jak tylko uwolniê Angelê, wrócê razem z ni¹.- Wrócisz razem z ni¹.?- Kocham j¹.- Nie, nie - zaprzeczy³a Danielle.- Zobaczysz, to znów tylko czêœæ rzuconego na ciebie czaru.Gdy tylko zostaniesz odczarowany, zobaczysz j¹ w prawdziwej postaci i zrozumiesz, ¿e jej w ogóle nie kochasz.- W prawdziwej postaci? - powtórzy³ zdezorientowany Jim.- S³uchaj, Danielle, ja wiem, jak ona naprawdê wygl¹da.Ona.ja.znamy siê bardzo dobrze od pó³tora roku.- To zaklêcie sprawia, ¿e tak myœlisz.Wpad³am na to nagle ostatniej nocy.Nie mog³eœ mi odpowiedzieæ, czy jest równie piêkna jak ja - choæ dobrze wiedzia³eœ, ¿e nie gdy¿ zaklêcie ka¿e ci myœleæ, ¿e ona jest najpiêkniejsza.¯adna - powiedzia³a z naciskiem Danielle - nie jest tak piêkna jak ja.Nie winie ciê jednak, ¿e nie jesteœ w stanie tego dostrzec, skoro zosta³eœ tak zaczarowany.- Ale.- S³uchaj, sir Jamesie.W koñcu musisz stawiæ czo³o faktom.Spójrz na mnie i powiedz uczciwie, czy naprawdê wierzysz, ¿e ta Angela jest równie piêkna jak ja.Jim zatrzyma³ siê, by nie wpaœæ na Danielle, która stanê³a przed nim nie dalej ni¿ o stopê i patrzy³a mu prosto w oczy.Prze³kn¹³ œlinê.Do diab³a, mia³a racjê.Chocia¿ bardzo kocha³ Angie, ta opalona doskona³oœæ kszta³tów nie da³aby jego dziewczynie ¿adnych szans w ¿adnym konkursie piêknoœci.Ale nie o to przecie¿ chodzi³o.Pragn¹³ Angie, a nie piêciu stóp i jedenastu cali.- Nie o to chodzi, Danielle - zmusi³ siê do odpowiedzi.- Pani Angela nie jest mi obojêtna, i ja tak¿e nie jestem jej obojêtny.Nawet gdybyœ przekona³a mnie, ¿e jest inaczej, nie s¹dzê, byœ mog³a przekonaæ j¹.- Tak? - rzek³a Danielle, a jej d³oñ zaczê³a bawiæ siê pochw¹ no¿a.- No có¿.Bêdziemy mog³y rozstrzygn¹æ tê drobn¹ sprawê miêdzy nami, gdy nadejdzie pora
[ Pobierz całość w formacie PDF ]