[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widzia³ ich wszêdzie, codziennie.W samochodach, bankach, hotelach i windach.A jednak nikt inny nie wydawa³ siê ich zauwa¿aæ.Czasami czu³ siê niczym Donald Sutherland w „Inwazji po¿eraczy cia³” - tak jakby by³ ostatnim cz³owiekiem w œwiecie opanowanym przez obcych.Tego samego ranka kiedy rozbi³ siê helikopter O’Briena, widzia³ dwóch mê¿czyzn o bia³ych twarzach, wychodz¹cych z budynku Federalnego Urzêdu Lotnictwa.Widzia³ tak¿e innych w komendzie policji i jednego, który rozmawia³ o czymœ z powag¹ z burmistrzem.Jaki to stanowi³o dowód? ¯aden.Ale Joe chcia³ byæ dobrze kryty i dlatego w³aœnie wyznaczy³ do tego œledztwa Kevina Murraya i Artura Rolbeina.Kevin i Artur byli inteligentni, uparci i niezale¿ni, nie ulegali zbyt ³atwo emocjom.Obaj odnosili siê ze sceptycyzmem do Edgara Bedforda i ca³ego bostoñskiego politycznego establishmentu.By³ naprawdê zaskoczony, kiedy Edgar Bedford da³ mu nagle do zrozumienia, ¿e do tej konkretnej sprawy powinien zaanga¿owaæ z powrotem Michaela.Garboden wiedzia³, ¿e Michael nie pozbiera³ siê jeszcze po Rocky Woods.W swoim ostatnim kwartalnym raporcie dla Plymouth Insurance doktor Rice zaznaczy³, ¿e Rearden nie upora³ siê nawet w po³owie ze swoim urazem.Kolejne dochodzenie, podczas którego stanie twarz¹ w twarz z ludzkim cierpieniem, mog³o jeszcze bardziej wyprowadziæ go z równowagi - wzmóc jego poczucie winy i ca³kowicie wyalienowaæ go ze spo³eczeñstwa.Jak mo¿na siê uœmiechaæ i mówiæ ludziom „dzieñ dobry”, jeœli siê wie, jak wygl¹daj¹ rozdarci na strzêpy.Jeszcze jedna sprawa taka jak Rocky Woods mog³a sprawiæ, ¿e Michael przekroczy niewidzialn¹ granicê i bêdzie siê nadawa³ tylko do czubków.Joe spiera³ siê z Edgarem Bedfordem przez bit¹ godzinê, ale ten nie dawa³ za wygran¹.- Trzeba daæ facetowi szansê.to tak jak z wypadkiem samochodowym.im szybciej si¹dzie siê potem za kierownic¹ i zacznie prowadziæ, tym lepiej.- Bedford przerwa³, zatar³ rêce, a potem doda³: - Przeka¿ to tak, jakby to by³ twój w³asny pomys³, dobrze? Jeœli powiesz mu, ¿e to wysz³o ode mnie, najprawdopodobniej odmówi.Wiesz, jaki jest przekorny.Joe nie mia³ wyboru: musia³ pojechaæ do New Seabury i namówiæ Michaela, ¿eby obj¹³ sprawê.Oczywiœcie Rearden by³ utalentowany, obdarzony intuicj¹ i nieskazitelnie uczciwy.By³ równie¿ niesamowicie inteligentny - rozumia³, ¿e las sk³ada siê nie tylko z drzew, ale równie¿ z przestrzeni miêdzy nimi.Dobrzy inspektorzy ubezpieczeniowi widzieli nie tylko to, co jest, ale równie¿ to, czego nie ma.Ale Joe potrzebowa³ kogoœ, kogo nie przeœladowa³y koszmary - kogoœ, komu nie wydawa³o siê, ¿e œcigaj¹ go martwe, pozbawione cz³onków ofiary wypadków.Joe potrzebowa³ kogoœ, kto nie ba³ siê ludzi o bia³ych twarzach.Wzi¹³ g³êboki oddech i otworzy³ oczy.I nagle poczu³ siê tak, jakby ktoœ powoli obla³ mu lodowat¹ wod¹ koszulê na plecach.Jego odbiciu na masce cadillaca towarzyszy³y z obu stron dwa inne odbicia - dwa zakrzywione, zniekszta³cone odbicia ludzi o bia³ych twarzach.Obróci³ siê.Stali tylko dwa albo trzy metry od niego, z osmalonymi w³osami, w zwêglonych, dymi¹cych marynarkach, z twarzami bia³ymi jak œmieræ.Mieli podbieg³e krwi¹ oczy.Joe by³ tak przera¿ony, ¿e musia³ zacisn¹æ miêœnie, ¿eby nie popuœciæ w spodnie.- Myœla³eœ, ¿e ju¿ nas nie zobaczysz? - odezwa³ siê jeden z nich.- Myœla³eœ, ¿e siê upiekliœmy?Joe siêgn¹³ rêk¹ do ty³u, ¿eby poczuæ za sob¹ bezpieczn¹ maskê samochodu.- Daj spokój, ch³opie - powiedzia³.- To by³ wypadek.Waliliœcie w mój zderzak, nie?Mê¿czyzna o bia³ej twarzy pokiwa³ przecz¹co palcem.- Nie, to nie wypadek, przyjacielu.To by³o zrobione z premedytacj¹.W innych okolicznoœciach mog³o dojœæ do prawdziwej jatki.- To by³ wypadek - powtórzy³ dr¿¹cym g³osem Joe.- Nie wydaje mi siê - stwierdzi³ drugi mê¿czyzna.Uœmiechn¹³ siê i z jego ust wydoby³ siê dym.Joe przez chwilê nie rusza³ siê z miejsca, opieraj¹c siê o maskê cadillaca, spocony, napiêty, wytrzeszczaj¹c szeroko oczy.Modli³ siê, ¿eby przejecha³ inny samochód i wystraszy³ te dwa osmalone upiory
[ Pobierz całość w formacie PDF ]